Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Adept Nekromanty |
|
Witam wszystkich!
Powróciłem na forum, by zaprezentować wam moje postępy w szlifowaniu warsztatu pisarza. Zastosowałem się jak mi poleciłeś young do intensywnego czytania i pisania (chociaż w tym drugim mniej, gdyż przez koniec roku szkolnego oraz kurs jazdy mam ostatnio zawalone dni). To co tutaj napiszę ma być głównie prezentacją tego co się nauczyłem (bądź w gorszym przypadku czego się oduczyłem). Oczywiście poprawki i ostra krytyka (w szczególności younga) mile widziana.
_________________________________________
Żył w Izsharze człowiek, który zwał się Beldar. Był on młodym i inteligentnym człowiekiem, inaczej patrzącym na świat niż inni. Pochodził on z majestatycznie bogatej rodziny arystokratyckiej, pragnącej szczególnego wykształcenia każdego z jego członków. Na początku był uczniem uczonych zamieszkujących wspaniałe miasto Izshara. Szybko nauczył się czytać i pisać, wchłonął oraz „przetrawił” matematykę. Beldar, gdy był jeszcze młodszy bardzo interesował się, w odróżnieniu od swoich rówieśników, sprawami bardzo poważnymi, takimi którymi zwykli się zajmować ludzie dorośli. Fascynowała go ówczesna magia, tajemniczość psioniki i zdolności ludzi oraz innych istot do manipulacji otoczeniem. Uwielbiał także filozofię, lecz nigdy nie udało mu się własnej utworzyć. Z natury był bardziej stoikiem. Kusiła go także chęć wtajemniczenia się w sprawy polityczne, poznanie panujących oraz zagranicznych praw, systemów władzy w obecnych krajach.
Gdy mając już dwadzieścia wiosen skończył naukę w Izsharze, jego rodzina postanowiła wysłać go do uniwersytetu w Körilu. Köril jest to jedno z niewielu miast w Faraënie, który słynie z wielkich uczonych takich jak Samuel z Lyrii, Jikbena Ostörna, czy Eliza z Orean’aru. Niestety nie każdy mógł się tam dostać, lecz nie ma barier, których by pieniądze nie zniosły.
Uczył się tam pilnie wśród zakurzonych bibliotekach uniwersyteckich, gdzie panował charakterystyczny zapach książek, przybywał na wykładach. Rodzina wciąż wspomagała go finansowo w nauce.
Jednakże pewnego dnia podczas wykładów poruszony został bardzo wrażliwy temat światopoglądu, na którym dowiedział się aż zbyt wiele o otoczeniu, w którym przybywa. Nie mógł zaakceptować od tego momentu wielu osób, które miały dosyć kontrowersyjne poglądy i chaotyczne wytłumaczenia nie trzymające się kupy. Po tym wykładzie zmienił swoje zachowanie, które z kolei spowodowało, że pewnego dnia dostał list od swojej matki z upomnieniem. Nic to nie dało. W jego oczach jawił się świat niedoskonały, niekompletny. Brakowało mu czegoś, lecz nie wiedział czego.
Okazało się, że tym brakującym elementem była kobieta, a konkretniej piękna, złotowłosa Niva, która od dnia spotkania przyciągała niebieskie jak niebo oczy Beldara. Bardzo chciał zdobyć u niej miejsce w sercu. Starał się o nią przez bardzo długi dla niego okres życia. Bywały dni, w których się poddawał, aż pewnego dnia zgodziła się na zawiązaniu uczuć. Następnego dnia po tym ważnym w życiu Beldara przysłano list od jego rodziny, w którym nalegano, by na okres dwóch miesięcy wyjechał z Körilu i wrócił do rodzinnych stron w Izsharze. Musiał jechać sam, więc pożegnał się z Nivą i następnego dnia wyjechał w długą podróż.
Minęło zaledwie parę dni od dnia wyjazdu, gdy przypomniał sobie, że od dawna nie dostawał informacji politycznych. Zatrzymał się po drodze w jakiejś wiosce, gdzie dowiedział się od ludzi, że Faraën jest pogrążony w wojnę ze wschodnim sąsiadem Marg’ethar. A ponieważ Köril był najdalej wysuniętym na wschód miastem, pierwsze ataki zbroje na pewno nie ominą tej miejscowości. Postanowił zawrócić. Jednakże było za późno. Już z daleka było widać, że nie jedynie co można tam znaleźć to śmierć i pozostałości po napaści na miasto. Po wspaniałym mieście nauki Köril pozostały jedynie zgliszcza, smród rozkładających się zwłok, wbitych na pal głowy ważnych lokalnie osobistości pod którymi było pełno kości po prawdopodobnie spaleniu stosu pokonanych strażników i wojsk Faraënu. Pozostał z tego stosu tylko popiół. Beldar nie ominął także okazałego w cieniu rzeźni drzewa z wisielcami. Początkowo nie chciał zwrócić na to drzewo uwagi, lecz zauważył wśród zwisających truposzy, Nivę. Miała mętne, martwe oczy i upiornie bladą twarz z rozpuszczonymi zmieszanym z błotem niegdyś złotymi włosami. Była związana, ba, może nawet wcześniej wykorzystana, czego już Beldar sprawdzać nie chciał. Mając ten ponury widok przed sobą nie tylko zrozumiał pojęcie polityki i wojny, która została przez igraszki rządzących wywołana, ale także pojął, że kolejnym brakującym elementem w życiu była właśnie śmierć.
Nie był jednak sam wśród tych wszystkich gnijących i śmierdzących zwłok, wśród zgliszczy niegdyś uniwersystetu, do którego uczęszczał. Był tam jeszcze mroczny wędrowiec, który był znany jako namiestnik śmierci, gdyż pojawia się zazwyczaj w takich miejscach. Zbliżył się on do Beldara i rzekł:
- Zaiste to trudne czasami stracić kogoś, na kim nam zależy - mówił dosyć nienaturalnym dla człowieka głosem. Nosił tylko ciemny płaszcz z przykryciem kaptura, w cieniu którego nie można było zoczyć jego twarzy. - Natomiast - podjął znowu - widzę w tobie powołanie, o którym nie wiesz. Człek zwykł płakać nad taką utratą, jednakże ty ni łzy nie uroniłeś, a mimo tego czujesz wewnętrzne rozdarcie. Masz kamienną twarz i na zewnątrz jesteś posągiem, lecz nie w środku, co czyni cię ludzkim, póki co.
- Kim żeś jest, żeby tyle wiedzieć o tym co czuję?! - zbulwersował się Beldar. W jego oczach coś błysło, lecz to nie była łza, a rosnący gniew.
- Powiedzmy, że jestem czarownikiem. Czarownikiem, który może pomóc przywrócić życie twej ukochanej, lecz cenę zapewne już znasz. Teraz wiesz kim jestem dokładnie, a ja wiem jeszcze więcej o tobie widząc twoje oczy - po chwili odsłonił bladą, pomarszczoną twarz starca. Wzrok miał bardzo wrogi i nieufny. - Beldarze, bowiem takie jest twe imię jak mniemam. Zwą mnie, a raczej zwali, gdyż uważają mnie za zmarłego, Azun. Podszedłem do ciebie nie bez powodu, młodzieńcze. Widzę w tobie potencjał, który mogę należycie wykorzystać. Na którym skorzystasz zarówno ty, jak i ja.
- A jakaż to cena, o której wspomniałeś? - zaciekawiła Beldara oferta Azuna.
Starzec westchnął. – Przejdźmy się. Kiedy człowiek przemierza te zgliszcza samemu, doznaje silnego wstrząsu psychicznego na widoki tak drastyczne jakie masz tutaj na przykład. Te głowy wbite na pal powinny tak cię zszokować, byś poczuł ten kawałek drewna w szyi, ale ty jesteś inny, taki jak ja. Nawet śmierć ukochanej osoby nie wylała z ciebie ni jednej łzy. Patrz, stos popiołu, a zbroi nie ma, nawet broni – wskazał stos pod palami. – To oznacza, że spalono ich nago. Może sami sobie przyodziali, gdyż Marg’etharowie zwykli być ubrani w skórzane zbroje bądź kolczugi, nie płytowe. A co do twojej reakcji na tą zgrozę, nie martw się - pokiwał głową Azun. - To nie są skutki złego wychowania – mówił przeciągając litery ostatniego słowa. - Masz stalowe nerwy, a tacy jak ja muszą takie mieć. Ponadto - wyciągnął rękę by złapać Beldara za dłoń. Beldar niechętnie dał się dotknąć. - Ta linia na tej dłoni to linia życia, jednak niewielu ma takich jak ty tutaj, to znaczy twoja linia życia jest tak uplecona, że nie znasz ni początku, ni końca. Tak jakby ta linia zanikała, widzisz to? Dobrze. To kolejny znak, że się nadajesz – uśmiechnął bardziej przyjaźnie. Spojrzał już bystro na Beldara - a ostatecznym byłoby sprawdzenie ciebie w praktyce, ale ty przecież nie masz zielonego pojęcia o...
- Nekromancji? - wtrącił się z nagannym tonem Beldar.
- Tak - kiwnął głową. Stanęli znów przed drzewem wisielców. – Nekromancji. Szybko załapałeś aluzję. Widzę, żeś nie głuptok. A ceną za nauczenie cię tej sztuki, którą wskrzesiłbyś ukochaną, będzie przysługa. Ty nie będziesz wiedział o jaka, lecz uwierz mi, że wówczas będzie to dla ciebie naprawdę mała przysługa.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Śro 18:13, 08 Cze 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Śro 18:09, 08 Cze 2011 |
|
|
|
|
Don Self
Geniusz
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
Re: Adept Nekromanty |
|
Najpierw ja zajmę się oceną tego tekstu... Pozwolisz?
| | Żył w Izsharze człowiek, który zwał się Beldar. Był on młodym i inteligentnym człowiekiem, inaczej patrzącym na świat niż inni. |
Był on młodym i inteligentnym człowiekiem, patrzącym na świat inaczej niż inni. ( Tak brzmi o wiele zgrabniej.)
Poniżej znajduje się najlepszy przykład tego, co może spotkać człowieka, gdy nie zna znaczenia słów i sposobu ich zapisu, które używa:
| | Pochodził on z majestatycznie bogatej rodziny arystokratyckiej, pragnącej szczególnego wykształcenia każdego z jego członków. |
Pochodził z bardzo bogatej rodziny arystokrackiej, która przykładała wielką wagę do wykształcenia każdego z jej członków.
(Oczywiście "majestatycznie" znaczy to samo co: dostojnie i poważnie. Zaś jeśli chodzi o zwrot "arystokratyckiej" jest on niepoprawny.)
| | Szybko nauczył się czytać i pisać, wchłonął oraz „przetrawił” matematykę. |
Smakowała Ci matematyka?
Nie podoba mi się to zdanie, ale nie wiem jak je poprawić.
| | Beldar, gdy był jeszcze młodszy bardzo interesował się, w odróżnieniu od swoich rówieśników, sprawami bardzo poważnymi, takimi którymi zwykli się zajmować ludzie dorośli. |
POWTARZASZ SIĘ!
| | Fascynowała go ówczesna magia, tajemniczość psioniki i zdolności ludzi oraz innych istot do manipulacji otoczeniem. |
MICHAŁ(Young) czy istnieje coś takiego jak ÓWCZESNA MAGIA? Ja myślałem, że magia jest po prostu MAGIĄ.
| | Uwielbiał także filozofię, lecz nigdy nie udało mu się własnej utworzyć. |
To też jest bardzo ciekawe.
| | Z natury był bardziej stoikiem |
Stoikiem, a może stolikiem?
Kogo to obchodzi. Nie musisz mi go tak wprost przedstawiać. W historiach pisanych nie wszystko od razu jest czarne albo białe. Więcej tajemniczości proszę, a jego stoicyzm ukarz w... trudnej sytuacji?
| | Niestety nie każdy mógł się tam dostać, lecz nie ma barier, których by pieniądze nie zniosły. |
Cholera! Majstersztyk!
| | Uczył się tam pilnie wśród zakurzonych bibliotekach uniwersyteckich, gdzie panował charakterystyczny zapach książek, przybywał na wykładach. |
Nie! Pomyliłem się, bo... to jest dopiero majstersztyk!
| | Brakowało mu czegoś, lecz nie wiedział czego. |
To mówisz, że on jest taki bardziej niezdecydowany?
| | Okazało się, że tym brakującym elementem była kobieta, a konkretniej piękna, złotowłosa Niva, która od dnia spotkania przyciągała niebieskie jak niebo oczy Beldara. |
Czyli ta Niva nie była kobietą? A może była, a ja się... pogubiłem w twojej historii.
| | Bardzo chciał zdobyć u niej miejsce w sercu. |
Że co proszę...?!
| | Starał się o nią przez bardzo długi dla niego okres życia. |
"Że co proszę II...?!" (Tym razem remake, a scenarzystą był Virien)
| | Bywały dni, w których się poddawał, aż pewnego dnia zgodziła się na zawiązaniu uczuć |
Normalnie kończą mi się pomysły na komentarze... mam nadzieję, że już dalej nie ma takich kwiatków, bo wierz mi, doczytam to do końca, choćby nie wiem co.
| | Minęło zaledwie parę dni od dnia wyjazdu, gdy przypomniał sobie, że od dawna nie dostawał informacji politycznych. |
On po prostu za krótko czekał. "Angora" jest przecież tygodnikiem...
| | Już z daleka było widać, że nie jedynie co można tam znaleźć to śmierć i pozostałości po napaści na miasto. |
Wiesz co?! Podoba mi się to zdanie. Wiesz dlaczego? Dlatego, że po raz pierwszy nie powiedziałeś mi wprost, że ten gość jest HEROSEM, tylko delikatnie napomknąłeś o jego super-wzroku.
| | Była związana, ba, może nawet wcześniej wykorzystana, czego już Beldar sprawdzać nie chciał. |
Możesz mi powiedzieć jak on chciał sprawdzić to czy Niva została wykorzystana?
No chyba, że znowu zgrabnie wplotłeś w tę historię ukryty fakt mówiący, że główny bohater jest nie tylko. HEROSEM, ale i... ginekologiem. Jeśli tak było, to znowu muszę Ci pogratulować, że nie mówisz mi niczego wprost.
| | - Zaiste to trudne czasami stracić kogoś, na kim nam zależy - mówił dosyć nienaturalnym dla człowieka głosem. |
CO?! Nie mam ochoty, ale czytam dalej... ledwie czytam, ale czytam.
| | - Powiedzmy, że jestem czarownikiem. Czarownikiem, który może pomóc przywrócić życie twej ukochanej, lecz cenę zapewne już znasz. Teraz wiesz kim jestem dokładnie, a ja wiem jeszcze..... |
Bla bla bla bla.... zalatuje jak heroic...
Jeszce tylko duża wieżyczka, biały koń i możemy ruszać, by uwolnić białogłową...!!!
| | - A jakaż to cena, o której wspomniałeś? - zaciekawiła Beldara oferta Azuna. |
Heroic...
| | Te głowy wbite na pal powinny tak cię zszokować, byś poczuł ten kawałek drewna w szyi, |
Cholera! Poczułem, zaraz się udławię chyba.
Przeczytałem i nadal mogę coś napisać! Odnosisz pierwsze sukcesy. Czyli przyszedł czas na podsumowanie tego co dzisiaj miałem okazję przeczytać. Chociaż nie wiem czy mogę nazwać to okazją, bo na takie miano zasługuje nieprzeczytane opowiadanie Kinga albo dzieło Tolkiena czy Mastertona.
Jeśli chodzi o Twoje wypociny, to muszę powiedzieć, że wyszła całkiem dobra komedia. Masa błędów i niedopowiedzeń, połykasz nie tylko litery, ale i całe słowa. Jak ktoś jeszcze to przeczyta będzie wiedział co miałem na myśli.
Moja ocena to 2/10, bo nie mogę dać więcej, gdyż nie mam co oceniać, no może poza tymi humorystycznymi kawałkami, które zawarłem w tych dwóch punktach. Dziękuję! Liczę, że pomogłem.
Czytajcie drodzy forumowicze... czytajcie tekst kolegi Viriena! Na własną odpowiedzialność.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 18:53, 08 Cze 2011 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
| | MICHAŁ(Young) czy istnieje coś takiego jak ÓWCZESNA MAGIA? Ja myślałem, że magia jest po prostu MAGIĄ. |
Można by to podciągnąć pod Urban Fantasy, ale historia zdecydowanie go nie przypomina, więc zwrot po prostu chybiony...
Zależy jednak od wyobrażenia autora - jeśli dzieli chronologię na jakieś dwie części, pomiędzy którymi jest wyraźna granica, jakiś rozłam, to można to zastosować. Ale w taki wypadku zdałoby się to trochę wyjaśnić...
| |
Stoikiem, a może stolikiem?
Kogo to obchodzi. Nie musisz mi go tak wprost przedstawiać. W historiach pisanych nie wszystko od razu jest czarne albo białe. Więcej tajemniczości proszę, a jego stoicyzm ukarz w... trudnej sytuacji? |
Dokładnie. Zbyt oczywiste przedstawienie postaci. Widziałeś kiedyś takie w powieści?
No, może jakaś postać epizodyczna, która jest pobieżnie, acz bez większych zagadek przedstawiana - OK. Ale tutaj to nie pasuje.
Do poprawy.
| |
Cytat:
Bardzo chciał zdobyć u niej miejsce w sercu.
Że co proszę...?! |
No czego nie rozumiesz? Nigdy nie rezerwowałeś miejsca w czyimś sercu na wakacje?
Co Ty robisz w wolnym czasie...?
| | CO?! Nie mam ochoty, ale czytam dalej... ledwie czytam, ale czytam. |
Pfuu... Podziwiam, Mateuszu(Donie), ja wymiękłem dużo wcześniej...
Dobra, po pierwsze Virien - nie obraź się proszę na docinki Don'a, ani za moją dość... niemiłą ocenę, która zapewne za chwilę nastąpi.
Tekst jest jednym słowem: Okropny. W dwóch słowach: Cholernie okropny.
Ale widać chęć poprawy, widać, że od poprzedniego razu nauczyłeś się stosować pewne wyrażenia, pewne zwroty, które zapewne gdzieś wyczytałeś i teraz chciałbyś wstawić do tekstu. To dobrze, tylko najpierw, zanim coś bezmyślnie wklepiesz, wciśniesz pomiędzy wyrazy, upewnij się, że wiesz co to znaczy. A przynajmniej, że wiesz JAK i GDZIE coś takiego być powinno. Wtedy nie będzie odebrane jako źle brzmiące, lub nawet śmieszne.
Poza tym - pisz, pisz, czytaj... no, znasz formułkę. To jedyna chyba droga - przebrnąć przez ten okres próby wstawienia nowych rzeczy do swojego stałego słownictwa. Z czasem zauważysz, że staje się ono coraz bogatsze, że na poczekaniu możesz wymyślić dziesiątkę synonimów, a każde zdanie potrafisz napisać na pięć sposobów - do Ciebie należy tylko wybranie, który jest najwłaściwszy.
A później, jak dobrze pójdzie, to wszystko przejdzie do podświadomości i po prostu od ręki pisał będziesz co najmniej zdatne do czytania teksty.
Teraz dobre strony.
Chciałbym Ci podziękować za materiał do nauki. Materiał do nauki pisania ŚmiesznOpowiastek, które od jakiegoś czasu tworzę, bo właśnie takich kwiatków, jak Ty tworzysz nie myśląc o tym potrzebuję. Chcę się nauczyć to kontrolować i wyrobić w sobie swoisty przełącznik "Normalne pisanie"/"ŚmiesznOpowiastka".
Bo wbrew pozorom, to nie jest takie proste...
Ocena...
No więc tak:
Za sam tekst: 1/10. Ten jeden punkcik za krok naprzód, chociażby był to krok w przepaść, z której jednak MASZ SIĘ WYGRZEBAĆ. To rozkaz;)
Za materiały do nauki: 5/10, bo jednak trochę tego mało
To tyle ode mnie. Całego tekstu JESZCZE nie przeczytałem, ale na pewno go przeanalizuję jeszcze, w poszukiwaniu śmieszących zwrotów...
Tymczasem bywajcie, piszcie i ćwiczcie...
Young
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 21:36, 08 Cze 2011 |
|
|
Gość
|
|
|
Bardzo mi miło, że was rozśmieszyłem swoim tekstem, chociaż jakiś pożytek z tego był.
Tekst miał pokazać co umiem tylko i wyłącznie, ale dobrze wiedzieć, że mogę pisać komedie. No to jodymy z tematem i zgłoszę się za jakiś czas z nowym tekstem jeśli będę czuł, że coś się znowu zmieniło.
A co do czytania i pisania to staram się, ale czasu naprawdę prawie nie ma. Wychodzę o 6 rano, wracam o 20 dopiero, masakra i tak codziennie. Jeszcze nauka, koniec roku, nie mam czasu na nic, a ten tekst wyskrobałem w wolnych chwilach w rozpędzie życia. A takie pytanko jeszcze od badziewio (lub komedio ) pisarza Viriena: Czy nazwy własne jakie zastosowałem nie budzą jakichś zastrzeżeń? Ja wciąż pracuję nad wymyślaniem jakichś dziwnych nazw.
|
|
Śro 23:19, 08 Cze 2011 |
|
|
Don Self
Geniusz
Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Young, apropos tego rezerwowania miejsca w sercu. Po prostu to zdanie mi się trochę nie podobało, to tyle .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 13:57, 09 Cze 2011 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|