Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
NIEZMIENNOŚĆ Część 1/3

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
NIEZMIENNOŚĆ Część 1/3

CZY DODAWAĆ KOLEJNĄ CZĘŚĆ OPOWIADANIA?
TAK
100%
 100%  [ 1 ]
NIE
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 1

Autor Wiadomość
Don Self
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 28 Mar 2010
Posty: 554
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post NIEZMIENNOŚĆ Część 1/3
Witam!
Chciałbym zachęcić do przeczytania mojego nowego tekstu.
W zasadzie opowiadanie to powstało pod koniec 2011 roku, ale nie było nikomu pokazywane, więc moge uznać je za "świeże".
Zachęcam do czytania i oceniania.

Dlaczego będę dodawał tekst w trzech częściach?
Z jednego prostego powodu:
Mianowicie opowiadanie liczy sobie 20 stron A4, więc przeczytanie go w całości za jednym posiedzeniem byłoby męczące. Smile

Dodaję też ankietę, w której odpowiecie na jedno ważne pytanie. Smile

Części:
Pierwsza licząca 6 stron - 28.01.2012
Druga licząca 7 stron - 29.01.2012
Trzecia licząca 7 stron - prawdopodobnie 31.01.2012 lub wcześniej.

Z góry dziękuję za wszystkie oceny.

NIEZMIENNOŚĆ

Oto co się wydarzyło. Pewnego ciepłego popołudnia Jacek i jego dwie największe miłości – Marta i córka Ania – jechali do nowego domu w zachodniej Polsce. Ich nowy Prius był jednym z niewielu samochodów sunących trasą 225.
Marta trzymała na kolanach atlas, z którego czytała na głos (jak nawigator GPS):
– Za chwilę skręć w lewo. Jakieś pięćset metrów. Cholera, mam nadzieję, że się nie mylę.
– Mama powiedziała „chole…la”! – odezwała się Ania. Marta obróciła się i spojrzała na córkę z wyrzutem.
– Nie rozpraszaj taty – poprosiła. Ania skinęła głową i wyjrzała przez boczną szybę. Obserwowała przesuwające się po drodze białe pasy. Przez chwilę wyglądała jakby je liczyła, ale miała dopiero cztery lata.
W samochodzie znowu zapadła cisza, którą co jakiś czas przerywał głos spikera radiowego. Mężczyzna o bardzo niskim głosie mówił coś na temat nowej płyty Eminema, a potem w głośnikach zabrzmiał któryś z jego utworów.

Około południa byli już na miejscu. Miasteczko, do którego przyjechali nosiło nazwę Reda. Żyło tam najwyżej tysiąc osób. Jacek i Marta od dawna planowali „ucieczkę” z Warszawy. Chcieli zaznać spokoju i uniknąć codziennego zgiełku wielkiego miasta. Gwarantował to opis domu znalezionego w Internecie. Marta zgodziła się na obejrzenie i zakup mieszkania, mimo że właściciel nie zamieścił przy opisie żadnego zdjęcia.
Jacek długo nie zgadzał się na prośby żony, ale ostatecznie postanowił zaryzykować.
Zaznaczył tylko, że jeżeli dom nie spełni wymagań rodziny to wycofają się z kupna. Wydawało mu się, że dobrze zrobił. Właściciel domu, z którym rozmawiał zaledwie dwa razy przez telefon niechętnie się na to zgodził.
– Gdzie stoi nasz dom? – zapytał Jacek, wychylając się do przodu, by lepiej widzieć stare budynki zbudowane na wzgórzach wznoszących się nad ulicą. Reda była chyba najbardziej górzystym miasteczkiem, w którym miał zamieszkać.
– Z opisu wynika, że już niedaleko – odparła Marta. Jacek rzucił ukradkowe spojrzenie w jej stronę. W ręce trzymała wygnieciony świstek papieru, na którym narysowana była mapka.
– Jesteś tego pewna? – zapytał. – Wybrałaś kota w worku. Zastanawiałaś się nad tym czy ten dom w ogóle istnieje? Byłem głupi, że cię posłuchałem.
– Nieważne. Zaufałam właścicielowi – upierała się. – Poza tym, na pewno dobrze trafiliśmy. Miasteczko nazywa się Reda, tak? – zapytała, a kiedy Jacek kiwnął głową dodała:
– Skręć w lewo. – Mężczyzna wykonał polecenie. Droga, w którą wjechał była bardzo zaniedbana. Ot, zwykła polna ścieżka zarośnięta wysoką trawą, której od dawna nikt nie kosił.
– Gdzie jest nasz dom? – zapytała Ania. Marta spojrzała na nią i uśmiechnęła się. Dziewczynka podskakiwała za każdym razem, kiedy Prius wjeżdżał w dziury rozsiane po drodze.
– Jeszcze kawałek. Popatrz przez okno. Niedługo zobaczysz nasz nowy dom – zachęciła córkę. Dziewczynka niemal przywarła do szyby.
– Mam złe przeczucie – rzucił Jacek, gdy dojechali do przecinającej drogę zardzewiałej bramy. – To tutaj? – zapytał i wyłączył silnik. Marta przyglądała się mapce, po czym wysiadła z samochodu. Jacek i Ania poszli w jej ślady. Dziewczynka była tak mała, że niemal tonęła w kępach żółtawej trawy. Jacek wziął ją na ręce i podszedł do bramy, na której wisiał gruby łańcuch spięty kłódką.
– Mam nadzieję, że dom jest w lepszym stanie niż brama i droga – powiedział. Marta spojrzała na niego i wzięła się pod boki.
– Ten gość nie mówił nic o zamkniętej na cztery spusty bramie – stwierdziła ponurym głosem. Jacek zmrużył oczy i spojrzał na zarośnięty wysokimi krzakami i drzewami ogród. Od bramy odbiegała kamienista alejka, która zakręcała za ścianę wysokiego żywopłotu.
– Mam naprawdę złe przeczucia – powtórzył. – Musimy jakoś otworzyć tę cholerną bramę. Przepraszam Aniu – powiedział, widząc jak jego córka podnosiła wyprostowany palec wskazujący.
– Masz jakiś pomysł? – zapytała Marta, rozkładając ręce.
– Musimy przeskoczyć przez bramę i obejrzeć dom. Może w środku znajdziemy klucz albo cokolwiek innego, czym można by to otworzyć – powiedział, wskazując na zardzewiałą kłódkę.
– Masz rację. Daj mi ją i przejdź pierwszy. – Jacek wyciągnął córeczkę przed siebie. Marta wyjęła Anię z jego rąk. Chwilę później przeskoczył na drugą stronę ogrodzenia.
– Twoja kolej. Podaj mi Anię – rzucił, wyciągając ręce nad bramą. Dziewczynka przewędrowała z powrotem w ramiona ojca.
– Tato, ja chcę jeszcze raz! – zawołała ze śmiechem. Jacek rozchylił kąciki ust, ale szybko się opanował.
– Kochanie, to nie jest zabawne – Ania momentalnie spoważniała. Tymczasem Marta przeskoczyła na drugą stronę. Kiedy byli w komplecie, ruszyli kamienistą ścieżką. Drobny żwir chrzęścił pod ich stopami, a drzewa szumiały błogo.
– Piękna okolica – stwierdziła Marta.
– Mówisz o zakrzaczonym ogrodzie i pożartej przez rdzę bramie? – oburzył się Jacek. Ania znowu parsknęła śmiechem.
– Mówiłam ci, że tylko ty potrafisz wszystko idealnie zepsuć? – zapytała z wyrzutem. Jacek ściągnął brwi i nadymał policzki.
– Tak, co najmniej milion razy.
– Tato, tam są jeszcze większe krzaki! – załkała Ania. – Trzymaj mnie mocno, bo się boję. – Jacek przytulił córkę do piersi i objął mocniej.
– Uspokój się. Nic ci nie grozi – zapewnił ją.
Kiedy cała trójka wkroczyła za ścianę żywopłotu, ich oczom ukazał się duży dom zbudowany z czerwonej cegły. Część okien zabita była deskami, a z pozostałych ktoś powybijał szyby. Do drzwi frontowych prowadziły drewniane schody. W pierwszym stopniu była duża dziura. Z barierki po lewej stronie od wejścia zostały jedynie kikuty przeżartych przez termity podpórek.
– W życiu nie widziałem ohydniejszej chałupy – skwitował Jacek. Odstawił na ziemię Anię i wziął się pod boki. Marta spojrzała na niego, a potem znowu na dom.
– Muszę przyznać, że miałeś rację. Tylko co my teraz zrobimy?
– Jak to co? – zdziwił się. – Znajdziemy palanta, który nam to sprzedał, nakopiemy mu do dupy i poszukamy innego domu.
– Masz racę. Nie daruję mu tego, że mnie tak oszukał!
– Nas. On nas oszukał – poprawił ją Jacek. Ania bacznie rozglądała się wokoło. Stwierdziła, że krzaki, których się bała od tyłu w ogóle nie były straszne. Ba, niektóre wyglądały zabawnie.
Co to takiego? – pomyślała, patrząc w kierunku stojącej niedaleko domu drewnianej szopy, przed którą stał ogrodowy krasnal. Miał różowawą czapkę. Uśmiechał się do niej.
Obejmował pulchną dłonią pękaty brzuch okryty bladozieloną kamizelką. Krasnal zanosił się niemym śmiechem. Ania wahała się chwilę, aż w końcu postanowiła podejść bliżej. Zrobiła kilka niepewnych kroków i zatrzymała się na chwilę. Spojrzała na rodziców obserwujących dom. Potem znowu skupiła wzrok na ogrodowym krasnalu, który zdawał się zapraszać ją do siebie.
Podejdź tutaj na moment – mówił. Ania wiedziała, że nie wolno jej rozmawiać z nieznajomymi, ale krasnale ogrodowe można spotkać wszędzie. W Warszawie było ich na pęczki.
Opowiedzieć ci dlaczego jest mi tak wesoło? – zapytała siedząca wśród wysokiej trawy postać. Dziewczynka uśmiechnęła się. Zrobiła krok, potem kolejny i następny. Szła bez chwili zawahania.
Jeszcze kilka metrów dzieliło ją od miejsca, do którego zapraszał ją krasnal. Wesołek zapomniany przez ludzi, po raz pierwszy od dawna miał szansę na zabawę.
Zaraz! Coś było nie tak. Dziewczynka zatrzymała się nagle i spojrzała uważnie na twarz krasnala, która z bliska wyglądała inaczej.
Już nie była taka wesoła jak przedtem. Krasnal nie patrzył na nią tymi niewinnymi ślepiami co chwilę temu.
W jego oczach było coś co ją przeraziło. Krasnal, z którym przed minutą chciał się zaprzyjaźnić już nie był tego wart.
– Aniu! – Wzdrygnęła się, myśląc, że to był głos starej figurki. Na szczęście wołał ją Jacek. Odwróciła się na pięcie i zaczęła biec w jego kierunku. Nie zatrzymała się ani na chwilę w obawie, że ktoś mógłby złapać ją za nogę i wciągnąć w wysoką trawę. Podnosiła stopy najwyżej jak mogła.
– Podejdź tutaj. Wejdziemy do środka – oznajmiła Marta, wyciągając do niej ręce. Dziewczynka wpadła w ramiona matki, a kiedy wiedziała, że była bezpieczna spojrzała w stronę szopki. Ogrodowy krasnal nadal na nią zerkał tym dawnym, dobry wzrokiem.
Jacek podszedł z wolna do schodów i wspiął się po nich do drzwi frontowych, uważając by nie zapaść się w spróchniałym drewnie.
– Wydaje mi się, że możecie do mnie dołączyć – powiedział, kładąc dłoń na mosiężnej gałce. Przekręcił ją dopiero, kiedy Ania i Marta stały obok niego. Drzwi ustąpiły z piskiem.
– To dziwne – stwierdził. – Dlaczego właściciel nie zamknął ich na klucz? – zapytał, a jego żona jedynie wzruszyła ramionami. Cała trójka wkroczyła do przestronnego holu. Dom był naprawdę wielki i bardzo zaniedbany. Sądząc po ilości kurzu i obecności licznych pajęczyn, od dawna nikt w nim nie mieszkał.
Na drewnianej podłodze leżały drobne przedmioty. Jacek schylił się i podniósł jakąś spinkę. Pokrywała ją rdza, ale dało się zauważyć wieńczącą ją metalową biedronkę, na której pozostały resztki czerwonej farby.
– Gdyby była nowsza mogłabyś ją nosić – powiedział do córki, która przyglądała się ojcu z uwagą.
Marta obróciła się na pięcie, zmieniając tym samym punkt widzenia Ani. Dziewczynka spoglądała na opustoszały salon. Stała w nim kanapa okryta białym prześcieradłem i coś w rodzaju niskiego stoliczka, niestety ze złamaną nogą.
W domu panował półmrok. Przez zabite deskami okna wpadało bardzo mało światła.
– Tato, boję się – wymamrotała Ania, wtulając się w szyję matki. Jacek obrócił się i pogładził córkę po główce.
– Wiem o tym. Tutaj jest ciemno, ale na piętrze będzie jaśniej – obiecał. – Tam okna nie są zabite deskami. – Miał rację. Okna na piętrze w większości były powybijane. Dało się to zobaczyć z zewnątrz.
Jacek wiedział kto mógł je zniszczyć. On również w dzieciństwie dewastował opuszczone domy.
– Może w takim razie wejdziemy na piętro? – zaproponowała Marta, przyglądając się ścianom w holu. Pokrywały je święte obrazy. Przedstawiały dziesiątki oblicz Matki Boskiej. – Przed nami mieszkała tu jakaś fanatyczka. Spójrz na to.
Jacek podniósł wzrok. Nad wejściem do domu wisiał duży krzyż z ukrzyżowanym Jezusem, a wokoło obrazy. Dziesiątki ikon.
– Chyba masz rację – przyznał. Potem obrócił głowę, by obejrzeć wszystkie ściany. –Popatrz tam – rzucił, pokazując palcem na ogromne oblicze Madonny z dzieciątkiem wiszące w salonie.
– Wiesz co, chyba powinnyśmy pójść na piętro – powiedziała Marta. – Wydaje mi się, że tak będzie najrozsądniej.
Spojrzała na Jacka, który skinął głową. Ania coraz mocniej ściskała matkę za szyję. Marta dzielnie to znosiła, bo rozumiała zachowanie dziewczynki.
Jacek wspiął się po trzeszczących schodach. Złapał się poręczy, której na wszelki wypadek wolał nie puszczać. Marta poszła w jego ślady, trzymała córkę tylko jedną ręką, bo Ania była tak przerażona, że niemal do niej przywarła.
Piętro wyglądało nieco lepiej. Przez wybite okna wpadało znacznie więcej światła. Dzięki temu Jacek mógł dostrzec niezliczone pajęcze sieci utkane pod sufitem. Na niektórych nadal wisiały pająki łudzące się, że jakaś zdobycz w końcu wpadnie w ich pułapki.
– Uwaga na głowy! – ostrzegł żonę i córkę, które niemal zgarnęły wszystkie pajęczyny.
– Dlaczego? – zapytała Marta, a Jacek bez słowa podniósł palec w górę, a potem przyłożył go do ust. Ania panicznie bała się pająków, dlatego jej rodzice postanowili o nich nie wspominać.
– Dokąd idziemy? – zapytała dziewczynka. Jacek spojrzał na nią i westchnął.
– Po prostu oglądamy nowy dom.
– Nie zamieszkamy tutaj, prawda? – zapytała płaczliwym głosem. Tym razem odezwała się Marta.
– Oczywiście, że nie. Wyjedziemy stąd jak najszybciej się da – mówiła, gładząc córkę po głowie.
– Zostańcie tutaj – polecił Jacek.
– A ty? – zapytała z obawą Marta.
– A ja pójdę obejrzeć te dwa pokoje – odparł, wskazując palcem na dwie pary drzwi przed nimi.
– Dobrze, tylko wracaj szybko.
– Postaram się.
Po tych słowach Jacek ruszył przed siebie. Kiedy stanął przed pierwszymi drzwiami, obrócił się w stronę żony i córki. Posłał im serdeczny uśmiech. Miał nadzieję, że nie dostrzegą strachu ulokowanego w jego oczach.
Nie chciał dać po sobie poznać jak bardzo bał się tego domu. Jeszcze poprzedniego dnia nie miał pojęcia dlaczego gość od nieruchomości nie umieścił zdjęć budynku w ogłoszeniu. Doszedł do wniosku, że każdy kto chciałby się czegoś takiego szybko pozbyć postąpiłby tak samo.
Po chwili wahania Jacek przekręcił gałkę. Zawiasy zapiszczały cicho, drzwi otworzyły się na oścież. Wszedł do środka.
Marta w napięciu czekała aż jej mąż wyjdzie z pokoiku i uśmiechnie się, mimo paraliżującego go strachu. Kobieta przez moment zapomniała o córeczce, którą trzymała na rękach.
Kiedy zobaczyła wychodzącego z sypialni Jacka, odetchnęła z ulgą. Mężczyzna odwrócił się w jej stronę, ale nie posłał tego uroczego uśmiechu, którym ją zwykle obdarowywał.
– Co tam jest? – zapytała.
– Nic konkretnego. Przynajmniej nie widziałem niczego podejrzanego– odparł i ruszył do drugich drzwi. – Jeszcze tylko ten pokój. – Przekręcił gałkę i wszedł do środka. Tym razem Marta nie wytrzymała i ruszyła za nim.
– Pójdziemy do taty – poinformowała córkę, zanim obie weszły do drugiej sypialni.
– Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłaś! – warknął, gdy Marta weszła do pokoiku. – Jak widzisz nie ma tutaj niczego nadzwyczajnego. To samo co na parterze, tylko światła więcej.
– To naprawdę dziwne miejsce – powiedziała Marta. Ania wzdrygnęła się i pobladła jakby zobaczyła ducha.
– Mamo, ten krasnal tutaj był – powiedziała, wskazując na jasny kształt odbity na ścianie.
– Dziecko, to nie krasnal tylko zwykła plama – odparła, gładząc córkę po głowie. – Uwierz mi.
– Mamo, to nieprawda. Tutaj był krasnal – upierała się. – Widziałam go. Był tutaj przed chwi…
– Wychodzimy stąd! – rzucił znienacka Jacek. Wypchnął z pokoju żonę i córeczkę.
– Co się z tobą dzieje?!
– Nic, po prostu powinniśmy byli tutaj nie wchodzić – powiedział wymijająco i zamknął drzwi pokoju, kiedy wszyscy byli na zewnątrz.
Kilka minut później cała trójka stała przed domem. Jacek mierzył budynek wzrokiem, a Ania stała obok niego i ściskała go za rękę.
– Powiedz mi dlaczego wypchnąłeś nas z tego cholernego pokoju! – nalegała Marta. Ania już miała zwrócić jej uwagę, ale w ostatniej chwili postanowiła tego nie robić. Uważała, że matka była za bardzo nabuzowana. Jacek przez chwilę wydawał się jej w ogóle nie słuchać, ale w końcu postanowił przerwać milczenie.
– Nie teraz. Później o tym porozmawiamy. Ania nie powinna wiedzieć o wszystkim.
– Dobrze, więc co teraz zrobimy? – zapytała Marta i usiadła na pierwszym stopniu schodów. Jacek zastanawiał się chwilę.
– Nie mam po… – urwał wpół słowa, kiedy rozległo się wycie alarmu. – O cholera! – zawołał i pobiegł żwirową alejką do samochodu. Marta podniosła się z miejsca i podbiegła do córki, która wyglądała na zdezorientowaną.
Jacek biegł jak najszybciej potrafił, a w głowie kłębiły mu się najczarniejsze myśli. Sądził, że jak przeskoczy przez bramę, zobaczy jedynie oddalające się w popłochu srebrne auto, ale na szczęście nic takiego się nie stało.
Samochód stał tam gdzie wcześniej. Alarm nadal wył, światła migały miarowo. Jacek wydobył z kieszeni pilota, by uciszyć ten nieznośny odgłos. Kiedy przeskoczył przez bramę, okazało się, że ktoś przebił mu wszystkie opony i wybił tylne szyby.
– Kurwa! Szlag by to trafił! – zaklął i kopnął w tylny zderzak, który wydał z siebie głuchy trzask. Wyjął z kieszeni komórkę i już miał dzwonić na policję, kiedy okazało się, że nie miał zasięgu. – Ja pierdolę! Jeszcze tego brakowało. – Tymczasem Marta i Ania zbliżały się powoli.
– Co się tutaj stało? – zapytała, kiedy obie stały przy bramie.
– Nie widzisz? Ktoś przebił nam wszystkie opony i wybił tylne szyby – odparł. – W dodatku nie mogę zadzwonić na policję, bo nie ma zasięgu.
– Poczekaj chwilę, może mi się uda – powiedziała i wydobyła z kieszeni swoją Nokię. – Jednak nic z tego.
– W takim razie będę musiał pójść na komisariat pieszo. Tylko nie wiem gdzie go znajdę – rzucił Jacek.
– Zapytasz miejscowych – podpowiedziała mu Marta.
– Idziecie ze mną czy poczekacie tutaj? – zapytał.
– Wydaje mi się, ze powinieneś iść tam sam. Ktoś musi pilnować auta. W końcu teraz łatwiej będzie je rozmontować – stwierdziła.
– Masz rację. W takim razie łap kluczyki – powiedział i rzucił brzęczący pęk przyczepiony do pilota, a żona złapała go zręcznym ruchem. – Postaram się wrócić jak najszybciej.
– Nie musisz się spieszyć. Poradzimy sobie, prawda Aniu?
Jacek skinął głową i odszedł bez pożegnania.

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 19:01, 28 Sty 2012 Zobacz profil autora
Ashes
Grafoman
Grafoman



Dołączył: 28 Gru 2010
Posty: 94
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Za górami..za lasami...
Płeć: mężczyzna

Post
Mimo kilu błędów "logicznych" opowiadnie bardzo mi się podobało i z chęcią przeczytam II część. Wstawiaj jak najszybciej.


Post został pochwalony 0 razy
Sob 22:18, 28 Sty 2012 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Cytat:
dwie największe miłości – Marta i córka Ania


Hmmm... A ta Marta to żona, dziewczyna, kochanka, prostytutka spotkana na autostradzie, matka, siostra, kuzynka, matka chrzestna, ciocia?;D
Domyślam się, że żona, ale można gdybać.

Cytat:
Obserwowała przesuwające się po drodze białe pasy. Przez chwilę wyglądała jakby je liczyła, ale miała dopiero cztery lata.

a) Pierwsze zdanie - domyślam się, o co chodzi, ale chyba nie jest to idealnie oddane...
b) Zdanie trochę źle przyrównane. Coś jak - Masz bardzo ładne oczy, chociaż deszcz nie pada. Może i jakaś konotacja jest, ale dość niejasna i istniejąca tylko, jeśli ją przestawisz.
Poza tym czterolatek/ka już chyba umie liczyć. Może nie rozwiązywać układy równań, ale po kolei liczby raczej zna...

Cytat:
Około południa byli już na miejscu. Miasteczko, do którego przyjechali nosiło nazwę Reda. Żyło tam najwyżej tysiąc osób. Jacek i Marta od dawna planowali „ucieczkę” z Warszawy. Chcieli zaznać spokoju i uniknąć codziennego zgiełku wielkiego miasta. Gwarantował to opis domu znalezionego w Internecie. Marta zgodziła się na obejrzenie i zakup mieszkania, mimo że właściciel nie zamieścił przy opisie żadnego zdjęcia.


Ździebko za bardzo posiekane, jak dla mnie. Połącz niektóre zdania... chociaż rób jak uważasz, mnie w oczy razi.

Cytat:
Właściciel domu, z którym rozmawiał zaledwie dwa razy przez telefon niechętnie się na to zgodził.

Chyba przecinek przed "niechętnie".
A jeszcze lepiej wtrącić od "z którym" do "niechętnie".

Cytat:
by lepiej widzieć stare budynki zbudowane

Budynki mogą też stać, bo powtarzanie tej samej struktury (bud) trochę dziwnie wygląda, choć to żaden błąd, czy powtórzenie.

Cytat:
– Masz rację. Daj mi ją i przejdź pierwszy. – Jacek wyciągnął córeczkę przed siebie. Marta wyjęła Anię z jego rąk. Chwilę później przeskoczył na drugą stronę ogrodzenia.
– Twoja kolej. Podaj mi Anię – rzucił, wyciągając ręce nad bramą. Dziewczynka przewędrowała z powrotem w ramiona ojca.


Dużo tej Ani i jej synonimów...

Cytat:
acek rozchylił kąciki ust, ale szybko się opanował.

A cóż to miało wyrażać?

Cytat:
pożartej przez rdzę bramie?


Raczej przeżartej.

Cytat:
Jacek ściągnął brwi i nadymał policzki.

Nadął policzki.
Chyba.

Cytat:
– Uspokój się. Nic ci nie grozi – zapewnił ją.

To "nic ci nie grozi" jakoś gryzie mnie w oczy...

Cytat:
Część okien zabita była deskami, a z pozostałych ktoś powybijał szyby. Do drzwi frontowych prowadziły drewniane schody. W pierwszym stopniu była duża dziura.


Była i była... A dziura może ziaćSmile

Cytat:
– Masz racę. Nie daruję mu tego, że mnie tak oszukał!

O, bojowi się robimy, z pistoletu na race będziemy strzelać?;D

Cytat:
Na szczęście wołał ją Jacek.


Jak przeszedłeś do opisu z oczu dziewczynki(nie pierwsza osoba, ale skupienie na postaci), to można by chyba zachować ciągłość i napisać "tata" zamiast "Jacek". Rzadko dzieci zwracają się do rodziców po imieniu...

Cytat:
– Wydaje mi się, że możecie do mnie dołączyć

Też mnie w oczy kłuje...
Czekaj, może to dlatego, że jest 23.46?;D

Cytat:
zmieniając tym samym punkt widzenia Ani

Też coś nie tak. Punkt widzenia się ogólnie używa podczas wyrażania opinii. Np. "Jestem głupi, taki jest mój punkt widzenia.".
Tutaj trzeba by poszukać jakiegoś zamiennika...

Cytat:
– Miał rację. Okna na piętrze w większości były powybijane.

Bez myślnika, od nowej linijki.


Puff, nie doczytałem. Nagromadzone zmęczenie ogólne(późno już), zmęczenie tekstem i jakieś takie... niewciągnięcie w historię.
Ale byłem bardzo blisko. Może z dziesięć, piętnaście linijek... No, może ciut więcej... Nie ważne, nie liczyłem.

Cóż tu rzec?

Zacznijmy od pozytywów:
Jest lepiej niż poprzednio.
Koniec pozytywów.

Negatywy:
Cały czas nie jest genialnie. Jest... znośnie, nawet powiedziałbym, że dobrze, ale nie bardzo dobrze, ani nie genialnie.
Co głównie przeszkadzało?
a) Historia opowiedziana... jakoś mało zajmująco. Tym się jednak nie przejmuj, bo to kwestia gustu i odbioru. A ja jestem nieco zmęczony, to pewnie spotęgowało efekt.
b) Występowały błędy, które winny wyjść przy korekcie(pewnie drugiej, albo i trzeciej), czyli logiczno-gramatyczne potworaki, psujące trochę fragmenty tekstu.
c) Dialogi. Było ich dużo, za co w sumie nie winię. Jeśli tak pasuje, to super, niech będzie.
Sęk w tym, że u Ciebie te dialogi są strasznie wymuszane. Postawy przyjmowane przez bohaterów są bardzo sztuczne i oczywiste. To wzruszanie ramionami, łapanie się pod boki...
Czasem u Ciebie to po prostu daje za dużo informacji, oczywistości, a czasem po prostu nie pasuje - sprzeczną informację dajesz dialogiem i tym, czego można by się spodziewać, podczas gdy postawa tego nie potwierdza, albo nie do końca pasuje.
Na pewno nie musisz do każdej wypowiedzi dawać komentarza trzy razy dłuższego od słów bohatera. Czasem po prostu to jest zbędne.

Chyba w sumie tyle.
Widać, że przeciągnąłeś trochę w pewną stronę. Postawiłeś na za dużą ilość informacji przekazywanych czytelnikowi, co wyszło sztucznie i nudno.

Dałeś małego "teasera" strasząc krasnalem. Ten moment był miły dla oka, ale dalej znowu zacząłeś przynudzać.
Nie mówię, żebyś od razu rzucał czytelnika w środek akcji, bo to raczej nie wypali... chociaż w sumie można by tak zrobić. Urywek kulminacyjnego momentu, albo czegoś ogólnie "mocniejszego" i dalej dopiero normalna historia. To daje dodatkowe pole na domysły czytelnika i daje trochę "paliwa" i chęci do czytania, czekania na najważniejsze w horrorze momenty, zmusza do myślenia, kombinowania na podstawie szczątkowych informacji uzyskanych na początku - jak jeszcze trochę pomylisz trop, to będzie dopiero fajne.

Rozpisałem się i nic konkretnego nie powiedziałem, więc przejdę do oceny.
7/10, tak mi do głowy wskoczyło.

A w ankiecie nie głosuję, bo ani nie jestem przeciwny Twojemu wstawianiu, ani nie pragnę dowiedzieć się, co było dalej;)
Więc może sprawdzę kolejną część, ale niczego nie obiecuję.

Tyle ode mnie. Trzymaj się i pisz!

Graphoman


Post został pochwalony 0 razy
Nie 1:05, 29 Sty 2012 Zobacz profil autora
Lux
Gość






Post
Cytat:
– Gdzie stoi nasz dom?


Dom, dom, dom... dużo tego trochę.

Cytat:
– Gdzie jest nasz dom?


Praktycznie identyczne zdanie zacytowałem powyżej... i wcale nie chodziło o to samo.

Cytat:
– Mam nadzieję, że dom jest w lepszym stanie niż brama i droga


Wszystko ok, ale pierwszy raz spotykam rodzinę, która tak zupełnie na ślepo cokolwiek kupuje. Nawet bez zwiedzenia tego przed zakupem. Już przecież jak stancję wynajmujesz, to się wszystko dokładnie sprawdza, choć rezygnacja jest łatwiejsza niż z całego domu. Niespotykana i nieco paradoksalna sytuacja.

Cytat:
– Musimy przeskoczyć przez bramę i obejrzeć dom. Może w środku znajdziemy klucz albo cokolwiek innego, czym można by to otworzyć


Telefonu do tego gościa nie mieli? Kolejny paradoks.

Cytat:
Jacek podniósł wzrok. Nad wejściem do domu wisiał duży krzyż z ukrzyżowanym Jezusem, a wokoło obrazy. Dziesiątki ikon.


Ogólnie już teraz muszę powiedzieć, że to jedyny motyw, który - jak dotąd - był oryginalne. Wszystko to strasznie oklepane schematy. Albo tylko ja odnoszę takie wrażenie.

Cytat:
Miał nadzieję, że nie dostrzegą strachu ulokowanego w jego oczach.


Tutaj jest motyw, który Ci już zarzuciłem dłuuugi czas temu. Podpowiadasz. Po prostu. Nie czuje się napięcia, bo podpowiadasz czytelnikowi, co może czuć chłop zwiedzający zabity dechami dom, który - jak już zauważyłeś wcześniej - wcale mu się nie podobał. Za bardzo prowadzisz czytelnika za rękę jeśli chodzi o emocje.

Cytat:
Nie chciał dać po sobie poznać jak bardzo bał się tego domu. Jeszcze poprzedniego dnia nie miał pojęcia dlaczego gość od nieruchomości nie umieścił zdjęć budynku w ogłoszeniu. Doszedł do wniosku, że każdy kto chciałby się czegoś takiego szybko pozbyć postąpiłby tak samo.


Tutaj mamy dwa - moim zdaniem - największe błędy tego fragmentu. Jeden opisałem powyżej. Może się to w sumie też wiązać z tym, że wiem, co piszesz. To na pewno będzie coś w rodzaju horroru, bez dwóch zdań. I dlatego wszystkiego z łatwością się domyślam. Jak już jechali do tego domu, to miałem pewność, że on nie będzie taki jak trzeba. Ania nie musiała podchodzić do tego krasnala, żebym się domyślił, że jest z nim coś nie tak. Schemat.
Drugi błąd, to - jak sądzę - brak logiki. Ludzie kupują (czy wynajmują... nie pamiętam dokładnie) dom bez uprzedniego zwiedzenia go, gdzie nie ma nawet zdjęć w ogłoszeniu. Kto myślący zrobiłby coś takiego?

Cytat:
– To naprawdę dziwne miejsce


Kolejna banalna podpowiedź. Już wiemy, że miejsce jest dziwne i straszne. Nie ma co tego tak wałkować.

Cytat:
– Dobrze, więc co teraz zrobimy?


Wywaliłbym więc i podzielił to na dwa zdania. Ale to już drobna sprawa.

Cytat:
– Nie widzisz? Ktoś przebił nam wszystkie opony i wybił tylne szyby – odparł. – W dodatku nie mogę zadzwonić na policję, bo nie ma zasięgu.


W którymś z Twoich tekstów już był bohater, który ugrzązł w samochodzie bez zasięgu i możliwości dalszej jazdy.



Ok, koniec. Po pierwsze - gratulacje, bo chyba faktycznie zwróciłeś uwagę na te przecinki. Nie wiem dokładnie, czy było idealnie, bo jakoś nie zwracałem na to uwagi, ale już znacznie lepiej. Także jeśli o to chodzi, to lepiej.

Najgorzej wypadła fabuła. Nie wiem, czy jej po prostu nie przemyślałeś, czy zwyczajnie ot tak na żywioł poszedłeś, ale nielogiczność i powtarzalność schematu strasznie bije w oczy. Naprawdę. Rozumiem, że próbujesz pisać trochę jak King, a przynajmniej w podobny sposób fabułę konstruujesz, jednak tutaj to już schemat bił na odległość. Wszystko dało się przewidzieć praktycznie po zobaczeniu początku. Dom, gdzie coś się dzieje złego i tyle. Nie wiem, nie czytam zbyt wiele horrorów, ale czy tam również fabuła jest praktycznie zawsze taka sama? I to nie jest złośliwość, ani nic podobnego. Po prostu moje odczucia. Schemat, schemat i jeszcze raz schemat. Fabularnie niczym mnie nie zaskoczyło.
Poza tymi błędami logicznymi. Ludzie kupują dom bez wcześniejszego jego obejrzenia, umówienia się z właścicielem, itp. Ogromna luka.

Także tutaj jest do poprawy - moim zdaniem - calutka fabuła. Niestety, ale tak to z mojego punktu widzenia wyglądało.

Cóż, życzę tylko powodzenia.
Nie 14:13, 29 Sty 2012
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Opowiadanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin