Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Historia wielkiej ciekawości |
|
Hej;) To moje pierwsze opowiadanie. Pozmieniane według uwag użytkowników z forumksiążki. Czekam na nowe uwagi/oceny.
Historia wielkiej ciekawości
Chłopak wywrócił się o podstawioną nogę. Z torby upadającego wysypały się książki. Nikt nie spojrzał na szukającego podręczników ucznia.
Jacek nie miał łatwo w szkole. Nawet nauczyciele za nim nie przepadali. Jeśli się nudzisz – idź ponabijaj się z niego. Masz zły dzień, znowu matka zrobiła kanapki z ohydnym pasztetem? Serio, ulżyj sobie. Możesz go wyzywać, wyśmiewać, jeśli w pobliżu nie ma nauczycieli to i uderzyć. Przecież on i tak nic nie czuje, nie?
Wśród hałasu panującego na korytarzu rozległ się ryk dzwonka dający znak na powrót do sal. Wszystkie dzieciaki i nauczyciele zaczęli swój marsz, podobni w swojej reakcji do psów Pawłowa.
Tylko w toalecie na drugim piętrze siedział chłopiec zamknięty w kabinie przez starszych „kolegów”. Nie przejmował się swoją sytuacją i choć smród był straszny, oddychał głęboko wdychając zapachy odchodów i moczu. Uśmiechał się przy tym, jakby nie rozumiał swojej sytuacji. Rozległ się odgłos kroków i Jacek już wiedział kto się zbliża.
- Jest tam kto?! – krzyknął woźny.
Pan Władek był jedyną osobą, która interesowała się losem chudego chłopaka z pierwszej „G”. Zdarzało mu się nawet zanieść skargę dyrekcji na gnębicieli, za co nie był lubiany wśród uczniów.
- Który to już raz cię tu znajduję? – zapytał, wyciągając miotłę, która blokowała klamkę. Rozległ się trzask i po chwili w drzwiach ukazał się dozorca, średniego wzrostu, chudej postury. Siwe włosy błyszczały od tłuszczu w skąpym świetle męskiej ubikacji.
- Skurwiele – mruknął w odpowiedzi.
- Co mówiłeś? – zapytał, spoglądając na chłopca.
- Nic. Muszę iść na lekcje – odparł i zaczął przeciskać się obok staruszka.
- Poczekaj, po co ten pośpiech? – Przytrzymał chłopaka z koszulę. – Twoja klasa wyszła do teatru, i tak ich nie dogonisz. Chodź za mną – powiedział i skierował się do drzwi.
Chłopiec pobiegł za nim. Zeszli do piwnicy. Mieściło się tam pomieszczenie, w którym w czasie przerw chował się woźny. Jacek leniwie rozejrzał się po ścianach zastawionych półkami z narzędziami, zatrzymując wzrok na zdjęciu woźnego w garniturze z dyplomem w dłoni.
- Tutaj. – Głos pana Władka rozległ się z drugiego pomieszczenia.
Jacek przeszedł do większego pokoju. Nigdy nie widział by te drzwi stały otworem. Podążył za głosem dozorcy. Pierwsze co mu przyszło do głowy to, to że wpadł właśnie w pułapkę woźnego-kata. Cała izba wyglądała jak średniowieczna sala tortur. Zamarł. Jednak starszy pan siedział przy stole i ręką przywołał go do siebie, wskazując drewniany taboret.
- Siadaj, nie stój tak. Blado wyglądasz, źle się czujesz? – zapytał.
- Wszystko w porządku. – odparł Jacek. Usiadł i rozejrzał się jeszcze raz po pomieszczeniu. Tu nic nie było w porządku. Co do cholery robiło krzesło elektryczne w piwnicy pod szkołą?! Półki uginały się pod ciężarem biczów i innych, bardziej wymyślnych przyrządów, których Jacek nie potrafił, lub nie chciał nazwać. Białe ściany wyglądały na brudne od rdzy. Rdza na ścianach? Nie, to na pewno nie to.
- Nie przejmuj się tym sprzętem, to tylko kolekcjonerskie hobby – powiedział pan Władek.
Uśmiechnął się, jednak dla Jacka był to uśmiech szaleńca. Przypomniał mu się Jack Nicolson z „Lśnienia”. Woźny rozsiadł się wygodnie na krześle.
- Znasz historię Maćka Dobrzyńskiego? – zapytał.
- Nie – zaprzeczył.
- We wsi niedaleko stąd był chłopiec. Znęcali się nad nim chyba wszyscy z ojcem na czele. Parę tygodni temu przyszedł do szkoły na przerwie, wyjął broń i zaczął strzelać. Zabił pięć osób, kilkoro poważnie ranił. Później wybiegł ze szkoły i nikt go odtąd nie widział, ale policja nie przerywa poszukiwań.
Teraz coś mu zaświtało. Chyba czytał o tym wydarzeniu w gazecie.
- Chcę ci powiedzieć tylko, że nie musisz się dawać tym gnojkom z drużyny koszykarskiej.
A co, mam ich zabić? – pomyślał Jacek. Woźny spojrzał na zegarek.
- Muszę jeszcze naprawić biruko w sali na parterze. Mam coś dla ciebie – powiedział. Zaczął grzebać w jednej z szafek. Po chwili wyciągnął czarne pudełko rozmiarów małej walizki. – Weź to, może ci się przydać.
Jacek zauważył, że oczy mężczyzny zdają się pulsować zmieniając kolor z piwnych na czerwone.
Ależ jestem zmęczony – pomyślał Jacek.. Zamrugał i skupił się. Oczy były piwne jak zwykle. Zerknął na pudełko. Woźny podał mu je. Mam tylko nadzieję, że nie daje mi czyjegoś ucha – pomyślał. Zaśmiał się w myślach z własnego żartu. A jeśli jednak? Wzdrygnął się.
- Weź to, tylko schowaj dobrze. A teraz idź stąd.
Jacek zdał sobie sprawę, jak bardzo chce wyjść na świeże powietrze. Rzucił grzeczne „do widzenia” w stronę dozorcy i wycofał się z piwnicy.
Gdyby odwrócił się i spojrzał na twarz mężczyzny zauważyłby na niej zadowolenie jak po dobrze wykonanej pracy. I lekko pulsujące czerwono-piwne oczy.
Wyszedł na dwór w ciepłe październikowe popołudnie. Słońce nadal grzało choć była prawie szesnasta. Wiatr poruszał gałęziami potężnego dębu, który stał na środku szkolnego dziedzińca. Podobno posadził go pierwszy dyrektor szkoły w 1856 roku.
Opuścił teren szkoły i ruszył przez park. Pogrążył się w myślach o rozmowie z woźnym. Minął zieloną strefę, jak w myślach nazywał skwer i wąskim chodnikiem wśród szarych bloków dotarł pod swoją klatkę.
Otwierając drzwi obejrzał się za siebie. W piaskownicy dzieciaki wolne od obowiązku szkolnego śmiały się wesoło. Na ławeczce osiedlowe dresy paliły papierosy rozmawiając i oglądając się za dziewczętami. Sąsiadka wyszła na spacer z psem. Wszystkich otaczały wysokie bloki, które rzucały cień na cały plac. Z któregoś z okien dobiegała kłótnia.
Jacek nacisnął klamkę i wspiął się po schodach do mieszkania na trzecim piętrze. Wszedł i zamknął drzwi za sobą. Mieszkanie było całkiem przytulne, dwa pokoje, kuchnia i łazienka.
Rodziców nie było w domu. Wyjechali na wakacje zostawiając go na dwa tygodnie. Nie miał rodzeństwa, więc został w domu sam. Nie miał też babci, która gotowałaby mu obiady, więc po chwili zastanowienia wyjął z lodówki frytki i wrzucił je na patelnie. Włączył radio, akurat grali „Highway To Hell”. Po chwili zmienił stację, jakaś audycja o szkodliwości palenia dla osób z otoczenia. Wyłączył odbiornik wrzucił frytki na talerz i polał ketchupem. Niezły przysmak, co?
Poszedł do pokoju zabierając po drodze plecak. Rozłożył się wygodnie na łóżku i z widelcem w jednej dłoni, a talerzem w drugiej zaczął jeść. Zmartwił się nagle. Zerknął na torbę. Leżała w kącie pokoju. Ktoś starannie wypisał na niej „JESTEM FRAJEREM”. Odłożył swój obiad na stół i podniósł plecak. Wygrzebał czarne pudełko i odchylił wieko. W środku znajdowały się brudne szmaty. To jakiś żart? Ze złości rzucił pudełko o ścianę. Coś stuknęło. Podbiegł i wyjął przedmiot? (pistolet), ze szmat. Zaniemówił. W pierwszym momencie przeraził się, po chwili jednak pomyślał o ekipie, która się nad nim znęca, jak klęczą przed nim i błagają o życie. Gnojki płaszczą się przed nim i z przerażeniem w oczach krzyczą obietnice przyjaźni. Spodobała mu się ta wizja. Odpłynął. Po chwili jego oddech się zwolnił i Jacek zapadł w sen.
Następnego dnia Jacek nie pojawił się w szkole. Trzeciego i piątego także.
Mężczyzna siedział na ławeczce w parku. Spokojnie wertował gazetę. Chłopiec zakradł się do niego od tyłu. Mimowolnie zerknął na gazetę, w której na pomarańczowo było zakreślone: „Jacek Szymański, uczeń liceum ogólnokształcącego w Szczałkowicach został znaleziony z przestrzeloną głową. Policja…”.
Schylił się po pieniądze, i gdy sięgnął po portfel starszy mężczyzna w jednej chwili łapał go za gardło i bez słowa zajrzał mu w oczy. Nigdy nie śmiał się z piekła.
Pan Władek jeszcze chwilę oglądał się za uciekającym biedakiem. Spojrzał na zakreślony tekst. Gdyby go zapytano mógłby powiedzieć parę słów o okolicznościach samobójstwa Jacka i ukryciu zwłok Maćka Dobrzyńskiego (wielka skrzynia w rogu piwnicy). Ale nikt go a nie pytał, a skromny dozorca szkolony nie chce być na pierwszych stron gazet, nie?
|
|
Sob 18:13, 27 Lis 2010 |
|
|
|
|
yoko
Mentor
Dołączył: 07 Cze 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z szarego papieru Płeć: kobieta
|
|
|
|
Wpierw wspomnę... Najlepiej byłoby, gdybyś przedstawił się w odpowiednim dziale: Przywitaj się.
Za chwilę edit, postaram się przeczytać.
EDIT
1. Taka bezpłciowość. O wiele lepiej byłoby, gdyby scena w tamtej piwnicy została o wiele dogłębniej opisana. Więcej uczuć, opisów, niepewności. Nie lubię tekstów, w których fabuła przeskakuje od jednego miejsca do drugiego. Ale to tylko moje takie ,,zboczenie''
2. Niżej Young wymienił, krótkie zdania.
3. Interpunkcja, kilka rzeczy rzuciło się w oczy. Wybacz, że nie wyszczególnię.
W sumie zgadzam się z Youngiem. Uprzedził mnie z oceną
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez yoko dnia Nie 15:22, 28 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Sob 18:58, 27 Lis 2010 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Dobra.
Przeczytałem, przynajmniej część. Wybacz, nie będzie poprawy błędów, a tylko ocena i opinia, bo już cholernie późno jest...
Nie podoba mi się:
a) temat, ale to sprawa bardzo subiektywna
b) krótkie zdania, które nie mają prawa znaleźć się w czymś, co nie ma w sobie wartkiej akcji. Krótkie zdania używane są zazwyczaj aby wyrazić lekki chaos, ale głównie po prostu dynamizm sytuacji. Dlatego sam wstęp jest - jak dla mnie - okropny.
c) Styl. Jakoś tak... nijako piszesz. Cały ten tekst(no, nie cały, bo nie skończyłem) jest po prostu nijaki. Nie wciąga, nie zaciekawia.
d) źle użyte zwroty, które po prostu nie pasują. Jak psy Pawłowa? Chyba nie ma czegoś takiego, znaczy nie istnieje taka forma.
Bardzo słabo, przed Tobą mnóstwo pracy.
Za sam tekst dam Ci...
1,5/10. Słabo, na prawdę słabo...
Do roboty, pisz i czytaj cały czas, a gwarantuję Ci, że dość szybko zaczniesz dostrzegać pierwsze efekty, dość szybką poprawę umiejętności pisarskich.
Powodzenia.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 0:59, 28 Lis 2010 |
|
|
yoko
Mentor
Dołączył: 07 Cze 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z szarego papieru Płeć: kobieta
|
|
|
|
Spokojnie, każdy miał niezbyt dobre początki. Przynajmniej ja nie znam takiej osoby Powodzenia w pisaniu. Chęci przede wszystkim.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 20:20, 28 Lis 2010 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Nie zaznaczyłem, że jestem zawsze bardzo, bardzo surowy.
Więc to 1,5 to i tak znacznie lepiej niż 0, które zdarza mi się dawać(Chyba ze dwa razy, ale nie ważne).
Nie trap się, tylko pisz. Jedyne wyjście. Pisz, czytaj.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 20:22, 28 Lis 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | Hej;) To moje pierwsze opowiadanie. |
Tak napisałeś. Więc ja Ci szczerze powiem, że to wcale nie jest źle. Wiesz jakie my tu mieliśmy pierwsze opowiadania? ;D To nie jest źle, naprawdę. Nie będę tu już nic od siebie dodawał, bo wszystko już chyba zostało powiedziane. Nie masz się czym martwić... chociaż nie, masz się czym martwić. Teraz musisz napisać lepszy tekst, ale w sumie pisanie to sama przyjemność. Dobra, to zostańmy przy pierwotnej wersji: nie masz się czym martwić ;D
|
|
Nie 20:55, 28 Lis 2010 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|