Autor |
Wiadomość |
Gość
|
My anxiety |
|
O jejciu, dawno mnie nie było :] Ale szkoła (sprawdziany, konkursy etc. ;]) dały mi się porządnie we znaki. Mam w zanadrzu pewne opowiadanie, które publikuję na blogu.... Jest oparte na książce (filmie też, może nawet bardziej) pt. "Wywiad z wampirem" autorstwa Anne Rice. Nie ma to jak pisanie na podstawie książki, ale to właśnie film nakłonił mnie zaczęcia opisywania losów pewnej wampirzycy Dodaję prolog i rozdział 1.
Prolog.
Ciszę przerywało jedynie nierówne, szybkie bicie serce człowieka, z którym właśnie rozmawiałam.
Przerażenie czy pożądanie?
Jestem prawie pewna, że jedno i drugie. Tylko, dlaczego prawie? Westchnęłam głośno, przerywając wyjątkowo nudny monolog mężczyzny. Ten spojrzał na mnie zdezorientowany. Niemal słyszałam jak pyta, czy coś się stało. Posłałam mu słodki uśmiech.
- Zgłodniałam– mruknęłam bardziej do siebie, niż do niego.
- No cóż, możemy wstąpić do mojego domu. Zjemy coś – zaproponował szybko, jakby się bał, że ucieknę i nie dokończy mówić.
- Wiesz… Wolę się pożywić tutaj – odpowiedziałam, a mężczyzna spojrzał na mnie zdziwiony. Z mojego gardła wydobył się cichy charkot. Zmrużyłam oczy i rozciągnęłam usta w uśmiechu tak, że w mroku nocy błysnęły moje kły. Napawałam się przerażeniem widocznym na twarzy człowieka.
- Smacznego – powiedziałam do siebie, po czym schyliłam się ku mężczyźnie, by rozerwać jego gardło.
Rozdział 1
Siedziałam na ławce i rozmyślałam nad tym, co się wydarzyło i wydarzy. Ile zostało mi jeszcze czasu? Czy zdążę go spotkać? Pokochać od nowa? Zapomnieć o ranach? Przebaczyć? Dam radę? A jeśli on już mnie nie kocha lub… zginął? Za dużo pytań, za mało odpowiedzi.
Życie nie jest sprawiedliwe. Chociaż ja nie żyję, tylko egzystuję. Bo czy wampirzyca może żyć? Raczej nie. To w ogóle nie ma sensu. Nic nie ma sensu.
Podciągnęłam nogi pod brodę i zamknęłam oczy. Powinnam w tej chwili polować. Byłam głodna, jakżeby inaczej. Problem tkwił w tym, że tej okolicy nie ma ludzi. Odeszli stąd lata temu. A nie jestem w stanie dojść do najbliższego miasta. Od kilkunastu dni nie miałam w ustach ani kropelki krwi, więc jestem osłabiona. I to bardzo.
Nagle usłyszałam cichy szelest. Poderwałam się natychmiast, rozglądając się i węsząc. Człowiek. Ruszyłam w stronę krzewu, za którym prawdopodobnie się skrywał. Już czułam zapach krwi. Widziałam przerażone spojrzenia mojej ofiary.
Odsłoniłam gałęzie, spodziewając się zobaczyć przerażoną istotę ludzką. Ale nie. Na ziemi leżał śpiący chłopiec. Ciemne włosy opadały mu na czoło. Jasne usta otwierały się i zamykały. Jego pierś unosiła się i opadała. Ale mój wzrok przyciągnęła jego szyja. Świeża krew. Ale on wygląda tak uroczo… Nie potrafię go zabić. Lecz jeśli tego nie zrobię, umrę z głodu.
Pochyliłam się i dotknęłam jego policzka. Chłopiec drgnął, ale nie obudził się. Miał lekki sen. W każdej chwili mógł otworzyć oczy. A wtedy bym nie wytrzymała i go zabiła. A tego nie chcę.
Delikatnie wzięłam go na ręce i ruszyłam w stronę swojego domu. Nie zabiję go. Nie dam rady.
Od kiedy zostawiłam chłopca w swoim domu minęły dwie godziny. Wyruszyłam na polowanie do miasta, ale po drodze spotkałam parę ludzi, których krew smakowała wybornie. To dziwne- dla tego jednego chłopca wyruszyła w długą i niewątpliwie wyczerpującą podróż. Dlaczego to zrobiłam? Sama nie wiem. To był odruch. To dziecko rozbudziło we mnie wspomnienia. Przypominało mi kogoś, ale nie mam pojęcia,kogo. Patrzyłam na dom z nieskrywanym strachem. A co jeśli chłopiec się obudził i uciekł? Nie, nie powinnam się tym zamartwiać. To by było lepsze dla niego. Ja się nie liczę.
Powoli przestąpiłam próg. Słuchałam uważnie, szukając jakiegoś dźwięku, który mógłby świadczyć o tym, że ktoś chodzi po domu, ale usłyszałam tylko cichutkie chrapanie. Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam schodami do góry. Ten chłopak musiał być bardzo zmęczony, skoro tak długo śpi.
Otworzyłam drzwi do pokoju, w którym zostawiłam chłopca. Zastałam go leżącego na podłodze. Musiał spaść z łóżka. Parsknęłam cichym śmiechem, po czym z łatwością go podniosłam i z powrotem położyłam na łóżku. Usiadłam na jego skraju i zaczęłam się wpatrywać w dziecko. Wydawał się być taki bezbronny i niewinny. Musnęłam ustami jego czoło, po czym wstałam. Już chciałam wyjść z pokoju, kiedy usłyszałam ruch. Błyskawicznie się odwróciłam. Piwne oczy chłopca wpatrywały się we mnie z przerażeniem.
- Kim pani jest? – spytał, powoli się podnosząc. Uśmiechnęłam się czule, a przynajmniej tak to miało wyglądać.
- Jestem Evelyn. Nie bój się – powiedziałam, podchodząc do niego.
- Gdzie ja jestem?
- W moim domu. Znalazłam cię śpiącego na ziemi, w parku. – Chłopiec zarumienił się lekko, a ja widząc to zaśmiałam się lekko.
- Nie ma się, czego wstydzić. Też mi się to zdarzało – rzekłam lekko rozbawiona.
- Gdzie jest moja mama? – Jego głos brzmiał teraz wyzywająco.
- Zadajesz bardzo dużo pytań – mruknęłam. – Nie było jej przy tobie.
- Jak to nie było? Wyruszyliśmy razem! Zasnęliśmy razem! Musiała być ze mną! Niech pani powie prawdę– powiedział płaczliwie chłopak.
- Jak nie chcesz, to nie wierz. Ja idę spać. Rób, co chcesz. – Wzruszyłam ramiona i wyszłam z pokoju.
To dziecko jest dziwne… Takie intrygujące. Cholera jasna! Jak ja mam mu powiedzieć, że jestem wampirem? Oczywiście, jeśli tutaj zostanie, w co szczerze wątpię. Jest wolny, może iść. Nie będę go zatrzymywać. A poza tym, musi znaleźć matkę. Skoro z nim była, to albo odeszła albo ktoś ją porwał. Bardziej prawdopodobne jest to pierwsze.
Weszłam do swojej sypialni. Zasłony były zasłonięte tak, żeby światło nie miało wstępu do tego pokoju. Pod jedną ścianą stało wielkie łoże, które miało stwarzać pozory. Tak naprawdę spałam w trumnie, która miała wyglądać jak stół. Położyłam na niej obrus i tacę. Tak, wiem, to brzmi dennie. Ale jest prawdziwe. Śpię w trumnie! Słońce mnie zabija! Martwa krew mnie niszczy! Bezsens, prawda?
Z cichym prychnięciem zdjęłam z trumny zastawę i obrus, po czym otworzyłam wieko. Mój sarkofag był w środku obity czarnym aksamitem. Co za luksusy… Weszłam do trumny i położyłam się, zakładając ręce na piersi. Jak ja tego nie cierpię. Codziennie wchodzić do tego gówna. Nie móc zobaczyć słońca… Co ja bym dała, żeby móc w dzień wyjść na zewnątrz! Gdy tylko zatrzasnęłam wieko, zamknęłam oczy. Za chwilę zasnę na kilka godzin. Kolejny dzień minie. Kolejna noc nadejdzie…
Z szerokim uśmiechem wkroczyłam do kuchni. Nie spodziewałam się, że ten chłopiec jeszcze będzie w domu. A tu niespodzianka! Siedzi sobie w kuchni.
- Dobry wieczór– powiedziałam, starając się opanować głód. Chłopiec nie odpowiedział, tylko patrzył na mnie przerażony. Tak jakby… Uśmiech momentalnie zszedł mi z twarzy. Usiadłam na krześle obok niego.
- Spokojnie. Powiedz mi jak masz na imię. Będzie nam łatwiej rozmawiać – powiedziałam cicho.
- Dorian. – Jego odpowiedź była równie cicha.
- Dorian, Dorian. To bardzo ładnie imię - mruknęłam. – Muszę ci coś wyjaśnić. – Dorian nie odpowiedział, tylko skinął głową. Zmrużyłam lekko oczy.
- Jak już chyba wiesz, nie jestem normalna. Śpię w dzień,moja skóra jest nienaturalnie blada. - Chłopiec spojrzał na mnie lekko zaciekawiony. Chyba nie zauważył tego wcześniej. Wskazałam jeszcze na moje zęby. - I mam to. Nie jestem człowiekiem, ale nie musisz się mnie bać. Jestem wampirem - powiedziałam, bojąc się jego reakcji. Tak jak się spodziewałam, Dorian zamarł przerażony.
- Zjesz mnie?- spytał ze strachem, na co ja wybuchnęłam śmiechem. Nie powiem, ciekawe.
- Nie - zaśmiałam się- Nie jem ludzi, jeśli ma Cię to uspokoić. A poza tym… jeśli chciałabym to zrobić, zrobiłabym już dawno, nie sądzisz?-Chłopiec prawie niezauważalnie kiwnął głową.
- Śpisz w trumnie? Dlatego śpisz w dzień? Boisz się czosnku, wody święconej, krzyża i innym takich rzeczy? Słońce cię zabija? Żywisz się krwią? – Nagle zaczął bombardować mnie pytaniami. Zaskoczona otworzyłam szeroko oczy.
- Kolejno tak, tak, nie, nie, nie, tak, tak. - Dorian patrzył na mnie zafascynowany- Nie jestem jakaś specjalna. Owszem, śpię w trumnie, słońce mnie zabija, piję krew. Ale jestem podobna do ludzi. Jestem inna. A ty, Dorianie, nie boisz się? – Chłopiec pokręcił energicznie głową, po czym wstał i mnie przytulił. Tak po prostu. Jakbyśmy się znali od dawna. Jakbyśmy byli przyjaciółmi.
Ok, wiem. T-R-A-G-E-D-I-A. Ale... staram się pracować nad swoim stylem, ciągle się uczę
|
|
Pon 22:41, 13 Gru 2010 |
|
|
|
|
Gość
|
|
|
Paplanin a w prologu. Prolog ma być płynny.
Znowu wampiry?
A chłopiec to nie istota ludzka? Czemużeś się na niego nie rzuciła od razu jak przystoi na głodną wampirzycę? Rozważania czy to to tam za krzakiem czy to tamto nie wnoszą nic do tekstu niepotrzebny element.
Jutro dokończę muszę się uczyć.....
|
|
Pon 23:30, 13 Gru 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
No nic, już się muszę kłaść, bo mnie zmęczenie bierze. Także tylko odnośnie prologu.
Jak to Przemek ujął - paplanina. Ok, może być, ale tam się coś zaczęło i skończyło się nim zdążyłem mrugnąć. Tradycyjnie się przyczepię opisów, których nie ma. Bez tego... pustka. Tyle powiem.
Rzuciłem okiem dalej, ale widzę, że nuda. Nie ma nic konkretnego - żadnych konkretów. Jakiś chłopiec, jakieś rozważanie nie do końca wiadomo o czym... nie wciąga mnie to. I totalny brak opisów. To zawsze mnie razi, bo zwyczajnie lubię czytać opisy. Na ich podstawie się wszystko opiera.
No nic, postaram się jutro uważniej przyjrzeć, ale niczego nie obiecuję.
Także na razie pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu.
|
|
Pon 23:41, 13 Gru 2010 |
|
|
Gość
|
|
|
Może nie mam prawa oceniać osoby lepszej ode mnie, ale co tam.
Czasem jest tak pokręcone, że trudno się zorientować o co chodzi i zgadzam się po części z chłopakami. Za mało konkretów.
Ogółem to całkiem niezłe jak dla mnie. Zaciekawiło mnie. Muszę w końcu pójść do biblioteki, po wywiad z wampirem, bo od tygodnia się zbieram i zawsze coś mi wypada.
|
|
Wto 16:54, 14 Gru 2010 |
|
|
Gość
|
|
|
o kurczę ;D nie miałam pojęcia! ;]
|
|
Śro 22:37, 15 Gru 2010 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|