Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
DOM

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
DOM
Autor Wiadomość
Gość







Post DOM
W końcu skończyłem . Oddaję w wasze ręcę moje wypociny. Oceniajcie
DOM
Widok był okropny. Kawałki mózgu na ścianie, wszędzie krew, a na podłodze czarny mężczyzna z rozwalaną czaszką. Jedno oko spuchło i zaczęła się z niego lać krew, a drugie leżało gdzieś w sąsiednim pokoju.
Sam potarł czoło. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widział. To było straszne.
-Sam? Sam?
-Tak?
-Co się z tobą dzieje?
-Zamyśliłem się. Powiedział przełykając ślinę. – Macie coś?
-Tak. John Farvol, lat 30, mechanik samochodowy.
Sam zaczął pocierać rękę o rękę a jego oczy wciąż wpatrywały się w kawałki mózgu. (Tak, Sam ty będziesz następny)
-Sam?
-Słucham?
-Powinieneś odpocząć.
Śledczy przytaknął i wyszedł z pokoju. Cały się trząsł. Stał w holu. Rozejrzał się. Na dole stało dwóch funkcjonariuszy przesłuchujących świadków. Po prawej stał policjant i pił herbatę w papierowym kubku. To miejsce było przerażające. Czerwone ściany, surowe drewno jako podłoga. To wszystko wprawiało Sama w dziwny trans. ( Tak Bougles, teraz twoja kolej) Usiadł przy ścianie. W pewnej chwili podeszła do niego wysoka brunetka.
-Sam, już możemy iść.
-Yhym.
-Wstawaj.
Detektyw rozejrzał się. Wciąż miał ten widok przed oczami. Dopiero teraz zrozumiał. Praca w policji to nie strzelaniny i pogonie , to nie zabawa. To śmierć. Tak, policjanci mają kontakt ze śmiercią o wiele częściej niż by tego chcieli.
-Idziesz czy nie?!
-Wybacz, tak już idę. Wstał, poprawił marynarkę i wyszedł z domu.

Komenda główna była dość duża. Biuro Sama znajdowało się najwyżej czyli na trzecim piętrze. Był to mały pokój o niebieskich ścianach z biurkiem i komputerem. Sam siedział na krześle i trzymał w ręce kawę. Rozmyślał. Rozmyślał o tym wszystkim co się dzisiaj działo. Zastanawiał się czy jest dość silny by to przetrwać. Przetrwać spotkanie ze śmiercią. ( spłoniesz, będziesz cierpiał, NRUB)
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę.
Do pokoju weszła Janne i wręczyła mężczyźnie teczkę z papierami. Sam otworzył ją i zaczął czytać, mimo to kobieta zaczęła mówić.
-John Farvol, 30 lat, mechanik samochodowy. Urodził się w Kalifornii, przeprowadził się do Alabamy w wieku 10 lat. Był dwukrotnie karany. Stracił prawo jazdy w 1997. Nie miał rodziny, wszyscy zginęli w katastrofie lotniczej.
Sama coś uderzyło. Jakby zdarzyło się to wczoraj.
-Tato chodźmy na dwór. Pogramy w piłkę! No tato.
-Synku, nie mam czasu, muszę zrobić obiad na przylot mamy.
-O Boże.
-No czasem trzeba. Cholera. Skocze po ziemniaki. Powiedział ojciec i wyszedł z mieszkania.
Dziesięcioletni chłopiec usiadł na kanapie i zaczął jeść chipsy. Minęła godzina, a ojca nie było. Nagle drzwi trzasnęły. Czarnoskóry mężczyzna upadł przed chłopcem na kolana i zaczął płakać.
-Synku, synku!!!
-Czemu płaczesz tato?
-Mama, ona, katastrofa, las, ja nie mogę! Synku!
Tak jak w tedy , tak i teraz w oku Sama pojawiła się łza.
-Ty mnie w ogóle słuchasz?!
-Tak.
-Więc to koniec życiorysu. Teraz sprawy dalsze. Został uderzony kilka razy narzędziem obuchowym w głowę, najprawdopodobniej był to młotek. Sekcja zwłok, ukazała, że mężczyzna był wcześniej torturowany. Wyrwano mu dwa paznokcie.
Sam dyskretnie spojrzał na swoja dłoń. Też nie miał dwóch paznokci, od tamtego wypadku, tamtego strasznego wypadku. ( To była twoja wina, głupku, twoja.)
-Obcięto mu również, yhym..
-Wykastrowano go?
-Tak jakby, zresztą wszystko masz w papierach.
-Dzięki Janne.
-Nie ma za co. Jak byś czegoś potrzebował to wal śmiało. Jestem zawsze do usług.
-Będę pamiętał. Powiedział , próbując wymusić uśmiech.
Kobieta wyszła.
Sam włączył komputer i zaczął ustawiać pasjansa. Nagle do gabinetu wszedł tęgi mężczyzna w okularach.
-No proszę, proszę. Zamiast pracować to gramy w pasjansa….
-Przepraszam, ja po prostu…
-No słucham.
-Po prostu muszę odpocząć.
-Wiem że to morderstwo było straszne ale nie możesz się aż tak załamywać. Jak chcesz to oddam śledztwo komuś innemu…
-Nie, poradzę sobie.
-Na pewno?
-Tak.
-To jedź na Helf Street. Popytaj sąsiadów, może czegoś się dowiesz, a nie siedzisz na tyłku i wciągasz ten wirtualny narkotyk.
-Tak wiem. Zamierzałem to zrobić.
-No ja myślę. To życzę miłej pracy. Powiedział komisarz i wyszedł.
Cholerny dziad. Co on sobie myśli? Powinienem go.., o Boże. Powiedział Sam obracając się na krześle. Co się ze mną dzieję. Przecież to mój szef, to on wydaje polecenia. (Nie prawda, on powinien konać w męczarniach), moja głowa ja tylko (chciałem go zabić) muszę (zabić) napić się (jego krwi) wody. Sam zemdlał.
-Sam! Sam?!
Obudził się. Leżał na podłodze w swoim gabinecie. Nad nim stał Paul.
-Wszystko ok?
-Chyba tak.
-To dobrze. Co się stało?
-Nie wiem. Głowa zaczęła mnie boleć i nagle, tak coś…
-Dobra rozumiem. Ubieraj się. Komisarz mnie opieprzył, ze nic nie robimy. Musimy jechać do tego nieszczęsnego mechanika i popytać o kilka rzeczy.
-Masz rację.
Wyszli na dwór. Był początek zimy. Padał lekki śnieg. Dwóch mężczyzn wsiadło do czarnego BMW.
-Jesteśmy kumplami, prawda? Spytał sam patrząc na Paula, który właśnie włączył silnik.
-No jasne, a o co chodzi?
- Ostatnio coś dziwnego się ze mną dzieję. Dopadają mnie czarne myśli, mam koszmarne sny i to słowo NRUB.
-NRUB?
-Tak widzę je w każdym śnie. Patrzę na lustro a tam jest napisane krwią NRUB.
-Tak to niestety jest. Kiedy decydujesz się na pracę w policji, decydujesz się również na spotkanie ze śmiercią, krwią, przemocą. Życie to nie bajka.
-Święte słowa. Wiesz od pewnego czasu zastanawiam się nad odejściem z policji.
-Czemu?
-Prowadziłem sprawę już kilku morderstw i po prostu nie wyrabiam.
-Jest na to stary dobry sposób.
-Jaki?
-Uchlaj się do nieprzytomności. Nie jest to może zbyt przepisowe ale pomaga.
-Może….

Samochód zatrzymał się przed dość wysokim budynkiem .Wysiadło z niego dwóch mężczyzn. Podeszli do drzwi.
-Zamknięte. Powiedział Paul naciskając na klamkę.
-A co was tutaj sprowadza? Zapytał dozorca siedzący na przeciwległej ławce.
-Jesteśmy z policji.
-Wy w sprawie tego. Powiedział mężczyzna i przejechał palcem po szyi.
-Tak my w jego sprawie.
- Proszę wybaczyć. To zwykłe środki bezpieczeństwa. Mieszkańcy się boją. Już otwieram. Powiedział dozorca , podszedł do drzwi i przekręcił klucz w zamku. Drzwi się otwarły. Detektywi weszli do środka lecz Sam odwrócił się i zapytał.
-Wie pan coś o tym mechaniku?
-Tylko tyle, że czynszu nie płaci.
-Dziękuję. Powiedział i wszedł do środka.
Wnętrze było zimne. Czerwone ściany i kamienne schody. To miejsce go przerażało, napawało strachem. Pamiętał je dobrze, zbyt dobrze. Krew, ściana, mózg, oko, NRUB.
-Sam ty wchodzisz do mieszkań parzystych, a ja nie parzystych.
Mężczyzna przytaknął i wyjął z kieszeni złotą piersiówkę. Był z nią związany. Towarzyszyła mu zawsze w ciężkich chwilach. Rozwód, łyk, śmierć ojca łyk, śmierć kota, łyk, zawalone śledztwo, łyk. Spoglądał teraz na nią z zadumą i jakby czas stanął w miejscu.
-Sam, rusz dupę.
Mężczyzna pociągnął trzy łyki, schował pojemnik i zapukał do drzwi z numerem 2. Otworzyła mu starsza pani około lat sześćdziesięciu w wielkich okularach.
-Czego?!
-Dzień dobry, jestem Sam Bougles z policji. Chciałbym pani zadać kilka pytań.
Staruszka zrobiła skwaszoną minę i zaczęła wpatrywać się w policjanta. Po krótkiej chwili jakby wybudziła się z transu.
-Przez tego czarnucha to same kłopoty mamy. Zgaduję, że chodzi o niego?
-Tak.
-Wiedziałam. No słucham.
-Czy John miał jakiś wrogów, zaobserwowała coś pani ostatnio?
-A skąd mam wiedzieć. Nie interesuje się.
-Proszę się skupić to bardzo ważne.
-Przypominam sobie tylko jedną rzecz. Wparował do mnie, że niby taki dobry sąsiad. Kiedy już zjadł ciasto pasożyt zaczął mnie zasypywać pytaniami.
-Jakie to były pytania?
-Co ja Internet?! Jakieś słowo ciągle wypowiadał, NRUB chyba. A diabli wiedzą.
-Dziękuję nie mam więcej pytań.
-Dziękuję, proszę i do widzenia. Co to się z ludźmi porobiło. Powiedziała kobieta i zamknęła drzwi.
Sam przystanął i zaczął wpatrywać się w czerwoną ścianę. Coś na niej było. Duża czarna dziura. Mężczyzna podszedł do niej i nagle znalazł się w nicości. Wszędzie było ciemno, a on siedział na ziemi. Mrugnął. Znalazł się w łazience. Spojrzał w lustro. Zobaczył czarnego mężczyznę bez oka.
-Nie popełniaj tego błędu, nie jedź……..
Mrugnął. Znalazł się w mieszkaniu. Wszystkie ściany miały na sobie wydrapany napis: NRUB
Mrugnął. Stał na plaży. Wielki pies zaczął biec w jego stronę.
Mrugnął. Siedział w samochodzie. Spojrzał na szybę. Znajdował się na niej krwawy napis NRUB.
Mrugnął. Leżał na szpitalnym łóżko. Był podłączony do kroplówki. Zobaczył przed sobą Paula.
-Jak się czujesz Sam?
-Głowa mnie boli , co się stało?
-Straciłeś przytomność. Zadzwoniłem po karetkę. Lekarz stwierdził, że miałeś pseudo zawał.
-Znowu to widziałem Paul. NRUB i tego mężczyznę bez oka.
-Powinieneś skonsultować się z psychologiem.
-Pewnie tak. Wybacz jestem zmęczony.
Powiedział Sam i zamknął oczy.

-NRUB?
-Tak, wszędzie widzę to słowo.
-To ciekawe. Bierze pan jakieś lekarstwa, narkotyki, dopalacze ?
-Nie, chociaż ostatnio wziąłem pastylkę na gardło.
-To nie to. Pańskie wizje mogą być powodem przepracowania, braku snu. Z tego co wnioskuję jest pan podatny na depresję?
-Chyba tak.
-No właśnie. To wszystko wyjaśnia. Zapiszę panu Herfet. To taki lek uspokajający. Powinien się pan po nim zrelaksować. Najlepiej jakby wziął pan kilka dni urlopu i gdzieś wyjechał ,na przykład na wieś.
-Pewnie tak zrobię. Dziękuję doktorze.

Był zimny wieczór. Wiatr chłostał drzewa z których jak krew spadały liście. Sam stanął przed BMW. Wyjął z kieszeni marynarki papierosa i zapalił go . Rozmyślał. Gdzie pojechać? Do ciotki? Do babki? A może przed siebie? Lecz nie to było najważniejsze. Chciał odpocząć. Odpocząć od tego wszystkiego, od pracy, od śmierci, od koszmarów . Nie wytrzymywał. Wpadał w transy, a to nie wróży nic dobrego. Niedługo zemdleje a potem obudzi się w trumnie. Nie może do tego dopuścić. Sen nie może stać się jawą .To niemożliwe. Nagle ciszę przerwała piosenka Fear of the dark. Jego ulubiona. Stał i słuchał jak słowa krążą po lesie . W końcu wyrzucił papierosa i sięgnął po telefon który miał w spodniach.
- Halo?
-Sam? To ja Kate. Nie odzywałeś się, denerwowałam się.
( A po co miałbym się odzywać suko, po tym co mi zrobiłaś?!)
-Zwykle miałaś głęboko w dupie to czy siedzę w knajpie czy może stoję na krawędzi mostu.
-Słyszałam o twoich kłopotach.
(O, od kiedy zaczęłaś się mną interesować? Powiedz, że chodzi o pieniądze, nie zwlekaj)
-Rzeczywiście leżałem w szpitalu.
-Co ci się stało kochanie?
-Mały upadek.
-Wiesz co. Mam problem. Dzwonili do mnie z banku, wiesz pożyczka, a u mnie z kasą cienko..
Rozłączył się. Chciał krzyknąć ze wściekłości. Nienawidził jej. Nienawidził tej podstępnej suki, która zabroniła mu widywać się z córką, która zabrała mu jego cały dobytek i szacunek. Wszystkie kobiety są takie same, pomyślał, najpierw dają potem biorą.
Sam wyjął kluczyki i naciskając guzik z ikoną klucza włączył samochód, a następnie wsiadł do niego. Zapalił silnik. Ze schowka wyjął dwie tabletki które połknął i popił wódką z piersiówki. W końcu był gotowy. Ruszył przed siebie.
Jechał przez ciemny las. Droga była wyboista. Samochód kołysał się jak statek podczas sztormu. Sam słuchając w radiu utworu Transylvania zaczął podśpiewywać. Co chwile sięgał po złotą piersiówkę, która leżała na sąsiednim fotelu. Zaczął rozglądać się dokoła. Prawie nic nie było widać. Kilka samochodów przejeżdżało co jakieś pół godziny, on sam jechał już od jakichś czterech . Spojrzał w lewo. Nagle zobaczył powieszoną na drzewie dziewczynę w białej sukni. Sam zatrzymał samochód. Spojrzał. Wciąż tam wisiała. Mrugnął. Już jej nie było. Więc to kolejne złudzenie. Jak on mógł doprowadzić się do takiego stanu.
-Co się ze mną dzieje…
Połknął trzy tabletki które popił i ruszył dalej.
Kilka kilometrów dalej usłyszał dziwny pisk i samochód zaczął zjeżdżać na prawo. Uderzył w drzewo. Sam szybko wyszedł z samochodu. Oprócz kilku zadrapań nic mu się nie stało. Z silnika wydobywał się czarny dym. Nie było dobrze. Stał w środku lasu , bez zasięgu, bez cywilizacji. Zaczął klnąc. Najbardziej jak tylko mógł. Krzyczał. Minęło dobre kilka minut kiedy się uspokoił. Wrócił wtedy do samochody po tabletki oraz piersiówkę. Usiadł na ziemi i pijąc zaczął śpiewać. Przesiedział tak godzinę, niestety nikt nie nadjeżdżał. W końcu postanowił że weźmie to wszystko w swoje ręce. Wstał i zaczął iść w głąb lasu. Szedł, szedł, szedł. Puszcza ciągnęła się w nieskończoność. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Usiadł. Zaczął ciężko dyszeć, chciał się napić, niestety wszystko już wychlał. Gdy tak siedział spostrzegł przed sobą dwoje czerwonych oczu patrzących na niego. To coś zaczęło się przybliżać. Wyglądem przypominało wielkiego ,czarnego wilka. Sam zaczął biec. Biec przed siebie. Biegł mimo wielkiego bólu w kostkach. Wybiegł na polanę. Zauważył przed sobą stary , dwupiętrowy dom. Podbiegł pod drzwi. Odwrócił się to coś było coraz bliżej. Zapukał trzy razy do drzwi . Mrugnął. Wilk zniknął a Sam spostrzegł iż jest nie na polanie, a na drodze. Drzwi się otworzyły. Zobaczył w nich staruszkę z wałkami we włosach w koszuli nocnej w kwieciste wzory.
- Słucham?
-Złapałem gumę, walnąłem w drzewo tu nie daleko.
-Wchodź, ogrzej się. Na dworze zimno jak diabli.
Pierwsze piętro było bardzo zadbane. Brzoskwiniowe ściany, kanapa, kuchnia, stolik do kawy. Wszystko było bardzo eleganckie .
-Usiądź proszę. Staruszka wskazał mężczyźnie czerwony fotel. Sam zdjął buty, kurtkę i usiadł.
-Mówisz, że miałeś wypadek?
-Tak. Chciałem zadzwonić, ale…
-Nie mamy zasięgu. I to już od dawna. No bo po co stawiać słup telefoniczny w czteroosobowej wiosce. Powiedziała staruszka siadając z kawą naprzeciwko Sama. Wybacz, ze spytam ale jak ci na imię?
-Sam. Sam Bougles.
-Ja jestem Greta. Greta Hegh.
-Miło mi.
-Mi również.
-Jak mogę się stąd wydostać?
-Poczekaj do jutra. Odwiozę cię do domu. Po nocy prowadzić nie mogę, oczy nie te co kiedyś.
Nastała cisza. Samowi było głupio, że wszedł tej miłej kobiecie do domu i skaził jej życie.
-Może herbatki?
-Chętnie.
Staruszka wstała i podeszła do kuchni.
-Mimo wszystko bardzo dobrze mi się tu mieszka. Zero hałasu, spalin…
-Daleko do miasta?
- Z pięćdziesiąt kilometrów.
Sam zaczął rozglądać się po pokoju. Nie zauważył nic nadzwyczajnego. Ot, taka zwykłą chałupka na odludziu.
-Czemu nie mieszka pani w mieście? Tak na odludzi to samotnie, nie ma Internetu, telewizji.
-Są gusta i guściki. Ja tam wolę mieszkać w ciszy z dala od szumu.
- Mówiła pani, że mieszkają tu cztery osoby…
-Tak mieszkam ja, Barbara, Janina i Helwinga. Nie ma tutaj czegoś takiego jak samotność.
Staruszka wyszła z kuchni niosąc kubek z Kubusiem puchatkiem.
-Pij dziecko, pij.
Sam zanurzył usta w czarnej cieczy. Poczuł się dość nieswojo . Zaczęła boleć go głowa. Wszystko się poruszało. Przechylało na boki. Próbował wstać, przewrócił się i stracił przytomność.
Sam obudził się w pokoju, jak mu się zdawało był to pokój na drugim piętrze. Leżał na łóżku. Było ciemno. Mężczyzna odczuwał strach. Co się stało? Wypił herbatę i nagle ….
Zapaliło się światło. Do pokoju weszła staruszka.
-Widzę że już ci lepiej.
-Ta herbata. Co mi się …..
-Zemdlałeś, to tyle.
-Bardzo panią przepraszam.. ja nie…
- Nic się nie stało. Czujesz się lepiej to dobrze. A teraz dobranoc. Zobaczymy się rano. Powiedziała kobieta i zamknęła drzwi na klucz.
Był ranek. Sama obudził powiew zimnego wiatru. Wstał. Drzwi były otwarte.
Drugie piętro składało się z kilku ponumerowanych pokoi. Jak zauważył spał w pokoju numer 3. W sumie było 6 pomieszczeń i każde miał odpowiadającą sobie cyfrę.
Zaczął się rozglądać. Nie widząc nic wartego uwagi zszedł na dół. Przy stole siedziała już staruszka jedząca kanapki z dżemem . Dosiadł się do niej.
-Dobrze się spało?
-Tak, bardzo dobrze.
-Dzisiaj jedziemy, tak?
Sama coś ścisnęło. Chciał odpowiedzieć tak ale nie mógł. To słowo nie przechodziło mu przez gardło.
-Nieśli można, chciałbym zostać tu kilka dni.
-Ależ oczywiście, nie ma sprawy. Jest tylko jeden warunek. Będziesz mi musiał pomóc mi w ogrodzie.,
-Nie ma sprawy.
- A i musimy ustalić pewnej zasady. Są trzy. Pierwsza, nie rób bałaganu wszystko ma być elegancko. Po drugie nie wchodź do piwnicy, mam tam spiżarnie i nie chcę żebyś cos podjadał. Po trzecie nie wchodź do pokoju numer 6. Po prostu nie wchodź. Chyba zapamiętasz te trzy zasady?
-Jasne.
Po obfitym śniadaniu Sam wybrał się na spacer po okolicy.
W dzień wszystko wyglądało spokojnie. Las wydawał się być ukojeniem dla detektywa. Chodził on leśnym dróżkami, podziwiał naturę. Naprawdę czuł się zrelaksowany. Mógł przemyśleć to i owo. Doszedł do wniosku, że te wszystkie wizje to objaw przepracowania i obiecał sobie że już zawsze będzie chodził spać o dwudziestej drugiej. Obiecał też sobie, ze w wolnych chwilach będzie przyjeżdżał sobie do lasu na długie spacery.
Po kilkunastu minutach mężczyzna zauważył małą chatkę, leśniczówkę. Porastały ją pnącza i mchy. Była jak z bajki. Mała, drewniana, obrośnięta roślinnością. Sam zbliżył się do niej. O dziwo drzwi były otwarte . Ze środka dobiegał smród . Policjant znał ten zapach, zapach śmierci. W środku leżał leśniczy w kałuży krwi a na ścianie krwią ktoś napisał NRUB.
Mrugnął.
Trup jak i krew znikła. W leśniczówce było bardzo czysto, a na stole leżała dubeltówka.
-Skutki przepracowania. Powtórzył sobie Sam i zaczął iść w stronę domu.

Staruszki nie było, a on był głodny. Zaczął więc szperać w kuchni, niestety znalazł tylko paczkę suszonych rodzynek.
Spiżarnia. Pomyślał Sam i podszedł do mosiężnych drzwi. Były zamknięte na kłódkę. Detektyw zaczął myszkować po salonie. W jednej szafce ujrzał stos gazet. Wziął pierwszą z brzegu. Nic nie było w niej ciekawego. Same plotki i trochę wiadomości sportowych. Wziął więc następną. Żadna z gazet nie była godnych uwagi. Sam wstał i pozostało mu nic innego jak czekać. Jakieś dwadzieścia minut później drzwi wejściowe otwarły się i stanęła w nich staruszka.
-Czekałem n panią. Bardzo zgłodniałem.
-Nie ruszałeś spiżarni?
-Nie.
-To dobrze.


Obiad był smaczny, choć jak sądził detektyw ,nieco zbyt zimny. Po posiłku Sam znów wybrał się na spacer. Szedł chyba godzinę, aż natrafił na coś co przypominał cmentarz. Było tam kilka zakurzonych grobów. Podszedł do jednego i zaczął czyścić. Napis który zobaczył wprawił go w osłupienie.
GRETA HEGH
1821-1899
ZMARŁĄ ŚMIERCIĄ TRAGICZNĄ

Mężczyzna popędził co sił w nogach do domu. Może to zwykły zbieg okoliczności. Może tylko to ktoś z rodziny. A jeśli nie. A co jeśli nie?
Sporo czasu zajęło mu dotarcie do domu. Gdy już dotarł na miejsce nieźle się zmachał. Staruszki nie było. Sam już miał wbiec na górę po swoją teczkę aż nagle zahaczył płaszczem o klamkę do spiżarni. Drzwi otworzyły się. W środku leżały zwłoki. Mnóstwo zwłok. Przerażony mężczyzna wbiegł na górę. Zabrał z pokoju teczkę . Wyszedł na hol. Stał przed drzwiami pokoju numeru 6. Postanowił wejść, ciekawiło go co ta wariatka ma jeszcze do ukrycia. Otworzył drzwi .Wszystkie ściany pokoju pokrywał napis: NRUB. Nagle Sam się odwrócił i zobaczył napis NRUB w lustrze. BURN. Palić. Spalić. Detektyw usłyszał za sobą chichot.
-Mam cię aniołeczku. Lecz to już koniec. Stałeś się moja następna ofiarą Sam ,nic na to nie poradzisz. Pamiętasz tego mechanika John’a? To też ja.
-Przestań! Co ty mówisz?!
Staruszka wyciągnęła zza pleców nóż rzeźnicki.
-Mówiłeś , że sen na jawie jest niemożliwy. Zaraz zobaczymy.
Chciał mrugnąć.
Nie zdążył.
Umarł.
I wszystko pochłonął ogień.
Czw 21:16, 11 Lis 2010
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
a) Witam? Pierwszy post, skąd mam wiedzieć z kim mam do czynienia? Dział "przywitaj się" czeka.
b) Wreszcie skończyłeś. Hura? Ale co? Gdzie? Kiedy? Jak?
Powiedz coś...

A teraz przechodzę do tekstu. Ostrzegam, ocena - jak zawsze u mnie, ale tego najpewniej nie wiesz - będzie surowa i szczera.

Cytat:
z rozwalaną czaszką.

Rozwaloną, ale jakoś nie podoba mi się zbyt potoczny język...
Ale może to Twój zamysł.

Cytat:
-Sam? Sam?
-Tak?
-Co się z tobą dzieje?

Przydałyby się opisy do dialogów.

Cytat:

-Zamyśliłem się. Powiedział przełykając ślinę. – Macie coś?

Myślnik przed wtrąceniem. Czyli przed "powiedział".

Cytat:

Sam zaczął pocierać rękę o rękę a jego oczy wciąż wpatrywały się w kawałki mózgu. (Tak, Sam ty będziesz następny)

a) Nie rozumiem, po co pociera o siebie ręce(tego zwrotu można użyć, bo Twój jest ździebko niepoprawny. Ale ujdzie).
I o co chodzi z nawiasem? Zazwyczaj się ich w tekście nie stosuje, a na pewno nie w ten sposób. Tutaj mógłbyś napisać to jako myśli bohatera.

Cytat:

-Powinieneś odpocząć.
Śledczy przytaknął i wyszedł z pokoju. Cały się trząsł. Stał w holu. Rozejrzał się. Na dole stało dwóch funkcjonariuszy przesłuchujących świadków. Po prawej stał policjant i pił herbatę w papierowym kubku. To miejsce było przerażające. Czerwone ściany, surowe drewno jako podłoga. To wszystko wprawiało Sama w dziwny trans. ( Tak Bougles, teraz twoja kolej) Usiadł przy ścianie. W pewnej chwili podeszła do niego wysoka brunetka.

a) za krótkie zdania.
b) znów ten nawias
c) o co w ogóle chodzi?! Przydałby się jakiś opis wydarzeń, miejsca... To brzmi jak kontynuacja, a jest początkiem.

Cytat:

-Yhym.

Czegoś takiego się nie pisze. Raczej np. mruknął, przytaknął itp.

Cytat:
Detektyw rozejrzał się. Wciąż miał ten widok przed oczami.

a) co ma jedno zdanie do drugiego?
b) Który widok? Mógłbyś to sprecyzować zdanie dalej...

Cytat:

-Wybacz, tak już idę. Wstał, poprawił marynarkę i wyszedł z domu.

a) znów nie ma myślnika po dialogu.
b) ogólnie samo zdanie źle zbudowane.




Musisz mi wybaczyć... albo nie, ale nie chce mi się dalej sprawdzać.

Nie wiem co to jest, nie wiem czyje to jest, nie wiem dlaczego zostało napisane, ale jest słabo.
Bardzo słabo.

Jak widziałem dalej, krótkie, bez opisowe dialogi pojawiają się zdecydowanie ZA CZĘSTO(i w gwoli ścisłości, bo jesteś nowy - jeśli piszę coś wielkimi literami, to oznacza akcent, nie krzyk).
Styl może i by uszedł, choć zdania budujesz dość proste i płytkie. Czasem niepoprawne.
Z tym że źle wykorzystałeś swoje umiejętności pisarskie (jak na razie nikłe).
Więcej opisów, mniej dialogów, dłuższe zdania, więcej wiadomości podawanych czytelnikowi.
Bo jak na razie, to tylko Ty wiesz co się dzieje.

Dobra, nie krytykuję więcej. Mogę tylko powiedzieć, że tekst jest bardzo słaby i wymaga mnóstwo pracy, aby został doprowadzony do użyteczności.

Sporo pracy przed Tobą, a ode mnie, jako ocenę masz...

1/10

Niestety, więcej nie dam. Ale to nie zero, więc nie jest tak okropnie.

Niech się reszta wypowie, bo głos jednostki jest tylko jednym z wielu do porównania. Przynajmniej jeśli chodzi o ocenę tekstu.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 21:57, 11 Lis 2010 Zobacz profil autora
Gość







Post
Banalne. Masz telewizyjną wyobraźnię! Widać to po samej kompozycji- to raczej scenariusz, narracji wcale nie ma aż tu nagle bach długi i chaotyczny opis. i znów dialog, dialog, dialog,dialog
Chociaż przyznam że mną wstrząsnął ten opis na początku.

Edytuję posta bo wpadło mi do głowy określenie tych długich nieopisanych dialogów- monotonne.
Aha i powiedz mi czy zgadłem że częściej oglądasz filmy niż czytasz? Nic złego ale jeśli chcesz pisać....


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 22:09, 11 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Czw 22:01, 11 Lis 2010
yoko
Mentor
Mentor



Dołączył: 07 Cze 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z szarego papieru
Płeć: kobieta

Post
Cytat:
rozwalaną czaszką

Inaczej bym napisała. ,,rozwalona'' mi nie pasuję, ale nie wiem, może tylko mnie.

Cytat:
i zaczęła się z niego lać krew

I zaczęła się lać z niego krew...
Tak chyba lepiej brzmi.

Cytat:
-Zamyśliłem się. Powiedział przełykając ślinę. – Macie coś?

Powinno być:
- Zamyśliłem się - powiedział, przełykając ślinę. - Macie coś?

Dalej widziałam same dialogi bez opisów, a może i były. Nie wiem, dalej nie czytałam. Szczerze, nie mam ochoty. Myślałam, że przeczytam i sprawdzę, ale nie dam rady. Zresztą coraz częściej, tak mi się zdaję, ludzie bez powitania jako pierwszy post dają tekst... No cóż, nie tędy droga.


Post został pochwalony 0 razy
Czw 22:09, 11 Lis 2010 Zobacz profil autora
Princeska
Grafoman
Grafoman



Dołączył: 16 Wrz 2010
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
Płeć: kobieta

Post
Tekst ma dużo powtórzeń, źle zbudowanych zdań, za dużo dialogów, mało opisów.
Ciężko się połapać na początku. Takie poplątane.
Nie jestem tutaj jakimś expertem, tylko zwykłym czytelnikiem więc mogę się mylić.
Popraw i ćwicz pisanie. Każdy tak zaczyna pisanie więc się nie zrażaj. Pisz dużo, a jeszcze więcej czytaj.

Ps: Jesteś nowy lub nowa?Jeśli tak to przedstaw się w dziale "Przywitaj się"


Post został pochwalony 0 razy
Czw 22:09, 11 Lis 2010 Zobacz profil autora
Lux
Gość






Post
To mi się podoba mości użytkownicy. Coś od siebie konkretnego i namawianie do przywitania się... bardzo się cieszę, że takich mamy w naszych szeregach. Naprawdę.

A co do tekstu, to nie ma chyba wiele do dodania. Polecam jakąś DOBRĄ lekturę. Co tu można polecić... nie wiem, co czytasz. Dlatego ja również poradzę, żebyś się przedstawił, bo nie wiem, jak do Ciebie podejść. Może czytasz dużo, ale nie najlepszy powieści, a może mało... może nic. Nie wiem tego i stąd też nie wiem, co doradzić.

Dlatego na razie się powstrzymam. Przedstaw się, to coś z chęcią dorzucę. I nie zrażaj się na wstępie. Ostatnio, jak mi Young ocenił tekst (fragment powieści), to śmiało mógłbym się załamać, ale po co? Szkoda czasu.

Pozdrawiam, powodzenia i weny życzę.
Pią 0:05, 12 Lis 2010
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
Ostatnio, jak mi Young ocenił tekst (fragment powieści), to śmiało mógłbym się załamać, ale po co? Szkoda czasu.

Świetne podejśscie. Tobie można pisać 100% prawdęSmile
Z resztą - wszystkim tak robię. Jak się załamią, to zapewne nie wytrwają długo w środowisku pisarzy... Czy też grafomanów, to zależySmile


Post został pochwalony 0 razy
Pią 9:46, 12 Lis 2010 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin