Autor |
Wiadomość |
Valkiria
Gość
|
Lucia. Nic, a tak wiele. |
|
Na początek parę słów, aby nie było za nudno czyż nie?
FanFiction Harry'ego Potter'a, pisany.... no cóż na zabicie czasu. Czy się spodoba, czy też nie, to na to ja już większego wpływu nie mam.
Szczerze, nie przewiduję jak długo go będę ciągnąć. Jak na razie daję dwie niezbyt długie części. obie są wstępami.
Miłego czytania.
PRZEDSŁOWIE
Pewnie będziecie sądzili, że kłamię. Ale wszystko, co wam opowiem jest całkowitą prawdą. Nie jest to kolejny stek bzdur wykreowany przez mój wyniszczony umysł. Widziałam wszystko i zdam wam świadectwo z siedmiu lat nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Niektóre z wydarzeń w tej opowieści wciąż sprawiają mi ból, lecz wiem, że nawet najmniejszy ubytek, zapomniana osoba, będzie katastrofą. Na równi postawię Gnębiwtryski i Wybrańca, miłość i pocałunki dementorów. Twierdzicie żem szalona? Lecz powiedzcie mi jak sądzić szaloną, przed trybunałem szaleńca?
Na imię mi Lucia. Lucjana Anna Felburg. Jest to moje fałszywe nazwisko, albowiem Ministerstwo Magii niechętnie mówi o mnie pod prawdziwymi danymi. Wam także ich na razie nie zdradzę, choć z pewnością dowiecie się, kim jestem i dlaczego mój los potoczył się ścieżką pełną niepowodzeń i strat.
Chcę was tylko ostrzec, nim zagłębicie się w opowieść. Istnieją księgi, w których nie ma tak kochanego przez mugoli happy end’u, ale prowadzą do całkowitego zatracenia się i zwątpienia w samego siebie. Ta jest jedną z nich. Nie ukrywam tego, zdając sobie sprawę, że prędzej czy później zostanie ona zarekwirowana i poddana cenzurze przez wścibskie organy władzy. Ale prawda jest dla mnie ważniejsza, Azkaban już nie jest mi straszny.
Oto moje życie. Usiądź wygodnie Czytelniku i przeżyj to, co ja znosiłam przez te siedem długich lat. Tak, więc, chyba już na nas czas. Pętla się zacieśnia, a historia zaczyna…
PROLOG
Azkaban.
Miejsce kaźni i niewolniczego cierpienia. Forteca na wyspie, znana jako więzienie umysłu. Punkt straceń w świecie magii.
To nie mury, nie morze broniły Azkabanu na tyle skutecznie, aby najwięksi czarnoksiężnicy w obłędzie i cierpieniach znosili swą karę. Piekłem byli dementorzy. Strażnicy. Przeklęte dusze wysysające nadzieję z zakamarków serca, rozumu i ciała. Wrzask był tu na porządku dziennym, ciągnął się nieprzerwanie wraz ze skowytem skazańców. Tak naprawdę tylko w jednej celi cały czas panowała niezmącona cisza.
- To tu panie Ministrze.- Powiedział głucho wysoki czarodziej, prawdopodobnie jeden z nielicznych ludzkich „opiekunów” wiezienia.- Więzień numer 5342. Skazana wraz z rodziną za służenie Temu Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.- Powoli otworzył drzwi cały czas trzymając różdżkę w pogotowiu, jakby z obawy, że skulona w kącie dziewczyna go zaatakuje. Nawet w nikłym świetle kaganka wyglądała wynędzniale. Długie, skołtunione czarne włosy opadały jej na twarz, zbyt chudą i bladą jak na jej wiek. Oczy miała szeroko otwarte, wypłoszone. Błyszczały łagodnością w ciemnym pomieszczeniu.
Mężczyzna dostrzegł podłużne zacieki na kamiennych ścianach, które na ich oczach formowały się w krwawy napis: Precz stąd. Jednak dziewczynka pozostawała w bezruchu, a jedyną oznaką życia był płytki oddech.
- Ile ma lat?- Korneliusz Knot starł dłonią strużkę potu płynącą mu po skroni. Widok tak małej, wydawałoby się bezbronnej czarownicy wywołał w nim niepokój.
- Za dwa dni skończy jedenaście lat. Panie Ministrze Albus Dumbledore wyraźnie nalegał, aby miała możliwość nauki w Hogwarcie. Powoływał się na Trybun…
- Dość! Nie mogę pozwolić, na to, żeby ta młodociana morderczyni chodziła sobie jak gdyby nigdy nic wśród społeczeństwa!
- Z tego co mi wiadomo…- Odezwał się uszczypliwy głos urzędnika od spraw tajności dziecięcej.- Nie wykazuje żadnych zapędów. Skazano ją ze względu na to, że jej rodzice prawdopodobnie służyli Temu Któremu Imienia Nie Wolno Wymawiać. Ich sprawa jest w toku, zupełnie jak sprawy kilku innych podejrzanych, czyż nie panie Ministrze? Oczywistym jest, że nie może przebywać pod własnym nazwiskiem, ale sądzę, że nawet nie będzie tu konieczne zaklęcie zapomnienia
- Panie McRaven… Chyba nie sądzi pan, że odpowiedzialne instytucje takie jak Hogwart powinny…
- Azkaban nie jest miejscem dla dziecka panie Ministrze! Wie pan, do czego będzie zdolna za, powiedzmy, dziesięć lat, jeśli jej moc nie zostanie należycie ukierunkowana i wyćwiczona w szkole?
- Ale…- Ministrowi wyraźnie kończyły się argumenty.- Nie można ot tak załatwić wszystkich formalności. A rok szkolny rozpoczyna się za niecały tydzień. Poza tym, należy wszystko ustalić z Albusem…
- Z tym nie będzie problemu. Dziewczyna będzie wracała do Azkabanu na okres wakacyjny, a jej nauka będzie zapewniona jedynie wtedy, gdy nie wzbudzi żadnych zastrzeżeń w zachowaniu. To idealna motywacja, panie Ministrze.
Korneliusz westchnął cicho dając ręką znak, aby wyprowadzono więźnia. Była niewysoka i chuda, tak różna od swoich rówieśników. Dementor złapał ją za ramię, wlekąc niemal korytarzem. Więźniowie wyglądali ciekawsko zza krat, szepcząc cicho o rychłym końcu najmłodszej z nich i przyglądając się cichej procesji wysokich urzędników.
- Nie moje dziecko!- Wrzasnęła kobieta padając na ziemię i przez kraty łapiąc za nogawkę garnituru Ministra. Po raz pierwszy miała łzy w obłąkanych oczach.- Nie moje dziecko! Co ona winna?!
- Twoje dziecko już nie żyje.- Odparł sucho, a ona natychmiast puściła materiał.
Nie okłamał jej. Tej nocy umarł numer 5342, ale narodziła się nowa istota. Lucjana.
Ostatnio zmieniony przez Valkiria dnia Pią 21:50, 29 Kwi 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Pią 21:40, 29 Kwi 2011 |
|
|
|
|
Garanil
Nowicjusz
Dołączył: 11 Maj 2011
Posty: 26
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zachodniopomorskie Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Całkiem ciekawe. Nie znam się specialnie na korektach, na pisaniu, ale powiem ci że lekko mnie wciągnęło. czekam na ewentualną kontynuację.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 12:47, 13 Maj 2011 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|