Autor |
Wiadomość |
patrycjusz
Pisarz
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
"Podróżnik" |
|
Witam!
Jak zwykle mam problem z tytułem, a to było jedyne, co mi się nasunęło na myśl. Tekst napisany jakiś czas temu (jak większość), odłożony na później, a następnie szczęśliwie odnaleziony w odmętach brudnopisu.
Zatem nie przedłużając zbędnie: Zapraszam do pastwienia się nad tym oto ... czymś
Niebo zasnuł ciężki całun czarnych chmur. Z oddali dobiegały już pierwsze zwiastuny burzy. Grzmotom donośnym niczym uderzenia tarana towarzyszyły błyski jasne, jak gdyby dawni bogowie postanowili zstąpić ze swego królestwa na rydwanach świetlistych. Samotne drzewo stojące na wzgórzu zaszeleściło poszarzałymi liśćmi pod wpływem wiatru. Wśród gałęzi i konarów sennie dyndał wisielec. Szyje oplatał mu prosty sznur, jakiego zwykle używa się do wiązania bydła. Ubiór wskazywał na mieszczanina, co było o tyle zaskakujące, gdyż w pobliżu nie było żadnego miasta. Nie wiadomo jak znalazł się na tym zapomnianym przez boga krańcu świata. Może podróżował między miastami w pogoni za korzystniejszymi warunkami handlu? Być może jednak wracał do żony po nocy spędzonej w ramionach kochanki. Tego się już nie dowiemy. Pewne jest natomiast to, że wisi powieszony na drzewie z pustymi, wydziobanymi przez ptaki oczodołami i groteskowo wykrzywionej twarzy.
Miło się zaczyna pomyślał Wrath i popędził swą szarą klacz do szybszego kłusa.
***
Do miasta wjechał jeździec. Odgłos kopyt uderzających o bruk niósł się pustymi ulicami, w oknach nie mignęła nawet jedna twarz.
— Gdzie do cholery podziali się mieszkańcy? – spytał szeptem sam siebie.
Gdy dojechał do niewielkiego placyku, przy którym mieściła się skromna bryła ratusza, przekonał się, czemu miasto sprawiało wrażenie martwego. Dokładnie na środku rynku sterczała wbita w ziemię włócznia. Dookoła niej leżały starannie ułożone w stos ciała mieszczan. Sprawcy – było ich wielu tego był pewien – zadali sobie dużo trudu by poukładać stertę. Na samym dnie, jako podstawa leżeli starcy, na nich ludzie młodsi, nad nimi wyrostki, a na samej górze niczym zwieńczenie potwornego arcydzieła leżały najmłodsze dzieci. Trupy nie były zmasakrowane czy okaleczone, w zasadzie nie było widać żadnych oznak bestialstw, jakie zwykle cechują ataki barbarzyńców. Cała precyzja i staranność, z jaką dokonano masakry odsuwała podejrzenia od dzikich plemion wciąż zamieszkujących niektóre tereny. Jednak makabryczność byłą więcej niż zastanawiająca.
Wnioskując ze stopnia rozkładu ciał i odoru unoszącego się w powietrzu rzeź dokonała się najdalej kilka dni temu.
I tyle, jeżeli chodzi o robotę w tym mieście pomyślał cierpko. Koń chrapał i boczył się nie chcąc iść po mokrych od krwi kamieniach bruku. Wrath westchnął ciężko i zeskoczył z siodła. Lądowaniu towarzyszył chlupot krwi i szczęk metalu. Niedobrze zakłócać cisze tego miejsca pomyślał i złapał klacz za uzdę. Spokojnie, acz stanowczo ruszył skrajem placu, jak najdalej się tylko dało od środka. Dopiero wyjechawszy z miasta odetchnął spokojniej.
Za wcześnie.
Drogę zagrodziło mu dwóch drabów uzbrojonych w półtoraręczne miecze. Szelest krzaków i szuranie żwiru świadczyły o tym, że stanęli również za jego plecami. Jednak Wrath nie miał zamiaru uciekać. Zbyt długo miecze tkwiące teraz w pochwach nie skosztowały świeżej krwi. Mógł przysiąc, że słyszy teraz ich ciche szepty. Zew krwi. Każdy centymetr jego wyćwiczonego ciała chciał się poddać temu szaleństwu. Oczami wyobraźni widział już siebie wirującego w tańcu śmierci płynnie przechodząc od jednej pozycji do drugiej.
Spokojnie skarcił się w myślach. Powoli, nie wykonując gwałtownych ruchów zsiadł z konia i stanął krzyżując umięśnione ramiona na piersi. Na ten widok napastniczy wymienili pośpieszne spojrzenia i niemal jednocześnie dobyli lśniących w zachodzącym słońcu mieczy. Nic dziwnego w końcu Wrath był słusznej postury, a jego przedramiona pokrywało wiele długich, białych blizn. O ile włosy mogły wzbudzać zaciekawienie, gdyż były kruczoczarne i sięgały mu poniżej ramion, o tyle oczy napawały czystym lękiem. W wydawałoby się spokojnych szafirowych oczach kryła się niewypowiedziana groźba. Pod ich spojrzeniem człowiek garbił się i chciał tylko jak najszybciej ukryć się przed ich wzrokiem. Co najgorsze owo spojrzenie było martwe, całkowicie pozbawione nie tylko gniewu, ale i jakichkolwiek emocji.
Napastnicy zauważywszy jednak, że nie sięga po broń, odzyskali rezon i teraz spoglądali ciekawie na jego dobytek. Ciszę przerwał najwyższy z nich, będący prawdopodobnie przywódcą.
— To nasza droga i za przejazd po niej pobieramy opłaty. Widać żeś nie biedny, więc marne kilka sztuk złota cię nie zabolą – uśmiechnął się pokazując braki w uzębieniu – Tylko szybko bom niecierpliwy.
— A co jeżeli nie zamierzam wam zapłacić?
— Wtedy – szczerząc się już od ucha do ucha, rozejrzał się po towarzyszach i ponownie spojrzał na swoją niedoszłą ofiarę – Wtedy może stać ci się krzywda. Może się zdarzyć, że już nie ujrzysz swojej rodziny, a żonka nie utuli ciepłym uściskiem. Będzie taka samotna. Nie martw się, dotrzymamy jej towarzystwa.
Po ostatnich słowach zarechotał i ponownie popatrzył po towarzyszach. Wrath odpowiedział delikatnym uniesieniem kącika ust. Pierwszy zginął przywódca, patrząc ze zdziwieniem na rękojeść noża wystającą z jego piersi. Nim upadł, drugi krwawił już obficie z szerokiej rany przecinającej jego tors. Dwóch pozostałych przy życiu dobyło mieczy i rzuciło się na niego atakując zaciekle. Na ich twarzach widniała mieszanina nienawiści i strachu, a ich ruchy były chaotyczne. Natomiast Wrath spokojnie parował lub unikał ich ciosów, czekając na dogodną okazje do uderzenia. Skośna parada. Zgrzyt zsuwania się miecza po klindze. Krótkie, błyskawiczne cięcie i na nogach został już tylko jeden. Okazał się on najlepszym szermierzem z całej czwórki. Powietrze wypełniał gwałtowny szczęk żelaza i szaleńcze krzyki. Walka mogłaby trwać dłużej, gdyby nie to, że rozbójnik poślizgnął się na krwi swoich towarzyszy. Szkoda - pomyślał Wrath – Zaczynałem się dobrze bawić. I wbił pęknie zdobiony, półtoraręczny miecz prosto w jego czaszkę, czemu towarzyszył nieprzyjemny trzask łamanych kości. Przytrzymując nogą głowę swego niedawnego przeciwnika, wyszarpnął miecz i wytarł go staranie o jego ubrani, po czym schował go do pochwy. Wsiadł na swą szarą klacz i ruszył w dalszą drogę tym samym gościńcem. Błoto powstałe za jego plecami miało ciemnoczerwoną barwę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 22:50, 05 Sty 2012 |
|
|
|
|
Don Self
Geniusz
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Dosyć krótko się wypowiedziałeś w tym tekście. Czytając początek liczyłem na jakąś dłuższą formę.
Nie mniej jednak wstęp był dosyć ciekawy. Zaintrygował mnie opis wisielca (mimo, że był bardzo oklepany, ponieważ takie coś widać w co drugim filmie, np. "Piraci z Karaibów").
Ciekawie to opisałeś i za to plus.
Minusem jest to, że bardzo krótki ten tekst. Chciałbym przeczytać coś dłuższego.
Zakończenie utrzymane w klimacie początku i środka opowieści. Nie będę tego poczytywał jako minus.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 23:29, 05 Sty 2012 |
|
|
patrycjusz
Pisarz
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Dzięki za opinie i w dodatku pochlebną !
Tekst rzeczywiście krótki, ale z doświadczenia wiem, że jak zabieram się za coś dłuższego, to w połowie ma to taką jakość, że sam tego czytać nie mogę. Niemniej jednak od czegoś trzeba zaczynać, a czas na dłuższe, bardziej rozbudowane opowiadania jeszcze przede mną.
A początek miał bardziej na celu wprowadzenie klimaciku (nie wiem czy takie słowo istnieje, jeżeli nie to ... już tak ) i od samego opisu się zaczęło. No i było bez planu pisane, chociażby szczątkowego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 23:39, 05 Sty 2012 |
|
|
Don Self
Geniusz
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
No i mnie ten początek najbardziej pasował. Może moi następcy w tym temacie się z e mną nie zgodzą. W sumie nie obchodzi mnie to jaką kto ma opinię. ja mam swoją i przy niej zostanę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 23:47, 05 Sty 2012 |
|
|
Ashes
Grafoman
Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Za górami..za lasami... Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Zgadzam się z Selfem, mi też wstęp się podobał. Intrygował i spodziewałem się po reszcie tekstu dobrego kawałka fantasy. Jak wyszło? Przeciętnie. Po pierwsze z opowiadania nic nie wypływa, ono nie ma nawet fabuły. Ba, zgaduję, że nie jest to opowiadania ale tylko jego część. Jeśli masz resztę to wstaw, jeśli nie to dopisz. Nie umiem oceniać kawałka opowieści, muszę przed sobą mieć całość. Tekst jest dość dobrze napisany, wyłapałem parę błędów językowych ale czytało się wszystko dość przyjemnie. Oceny ci nie wystawię, bo tak jak mówię nie umiem oceniać kawałka tekstu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 0:32, 06 Sty 2012 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
| | Szyje oplatał mu prosty sznur, |
Szyję.
| | co było o tyle zaskakujące, gdyż w pobliżu nie było żadnego miasta. |
Ja bym zmienił formę, bo tego się na pewno tak nie piszę, chociaż i "że" miast "gdyż" nie do końca brzmi.
| | zapomnianym przez boga krańcu świata. |
Którego boga masz na myśli? Precyzuj. Jeśli to jakiś Twój wymyślony bożek, albo bożek jakiejś religii np. pogańskiej to możesz go nazwać. Jeśli chodzi o chrześcijańskiego Boga, to pisze się z dużej, nie ważne czyś wierzący, czy nie.
| | Może podróżował między miastami w pogoni za korzystniejszymi warunkami handlu? Być może jednak wracał do żony po nocy spędzonej w ramionach kochanki. |
W drugim zdaniu napisać drugie pytanie, zaczynając od "A może?"
| | wydziobanymi przez ptaki oczodołami |
Mogę Cię zapewnić, że ptaki miałyby nie lada problem z wydziobaniem oczodołów. Oczy - jasne. Miękkie, nieosłonięte niczym twardym. Ale oczodoły to w sumie prawie sama kość.
Więc oczodoły mogą groteskowo spoglądać na wędrowców, ale to oczy winny być wydziobane.
| | Miło się zaczyna pomyślał Wrath i popędził swą szarą klacz do szybszego kłusa. |
Myśli się zapisuje w cudzysłowie, dialogu, albo tym i tym (-"lalalala" - pomyślał X)
Poza tym nie wiem, czy to imię jest najgenialniejsze;) Zawsze jakoś mnie wkurzały bezpośrednie przełożenia z innego języka.
| | — Gdzie do cholery podziali się mieszkańcy? – spytał szeptem sam siebie. |
Jak dla mnie nieco zbędne i psuje klimat... Oczywiste wypowiedzi nie zawsze pasują. Przynajmniej mnie.
| | Sprawcy – było ich wielu tego był pewien |
a) Dodałbym "a" przed "było".
b) Przecinek po "wielu".
| | Na samym dnie, jako podstawa leżeli starcy, na nich ludzie młodsi, nad nimi wyrostki, a na samej górze niczym zwieńczenie potwornego arcydzieła leżały najmłodsze dzieci. |
Powtórzenie "leżały".
Mogą też spoczywać na ten przykład.
| | Trupy nie były zmasakrowane czy okaleczone, w zasadzie nie było widać żadnych oznak bestialstw, |
a) Skończyłbym zdanie po "okaleczone".
b) Raczej "bestialstwa". Tutaj liczba mnoga chyba nie pasuje... Spróbuj to szybko wymówić
| | Wnioskując ze stopnia rozkładu ciał i odoru unoszącego się w powietrzu rzeź dokonała się najdalej kilka dni temu.
I tyle, jeżeli chodzi o robotę w tym mieście pomyślał cierpko. |
a) Pisałem już jak się myśli zapisuje.
b) Ciekawa interpretacja czasu od zgonu. I okropne, niemalże naukowym językiem przedstawienie...
| | Koń chrapał i boczył się nie chcąc iść po mokrych |
Przecinek po "boczył się"
| | Niedobrze zakłócać cisze tego miejsca pomyślał i złapał klacz za uzdę. |
a) Zapis myśli
b) Ciszę.
| | Drogę zagrodziło mu dwóch drabów uzbrojonych w półtoraręczne miecze. Szelest krzaków i szuranie żwiru świadczyły o tym, że stanęli również za jego plecami |
Z tego zdania wynika, że dwójka wojów stanęła naprzeciw głównego bohatera, a później ci sami, stojący przed nim jakimś cudem przeteleportowali się ZA niego, wleźli w krzaki i jeszcze raz z nich wyszli...
| | Powoli, nie wykonując gwałtownych ruchów zsiadł z konia i stanął krzyżując umięśnione ramiona na piersi. |
Czy on nie prowadził tego konia za uzdę?
| | Nic dziwnego w końcu Wrath był słusznej postury, |
Przecinek po "Nic dziwnego".
| | Co najgorsze owo spojrzenie było |
Myślnik po "najgorsze"
| | Widać żeś nie biedny, więc marne kilka sztuk złota cię nie zabolą |
Ja rozumiem, że głupi bandyta i te sprawy, ale może mówić poprawnie. Chyba, że nie chcesz, to dopuszczalne.
Chodzi o "zabolą". Winno być "zaboli".
| | Tylko szybko bom niecierpliwy |
Przecinek przed "bom"
| | Po ostatnich słowach zarechotał i ponownie popatrzył po towarzyszach. Wrath odpowiedział delikatnym uniesieniem kącika ust. Pierwszy zginął przywódca, patrząc ze zdziwieniem na rękojeść noża wystającą z jego piersi. Nim upadł, drugi krwawił już obficie z szerokiej rany przecinającej jego tors. Dwóch pozostałych przy życiu dobyło mieczy i rzuciło się na niego atakując zaciekle. Na ich twarzach widniała mieszanina nienawiści i strachu, a ich ruchy były chaotyczne. Natomiast Wrath spokojnie parował lub unikał ich ciosów, czekając na dogodną okazje do uderzenia. Skośna parada. Zgrzyt zsuwania się miecza po klindze. Krótkie, błyskawiczne cięcie i na nogach został już tylko jeden. Okazał się on najlepszym szermierzem z całej czwórki. Powietrze wypełniał gwałtowny szczęk żelaza i szaleńcze krzyki. Walka mogłaby trwać dłużej, gdyby nie to, że rozbójnik poślizgnął się na krwi swoich towarzyszy. Szkoda - pomyślał Wrath – Zaczynałem się dobrze bawić. I wbił pęknie zdobiony, półtoraręczny miecz prosto w jego czaszkę, czemu towarzyszył nieprzyjemny trzask łamanych kości. Przytrzymując nogą głowę swego niedawnego przeciwnika, wyszarpnął miecz i wytarł go staranie o jego ubrani, po czym schował go do pochwy. Wsiadł na swą szarą klacz i ruszył w dalszą drogę tym samym gościńcem. Błoto powstałe za jego plecami miało ciemnoczerwoną barwę. |
a) Gdzieś tam jest powtórzenie "go". Przy wyszarpywaniu miecza z czaszki.
b) Ubranie(było ubrani)
c) Teraz kilka uwag czysto merytorycznych:
Po pierwsze nie mam pojęcia czym gość walczył. Najpierw miał jakiś nóż, który wbił pierwszemu w pierś, dalej jakiś miecz - mniemałem, że jednoręczny, bo wywijał nim dość szybko. Później się okazało, że bił się półtorakiem, który ciężko jest manewrować i blokować, czy się walczy przeciwko krótszej, lżejszej borni - a taką, jak sądzę winni mieć bandyci. To złodzieje, rzezimieszki, nie stać ich na jakąś dobrą broń, więc powinni raczej mieć jakieś tasaki, krótkie, tępe jednoręczne miecze, czy dłuższe sztylety, albo nawet kordy.
Dałeś im półtoraki - OK. Tylko najpierw mieli wszystko wyciągnięte(miecze), a później nasz bohater ich zaskoczył. Wierz mi, że jeśli masz miecz w rękach i coś na Ciebie szarżuje, żeby wbić Ci sztylet w serce, nawet mimowolnie machniesz tym mieczem i napastnik nawet zabijając Cię wbije sobie klingę w czaszkę.
Dalej - nie określasz odległości, w jakiej oni stoją. Mnie się zdawało co najmniej kilkadziesiąt metrów. Bo nie wychodzi się tuż pod kopyta jadącego konia, trzeba zostawić trochę dystansu.
Nawet jeśli potem podeszli(nie wiem po co, skoro tylko negocjowali), to tego nie napisałeś.
Kolejna bardzo ważna sprawa:
Nie ważne jak okropnym szermierzem jest Twój przeciwnik - nawet walka przeciw jednemu bywa ciężka. Walka przeciw dwóm nie jest dwa razy cięższa, a prędzej cztery razy. Jeśli wrogowie są zgrani to znacznie gorzej.
Nawet załóżmy, że udało mu się z zaskoczenia zabić pierwszego. Czemu pozostała trójka stała w miejscu jak w jakiejś grze turowej?
Dobra, drugiego też mógł jakoś chlasnąć, wyłączając z walki - znośnie.
Ale nie dałby rady walczyć pojedynczo z pozostałą dwójką - rzuciliby się na niego jednocześnie(trochę późno, ale dobra). Walka przeciw dwójce luda z nienajlżejszym mieczem, który utrudnia blokowanie to pewne wyzwanie...
Ale dobra, to fantasy. Tylko nie rób niezniszczalnych maszyn do zabijania, którzy ledwo się zasapią po zabiciu trzydziestu ludzi, jeszcze wyszkolonych najemników, czy rycerzy.
Trochę realizmu.
Co do samego tekstu - początek, chyba tylko mnie się najmniej podobał. Bo były za krótkie zdania.
Dalej było lepiej, jeśli chodzi o podział zdań, język itp. Nie jest to arcydzieło, ale nie męczy. Po prostu da się czytać
Dalsza część tekstu miała parę błędów logicznych, trochę miejscami chaotyczną narrację, ale w sumie bez większych, karygodnych błędów(poza tym, na co tak narzekałem trochę wyżej;).
Fabuła też nie jest zła. Czuć heroic'a, ale nie jest tragicznie. Zdałoby się trochę dopracować fabułę przed pisaniem, bo miałem wrażenie, że wszystko wymyślałeś na bieżąco(do momentu sterty ciał, która w sumie do niczego nie służy, jeno może zwiastować profesję bohatera).
Ta walka dodana była tylko dlatego, żeby trochę akcji było.
A ja bym chciał zobaczyć część drugą. Podróżnik Jedzie Dalej;)
Dowiedzieć się, co też się w tej krainie dzieje, że ludzi tak mordują. Zobaczyć dlaczego bohatera to interesuje. Jak sobie z tym poradzi.
Tylko proszę, nie idź w heroic'a i gościa, który jednym uderzeniem zmiecie całą armię
Ocena? Nie wiem... 6/10. Tyle mogę chyba z czystym sumieniem dać, bo nie zmęczyło, nie przyprawiło o facepalm'a, nie wywołało myśli samobójczych, ale też nie olśniło genialnością (wybacz za to).
Pisz dalej, bo czasu nie marnujesz i widać postęp.
Graphoman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 8:08, 06 Sty 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
A to i ja sobie przeczytam.
| | Niebo zasnuł ciężki całun czarnych chmur. |
Jak gdzieś słyszałem, że przymiotnik nie jest zbyt dobrym przyjacielem pisarza (chyba przymiotnik ;D) i tutaj mi by się zgadzało. Ciężki... czarnych. Za dużo trochę, moim zdaniem.
| | Grzmotom donośnym niczym uderzenia tarana towarzyszyły błyski jasne |
Zwrot: ,,...donośnym niczym uderzenia tarana..." jest wtrąceniem, więc trzeba je ze zdania wyodrębnić albo przecinkami, albo myślnikami. Oj, przepraszam jeszcze na wstępie, jakby moje uwagi się z czyimiś pokrywały, bo nie czytałem wszystkich komentarzy.
| | Samotne drzewo stojące na wzgórzu zaszeleściło poszarzałymi liśćmi pod wpływem wiatru. |
Po pierwsze: pod wpływem wiatru jakby trochę zbyt naukowo. Po drugie: chyba przecinek przez zaszeleściło, bo to jest drugie orzeczenie w zdaniu. Ale głowy nie dam. Można też chyba potraktować ,,stojące na wzgórzu" jako wtrącenie... aha, jeszcze jedno. Stojące głupio brzmi. Może rosnące?
| | Wśród gałęzi i konarów sennie dyndał wisielec. |
I po tym zdaniu enter, bo zaczynasz opisywać wisielca, a kończysz z krajobrazem.
| | Ubiór wskazywał na mieszczanina, co było o tyle zaskakujące, gdyż w pobliżu nie było żadnego miasta. |
Dziwne zdanie. Polecam jeszcze raz przeczytać.
| | Nie wiadomo jak znalazł się na tym zapomnianym przez boga krańcu świata. |
Jeśli już to bogów, bo Bóg jedyny (w kontekście monoteistycznym) zawsze jest pisany z dużej litery. Także jeśli nie chcesz koniecznie z dużej, przerzuć się na bogów, bo to będzie błąd.
| | było ich wielu tego był pewien |
Powtarza się był, ale nie jest tragicznie. Tylko przecinek przed tego.
| | Na samym dnie, jako podstawa leżeli starcy |
Przecinek po podstawa.
| | Wnioskując ze stopnia rozkładu ciał i odoru unoszącego się w powietrzu rzeź dokonała się najdalej kilka dni temu. |
Ja bym radził dać sobie spokój z takim specem od wszystkiego. Ciągnie za bardzo heroikiem, a to spory minus.
Poza tym druga uwaga: bardzo często stosujesz słowa ,,był" w różnych jego formach.
| | Niedobrze zakłócać cisze tego miejsca pomyślał i złapał klacz za uzdę. |
Myślnik albo przecinek przed ,,pomyślał".
| | Drogę zagrodziło mu dwóch drabów uzbrojonych w półtoraręczne miecze. |
Young Ci napisał, co i jak z tymi półtorakami. Nie do końca się ze wszystkim zgadzam, ale olej lepiej zwrot ,,półtoraręczne", a już będzie łatwiej.
| | Zbyt długo miecze tkwiące teraz w pochwach nie skosztowały świeżej krwi. |
Zdanie źle świadczy o tekście trochę. Niestety zbyt heroizowane, że tak ujmę.
| | i niemal jednocześnie dobyli lśniących w zachodzącym słońcu mieczy. |
To samo, co powyżej. Zbyt to świetliste, zbyt heroiczne. Po prostu człowiek napadnięty przez jakąś bandę, a tu takie opisy.
| | Napastnicy zauważywszy jednak, że nie sięga po broń, odzyskali rezon i teraz spoglądali ciekawie na jego dobytek. Ciszę przerwał najwyższy z nich, będący prawdopodobnie przywódcą. |
Widać, że zasób słów masz przyzwoity, ładnie z nich też korzystasz. Taka pochwała wśród tych tylu wytkniętych błędów ;D
| |
— Wtedy – szczerząc się już od ucha do ucha, rozejrzał się po towarzyszach i ponownie spojrzał na swoją niedoszłą ofiarę – Wtedy może stać ci się krzywda. Może się zdarzyć, że już nie ujrzysz swojej rodziny, a żonka nie utuli ciepłym uściskiem. Będzie taka samotna. Nie martw się, dotrzymamy jej towarzystwa. |
Dialog też w porządku ;D
Ok, skończone. Powiem szczerze, że mnie tak nie zabolała ta ostatnia walka, jak Ciebie Young ;D Owszem, pacnie heroiciem i to widać nawet w poprzednich fragmentach tekstu. W każdym razie nad tym odheroizowaniem musiałbyś popracować. Moim zdaniem rozważenie fabuły przed napisaniem tekstu bardzo by Ci pomogło.
Ale to jest mniej ważne szczerze mówiąc. Przecież heroic to po prostu nielubiany już dziś gatunek, a nie ewidentny pisarski błąd. Także po prostu kwestia gustu, kwestia chęci, itp.
Jeśli chodzi o styl i o język, to oczywiście kuleje interpunkcja. Ale to nie jest coś nietypowego, więc mocno nie będę krzyczał ;D Co nie znaczy, że należy spocząć na laurach. Też trzeba ćwiczyć. Słownictwo masz w porządku, muszę przyznać.
I w zasadzie podsumowując całość zgadzam się absolutnie z Youngiem: mimo że tekst nie pierwszej świeżości (jak zrozumiałem), to widać postęp. Próbuj tak dalej, a coś może konkretnego z tego wyjść ;D
Pozdrawiam,
Oczywiście Lux ;D
|
|
Pią 12:33, 06 Sty 2012 |
|
|
patrycjusz
Pisarz
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Dziękuje wszystkim za ocenę i sprawdzenie. Przyznam, że jestem zaskoczony tak pozytywnym odbiorem tekstu. Spodziewałem się zmieszania z błotem i błędów w co drugim zdaniu. Nad interpunkcją oczywiście pracuje ciągle - nawet widać już postępy -, ale wiadomo jak z nią jest.
| | Poza tym nie wiem, czy to imię jest najgenialniejsze;) Zawsze jakoś mnie wkurzały bezpośrednie przełożenia z innego języka. |
Wiem, ale cóż poradzić. I tak jest lepiej niż było w wersji pierwotnej.
| | Mogę Cię zapewnić, że ptaki miałyby nie lada problem z wydziobaniem oczodołów. Oczy - jasne. Miękkie, nieosłonięte niczym twardym. Ale oczodoły to w sumie prawie sama kość.
Więc oczodoły mogą groteskowo spoglądać na wędrowców, ale to oczy winny być wydziobane. |
Chodziło mi o to, że oczy zostały wydziobane i zostały tylko puste oczodoły. Takie klimatyczne się wydawało.
| | Czy on nie prowadził tego konia za uzdę? |
Po tym jak przeprowadził konia przez ten placyk, wsiadł na niego, bo się owy koń uspokoił. Stawiałem na inteligencję i domyślność czytelnika. Nie chciałem wszystkiego pisać.
| | Wierz mi, że jeśli masz miecz w rękach i coś na Ciebie szarżuje, żeby wbić Ci sztylet w serce, nawet mimowolnie machniesz tym mieczem i napastnik nawet zabijając Cię wbije sobie klingę w czaszkę. |
On nie podbiegł do niego z nożem, tylko nim rzucił. Znowu miejsce na domysły zostawiłem.
| | Nie ważne jak okropnym szermierzem jest Twój przeciwnik - nawet walka przeciw jednemu bywa ciężka. Walka przeciw dwóm nie jest dwa razy cięższa, a prędzej cztery razy. Jeśli wrogowie są zgrani to znacznie gorzej.
Nawet załóżmy, że udało mu się z zaskoczenia zabić pierwszego. Czemu pozostała trójka stała w miejscu jak w jakiejś grze turowej?
Dobra, drugiego też mógł jakoś chlasnąć, wyłączając z walki - znośnie.
Ale nie dałby rady walczyć pojedynczo z pozostałą dwójką - rzuciliby się na niego jednocześnie(trochę późno, ale dobra). Walka przeciw dwójce luda z nienajlżejszym mieczem, który utrudnia blokowanie to pewne wyzwanie...
Ale dobra, to fantasy. Tylko nie rób niezniszczalnych maszyn do zabijania, którzy ledwo się zasapią po zabiciu trzydziestu ludzi, jeszcze wyszkolonych najemników, czy rycerzy.
Trochę realizmu. |
Nie mam zamiaru robić z niego maszyny, która zabije 60 rycerzy i nawet nie złamie sobie paznokcia przy tym, ale tutaj było czterech zbirów. Chodziło mi o pokazanie jego sprawności, wytrenowania w walce. Tego, że czerpał z niem przyjemność. Sam nie mam doświadczenia w walce - nawet prawdziwego miecza w dłoni nie trzymałem - ale wzorując się na innych pisarzach, można dojść do wniosku, że przy odpowiednim treningu z kiepskim przeciwnikiem jest łatwa.
Opóźniona reakcja innych - szok, zaskoczenie, że ktoś stawił im opór i właśnie morduje ich kumpli?
Nie znam się za bardzo na mieczach, ale internet rzecze, że półtorak waży mniej niż dwa kilo i nie dłuższy niż 1,5 metra. Tak więc nie wiem, czy jest on tak ciężki i niewygodny, szczególnie dla kogoś kto się nim posługiwał długi czas.
| | A ja bym chciał zobaczyć część drugą. Podróżnik Jedzie Dalej;)
Dowiedzieć się, co też się w tej krainie dzieje, że ludzi tak mordują. Zobaczyć dlaczego bohatera to interesuje. Jak sobie z tym poradzi. |
I właśnie takie wypowiedzi motywują do dalszej pracy
Wszystkie wytknięte błędy postaram się poprawić, a dalszą część czyli "Podróżnik Jedzie Dalej" wstawić jak tylko powstanie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 18:40, 06 Sty 2012 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
| |
Chodziło mi o to, że oczy zostały wydziobane i zostały tylko puste oczodoły. Takie klimatyczne się wydawało. |
Wiem o co Ci chodziło, ale to zdanie było po prostu źle zrobione;)
| |
Po tym jak przeprowadził konia przez ten placyk, wsiadł na niego, bo się owy koń uspokoił. Stawiałem na inteligencję i domyślność czytelnika. Nie chciałem wszystkiego pisać. |
Rozumiem, że wątpisz w moją inteligencję;D
Chodzi o to, że równie dobrze mógł iść, jak i na niego wsiąść. 50% szansy, że trafisz, bo może ktoś używa konia tylko jako "tragarza", ma na nim pakunki, a sam idzie pieszo?
Wystarczy jedna krótka wzmianka wcześniej... Ale dobra, jak wolisz.
| | On nie podbiegł do niego z nożem, tylko nim rzucił. Znowu miejsce na domysły zostawiłem. |
Tutaj to już nie wybaczę. Bo skoro piszesz, że sztylet komuś się wbił w pierś, to może być zarówno samobójstwo, ktoś mógł mu ten sztylet wbić, rzucić - jak to rzekłeś. Milion różnych rzeczy.
Miejsce na domysł możesz dać np. pisząc, że miał na sobie skórzaną tunikę i nie opisujesz wtedy każdego małego rozdarcia, czy szwu. Tak ważna rzecz jak sposób zabicia kogoś, czy sposób wykonania jakiejkolwiek innej czynności... nie bardzo, tak sądzę.
| | Nie mam zamiaru robić z niego maszyny, która zabije 60 rycerzy i nawet nie złamie sobie paznokcia przy tym, ale tutaj było czterech zbirów. Chodziło mi o pokazanie jego sprawności, wytrenowania w walce. Tego, że czerpał z niem przyjemność. Sam nie mam doświadczenia w walce - nawet prawdziwego miecza w dłoni nie trzymałem - ale wzorując się na innych pisarzach, można dojść do wniosku, że przy odpowiednim treningu z kiepskim przeciwnikiem jest łatwa.
Opóźniona reakcja innych - szok, zaskoczenie, że ktoś stawił im opór i właśnie morduje ich kumpli?
Nie znam się za bardzo na mieczach, ale internet rzecze, że półtorak waży mniej niż dwa kilo i nie dłuższy niż 1,5 metra. Tak więc nie wiem, czy jest on tak ciężki i niewygodny, szczególnie dla kogoś kto się nim posługiwał długi czas. |
a) OK, może być wytrenowany w walce. Zbiry mogą być zaskoczone. Ale mimo wszystko to wydaje się nieco mało prawdopodobne.
A półtorak? Dobra, weźmy inaczej.
Dwa kilo to w przybliżeniu pełna butelka jakiejś cieczy do picia(woda, cola, cokolwiek) o pojemności 2 litrów.
Złap za szyjkę i zrób kilka młynków.
A teraz wyobraź sobie, że taka masa rozkłada Ci się na 1,5 metra(czasem ciut dłuższe bywają). Dźwignia prosta, nawet niewielka masa umieszczona na długiej dźwigni działa z dużą siłą. A gość trzyma to tylko za mały kawałek rękojeści, do jelca.
Nawet do jednoręcznego miecza trzeba sporo poćwiczyć, żeby nim ładnie wywijać. Półtorak to jeszcze cięższa i wolniejsza broń. Nie mówiąc o dwuraku, do którego trzeba by nie lada krzepy, żeby w ogóle go unieść.
Dlatego jeśli chcesz z niego zrobić szybkiego wojownika, który lata po całym polu bitwy daj mu jednoręczny miecz. Może nawet dwa - chociaż tutaj lepiej na drugą rękę lewak, albo łamacz mieczy.
Chociaż i pewnie byli ludzie, którzy radzili sobie świetnie z półtorakiem... Oj, tam, wywody jakieś dziwne robię. Pisz jak chcesz, ale poducz się trochę o militariach średniowiecznych, co by nie było jakiejś gafy. A i jak będziesz miał jakiś zasób wiedzy, to można kombinować co do stylów walki i uzbrojenia.
Tyle ode mnie.
Lux by Ci więcej mógł nagadać o tych militariach i prawdopodobieństwie, bo on się na tym znacznie lepiej zna.
Graphoman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 19:08, 06 Sty 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
W dyskusji odnośnie broni muszę... oj w sumie moje zdanie plasuje się nieco pośrodku.
| | Nie znam się za bardzo na mieczach, ale internet rzecze, że półtorak waży mniej niż dwa kilo i nie dłuższy niż 1,5 metra. |
Ba! Półtoraręczny miecz w rzeczywistości ważył jeszcze mniej.
[link widoczny dla zalogowanych]
| | Sam nie mam doświadczenia w walce - nawet prawdziwego miecza w dłoni nie trzymałem - ale wzorując się na innych pisarzach, można dojść do wniosku, że przy odpowiednim treningu z kiepskim przeciwnikiem jest łatwa. |
Może i łatwa, jednak w rzeczywistości w tekście jakieś dokładne przedstawienie przeciwników głównego bohatera się nie pojawiło. Nie chodzi mi o ich szczegółowym opisie, a po prostu większym niejako... realizmie? Coś koło tego. W dialogach jedynie dało się to odczuć, a i to nie do końca, bo jak na bandziorów to się posługiwali całkiem przyzwoitą polszczyzną. Trzeba zepsuć ich wizerunek znacznie bardziej. Bo trudno się domyślić, że są ludźmi niewyszkolonymi, skoro poprzedza ich stos trupów, a z jakiś powodów szlak również należał do nich. Moim zdaniem tutaj jest luka.
| | A gość trzyma to tylko za mały kawałek rękojeści, do jelca. |
Ważna uwaga, aczkolwiek przy profesjonalnej broni się zupełnie niweluje. Po to właśnie się masę odpowiednio rozkładało, by przy machaniu nie sprawiał większych problemów. Naprawdę pótoraki nie stanowiły niesłychanie ciężkiej broni. Poza tym nasz bohater jest solidnie zbudowany. Jednakże tutaj też ważną rzeczą jest, że grupka owych zbirów nie miała profesjonalnego wyposażenia. Także obaj - moim zdaniem - macie trochę racji.
| | Nie mówiąc o dwuraku, do którego trzeba by nie lada krzepy, żeby w ogóle go unieść. |
Tutaj to ja się absolutnie nie zgadzam. Polecam tamten artykuł powyżej. Dwurak to nie więcej niż 3 kg, a to wcale nie jest wielka masa.
| | Dlatego jeśli chcesz z niego zrobić szybkiego wojownika, który lata po całym polu bitwy daj mu jednoręczny miecz. Może nawet dwa - chociaż tutaj lepiej na drugą rękę lewak, albo łamacz mieczy. |
Zasadniczą cechą zawodowego rycerstwa były lewaki, więc tutaj polecam tak samo. Choć moim zdaniem ten półtorak wcale nie jest do wyrzucenia. Gotyccy konni niemieccy używali właśnie tej broni... choć piechota już raczej dwuręcznych, bądź jednoręcznych. Oj, to już zależy zupełnie od realiów. Moim zdaniem jednak wcale się tutaj nie wyklucza półtorak, bo z lewakiem może współgrać.
Ale rozważ tę sprawę, Patrycjusz, bo skoro jest różnica zdań, to moim zdaniem warto, a i wiedza o broni jest dość ciekawa. Do tego przydatna.
| | Chociaż i pewnie byli ludzie, którzy radzili sobie świetnie z półtorakiem... Oj, tam, wywody jakieś dziwne robię. Pisz jak chcesz, ale poducz się trochę o militariach średniowiecznych, co by nie było jakiejś gafy. A i jak będziesz miał jakiś zasób wiedzy, to można kombinować co do stylów walki i uzbrojenia.
|
Właśnie. Podobne zdania, jak widać. Tematyka - moim zdaniem - ciekawa, więc może faktycznie warto.
Swoją drogą odnośnie uzbrojenia, to ja bym na Twoim miejscu mniejszą wagę przykładał do mieczy, noży, itp., a większą raczej do uzbrojenia ochronnego i tego typu szczegółów. Moim zdaniem kwestia ważniejsza, bo póki co, to Ci bandyci mi się kojarzą z takimi typkami strojami podobnymi do Ferdynanda Kiepskiego i mieczami u pasów. Także militarne podszkolenie nie zaszkodzi z myślą o dalszym pisaniu.
| | Tyle ode mnie.
Lux by Ci więcej mógł nagadać o tych militariach i prawdopodobieństwie, bo on się na tym znacznie lepiej zna. |
O patrz, jak się zbiegło ;D Nie tak znaczni, oj nie. Ale trochę książek zjadłem na ten temat.
No, powodzenia, mości Panie ;D
|
|
Pią 23:42, 06 Sty 2012 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
| | Tutaj to ja się absolutnie nie zgadzam. Polecam tamten artykuł powyżej. Dwurak to nie więcej niż 3 kg, a to wcale nie jest wielka masa. |
Rozumiem wyważenie i te sprawy, ale machając takim kawałem stali trzeba sporo siły użyć, co by uderzenie skuteczne było. Nie wystarczy pacnąć lekko przeciwnika, a do rozpędzenia dwuraka trzeba więcej siły, niż do wprawienia w ruch sztyletu, czy miecza jednoręcznego, to przyznać musisz.
I w sumie tylko o to mi chodziło - nie o jakieś złożone manewry - chociaż miecz dwuręczny jest ciężki i nie da się nim zbyt efektywnie blokować.
Ale znowu też nie przesadzajmy. Problemy z manewrowaniem można by mieć przy młocie bojowym. Takim masywnym.
Miecz to jednak miecz, w miarę cienka stal, więc i jak się człowiek obędzie, to jakoś można się przyzwyczaić i wygrać walkę z kimś znacznie szybszym.
Dalej chyba nie ma nic, na co szłoby odpowiedzieć... poza przytaknięciem;)
Podszkol się w uzbrojeniu i taktyce wojskowej realiów, które Cię interesują, jeśli chcesz realistyczne fantasy pisać. A nawet jeśli nie chcesz pisać, to się ogólnie wiedza przyda. Tego w sumie nigdy za wiele.
Graphoman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 23:58, 06 Sty 2012 |
|
|
patrycjusz
Pisarz
Dołączył: 02 Sty 2011
Posty: 164
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Dzięki Lux za stronkę, na pewno się przyda.
Nawet dochodząc do tego czy Young miał racje, trochę się podszkoliłem i dowiedziałem ciekawych rzeczy.
Dziękuje jeszcze raz wszystkim i cieszę się, że tekstem mogłem rozpocząć dyskusje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 0:48, 07 Sty 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | I w sumie tylko o to mi chodziło - nie o jakieś złożone manewry - chociaż miecz dwuręczny jest ciężki i nie da się nim zbyt efektywnie blokować.
Ale znowu też nie przesadzajmy. Problemy z manewrowaniem można by mieć przy młocie bojowym. Takim masywnym.
Miecz to jednak miecz, w miarę cienka stal, więc i jak się człowiek obędzie, to jakoś można się przyzwyczaić i wygrać walkę z kimś znacznie szybszym. |
Oj, wiesz, co do półtoraków, to się mogłem spierać, ale tu absolutnie nie mogę. Miecze dwuręczne nie dla samotnych wędrowców, bo to gruba przesada. Używała jej zazwyczaj piechota podczas bitew w ścisku, gdzie takim żelazem sobie można było poczynać, a w pojedynku jeden na jeden przeciwko jednoręcznej broni i tarczy wymięka taki dwurak zupełnie. Dlatego ich jacyś samotni rozbójnicy, itp. nie używali. Także tutaj przyznaję absolutną rację.
|
|
Sob 1:20, 07 Sty 2012 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|