Autor |
Wiadomość |
Lux
Gość
|
|
|
| | Aha, jeszcze jedno - w drugiej części jest trochę za dużo dialogów. Mnie osobiście to... znużyło, a zarazem wprowadziło chaos. Nie wiem jak to opisać, ale nie było to przyjemne doznanie. Polecam albo poprzedłużać wypowiedzi, albo powplatać jakieś opisy, przerwy itp. |
Właśnie. A te przerywniki między nimi były zwyczajnie błędami w narracji. Ale ogólnie na samą jakość dialogów nie narzekam, jak dla mnie nie jest źle.
| | Mnie się ten sposób oceniania podoba. Dość przejrzysty i znacznie bardziej dokładny od mojego. Ja wszystkie wskazówki daję "w kupie", Twoje są lepiej posegregowane.
|
Mi się właśnie jakoś średnio podoba. Nie wiem czemu, ale moim zdaniem dużo bardziej byłem przydatny, gdy tylko wypowiadałem swoją opinię i mówiłem, co bym zmienił. Jak dla mnie jakaś ocena niepotrzebna. W Twoim przypadku to inna sprawa, ale teraz stwierdzam oczywistą, oczywistość. W każdym razie nie wiem, jeszcze się zobaczy, ale możliwe, że zrezygnuję z oceny.
| | To już nie moja wina:) Chodziło pewnie o to, że nie mogłeś się skupić na początku tekstu, miałem tak samo. |
Tak, na początku ni chorobę nie dało się skupić ;D
|
|
Pią 19:27, 05 Lis 2010 |
|
|
|
|
Drea
Geniusz
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Ok. Miałam chwilę czasu i weny to powstała kolejna część Wojowniczki. Nie mam zielonego pojęcia jak wyszło, bo jeszcze nie sprawdzałam (napisałam może z godzinę temu) a ja jak to ja, zawsze muszę od razu wrzucić napisany tekst, bo jak tego nie zrobię, to dostaję białej gorączki i cały dzień po głowie chodzi mi coś w stylu "No to to jest w końcu dobre czy nie?!?!?!"
No więc wrzucam i zapraszam do czytania
__________________________
- Szybko, uciekaj! - ponaglił złotowłosy chłopak. Jego siostra złapała mnie za nadgarstek i zaczęła wyciągać z pomieszczenia.
- Nie zabierajcie mi jej! - jęknęła z rozpaczą królowa i postąpiła krok do przodu.
- Jeszcze czego! - krzyknął do niej blondyn i również zaczął mnie ciągnąć za rękę. Zmusili mnie, żebym pobiegła za nimi, a drzwi od komnaty zatrzasnęły się za nami, zostawiając Miku samą.
Nie zdążyłam się nawet dokładniej przyjrzeć gdzie biegniemy. Przed oczami migały mi różne kolory i kształty - pędziliśmy najpierw korytarzami, później schodami w dół, a na końcu przemierzaliśmy jakieś podziemia. Gdy wreszcie zatrzymaliśmy się, dostrzegłam, że jesteśmy w ciemnym, oświetlonym jedynie pochodniami korytarzu. Kamienie, z których wykonane były ściany - i na których ja się oparłam - okazały się wilgotne, a powietrze stęchłe. Dookoła unosił się smród trupów.
- Ciesz się, że cię stamtąd zabraliśmy - wysapał blondynek, opierając ręce o kolana. - Gdyby nie my, nie dożyłabyś jutra.
Nie bardzo wiedziałam co mam teraz powiedzieć. Zamiast tego, przyjrzałam się bliźniakom. Oboje mieli jasno-złote włosy, jak już wcześniej mówiłam. Tak samo dzielili jeszcze jedną cechę - duże, niebieskie oczy. Byli trochę niżsi niż ja, mimo że wyglądali na mniej więcej rok starszych ode mnie. Włosy chłopaka zostały związane w kucyk z tyłu głowy, a dziewczyna miała jedynie chustkę zawiązaną w dziwny sposób na czubku głowy.
- Jestem Rin - powiedziała i wyciągnęła go mnie rękę.
- A ja Len - dopowiedział jej brat i również uścisnął moją dłoń.
Odsapnęłam jeszcze chwilę, po czym spojrzałam na nich.
- Miło mi.
Chłopak zwany Lenem wyprostował się i chwilę szukał czegoś w ciemności. Zwrócił się do siostry i wyszeptał jej coś na ucho, a ta słuchała z uwagą. Widać przekazywał jej jakieś wskazówki dotyczące drogi.
- Chodź. Musimy się stąd jak najszybciej wydostać - powiedziała Rin i gestem pokazała, abym szła za nimi.
Korytarz był bardzo ciemny, im dalej szliśmy, tym mniejsze zdawały się być pochodnie. Na dodatek miałam wrażenie, że przestrzeń pomiędzy mną a ścianami się coraz bardziej kurczy. I rzeczywiście, po krótkim czasie musiałam iść tuż za bliźniakami, aby się mieścić.
Na szczęście, niedługo potem zobaczyliśmy schody prowadzące w górę. Weszliśmy po nich i Len zaczął majstrować coś przy suficie, który teraz znajdował się blisko nas. Po chwili chłopak odsunął klapę i ujrzeliśmy światło dzienne, które lekko raziło nas po oczach - zdążyliśmy się już przyzwyczaić do ciemności.
Blondyn podał nam ręce i pomógł wydostać się na zewnątrz. Wygramoliłam się na powierzchnię, rozglądając się wokół siebie. Znajdowaliśmy się na środku jakiejś drogi. Wydawało się, że wisi ona w powietrzu, bowiem dookoła niej była biel. Nie dało się wzrokiem dosięgnąć końca tej bieli, być może nawet nie miała końca.
Gdy Rin wydostała się na zewnątrz, zaczęliśmy iść. Nawet nie zdziwił mnie fakt, że nie słyszę odgłosu kroków. Faktycznie, Kraina Czarów dziwnie działa na ludzi, zmieniała coś w psychice.
Ale nie było możliwości odwrotu. Nie wiedziałam, jak się stamtąd wydostać.
Po niedługim czasie, w powietrzu zaczęły pojawiać się różne przedmioty. Filiżanka do herbaty przeleciała mi przed nosem, a w międzyczasie, po moich obu stronach zmaterializowały się drzwi. Niektóre były wielkie, a niektóre bardzo małe, miały różne kolory i kształty.
Nagle, na końcu naszej ścieżki pojawił się jakiś czarny punkt. Spojrzeliśmy po sobie i zaczęliśmy do niego biec, jednak on wcale nie zdawał się przybliżać. Dopiero po kilku minutach zauważyliśmy, ze punkt lekko się powiększył. Nie była to jednak jakaś wielka różnica - wyglądało to, jakbyśmy wcale nie biegli, a szli. Przystanęłam, zdyszana.
- Mam pewną teorię - powiedziałam, gdy odzyskałam oddech. - Przybliżanie się do tamtego miejsca nie zależy od prędkości naszego poruszania się, ale od czasu, który na tym spędzimy. Słowem, moglibyśmy bardzo powoli iść, a i tak dotrzemy tam tak samo szybko, jakbyśmy biegli.
- Możliwe - szepnął Len.
Rozprostowałam się i zaczęłam powoli iść. Faktycznie, punkt przybliżał się w takim samym tempie, co wcześniej. Sama się nie spodziewałam, że moja teoria okaże się słuszna, ale jak widać...
Po pewnym czasie znaleźliśmy się na miejscu. Co dziwne, nie byłam w stanie określić, czy był to dzień, tydzień, godzina, rok, czy minuta. Całkowicie straciłam poczucie czasu.
Drzwi, które stały przed nami, zdawały się z nas drwić. Nie wiedzieć czemu, jednocześnie wyglądały niewinnie i ufnie, a z drugiej strony drwiły, i wyśmiewały naszą grupę. Zapraszały do wejścia i otumaniały. Mieszały w głowach.
Wejść, czy też nie?
Spojrzałam na pozostałych i wzięłam głęboki wdech. Ujrzałam w ich oczach niemą zgodę, po czym położyłam rękę na klamce i usłyszałam krzyk.
Krzyk który rozdzierał powietrze niczym brzytwa, darł materiał ciszy na tysiące kawałków. W tym krzyku czaiło się roztrzaskiwane w drobny mak szkło. Tysiące szkieł, które jednocześnie spadły na twardą podłogę i rozbiły się, tworząc fałszywą symfonię. To był ten rodzaj krzyku, który kazał upaść na podłogę i krzyczeć razem, który łamał coś w duszy i siłą otwierał szeroko oczy ludzi słyszących go. Ten krzyk od którego ludzie się trzęsą, słyszą miliony osobnych krzyków we własnej głowie. Paraliżujący.
Odwróciłam się, z trudem panując nad samą sobą. To co ujrzałam zostawiło głęboką bruzdę w mojej pamięci, bliznę, która jest niemożliwa do zagojenia.
Przed nami stał Len. Połowa jego ciała byłą zwęglona, jeśli tak to w ogóle można określić. Po nim piął się cień, który niszczył. W jedynym oku, które mu jeszcze pozostało, widać było przerażenie, nieme błaganie o pomoc, pozostałość krzyku, który chwilę temu wydarł się z jego gardła.
Bezgłośne szaleństwo.
Chłopak stał tak jeszcze chwilę, przyciskając ręce do twarzy, potem znieruchomiał. Drżenie, które panowało nad nim, ulotniło się w jednej chwili. Jego oczy zmatowiały. Zupełnie tak, jakby jego dusza uleciała.
- Len...? - szepnęła przerażona Rin, wyciągając ku niemu dłonie. - LEN!!! - wrzasnęła, trzęsąc się. Po policzkach płynęły jej łzy, a ona sam szarpała stojące jeszcze truchło. - LEN!!!
Emocje w jej głosie opadły, z gardła wydostał się szloch żalu i rozdzierającego smutku. Oczyma wyobraźni mogłam ujrzeć - wręcz prawie poczuć - to pęknięcie, które przebiegło szybko, niczym błysk pioruna, po tafli jej psychiki. Niczym rozłamana powierzchnia arktycznego lodu - czysta, nieskalana, rozbita.
Dziewczyna przyciskała do siebie brata, jakby mając nadzieję, że za chwilę wstanie i powie, że to wszystko było tylko głupią grą, dowcipem. Po chwili, rozluźniła ucisk i położyła go na ścieżce. Odwróciła się do mnie powoli, nie ocierając nawet łez.
- Idź dalej - szepnęła, drżącym głosem. - Ja go... - załkała - ja z nim pójdę. Idź.
Spojrzałam na nią przez chwilę, po czym przytuliłam ją krótko i odeszłam ku drzwiom.
Otworzyłam je i usłyszałam skrzypnięcie zawiasów, które brzmiało niczym szyderczy śmiech.
To, co zobaczyłam po drugiej stronie wstrząsnęło mną.
______________________
Haha. I znowu skończyłam w takim momencie XD No nic. Dziękuję za przeczytanie i jeśli to możliwe - prosiłabym o ocenę
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Sob 22:31, 08 Sty 2011 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
W końcu się zebrałem, bo cały czas zapominałem:)
Nie zauważyłem poważniejszych błędów, takich, które warto by było wytknąć, poza finalnym zdaniem:
| |
To, co zobaczyłam po drugiej stronie wstrząsnęło mną. |
Niezręcznie powiedziane. Sama przeczytaj to zdanie jeszcze raz - coś nie gra, prawda?
Co do całości - nie pamiętam już, szczerze mówiąc, całej historii, ale to wydaje się niezłe.
Pomijając, że dość wartką akcję można by nieco ładniej przedstawić, jest na prawdę fajnie. Co tu dużo gadać, wystawię ocenę:
W skali WojowniczkoHerbatowej: 8/10 (jak mam porównanie z większą liczbą fragmentów(bo kojarzę poziom poprzednich), to mogę coś takiego wystawić)
W skali ogólnej: 7/10
Nie wiem, jak to się plasuje co do poprzednich ocen, ale jest nieźle. Tekst nie męczy, ma fajny klimacik, ale też nie jest wybitny.
Poszło szybciej, niż się spodziewałem. I po co ja tak to odwlekałem?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 21:47, 23 Sty 2011 |
|
|
Drea
Geniusz
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Jupi!!! *właśnie się przewróciła ze szczęścia*
No to jutro w szkole robię imprezę, mhm, mhm... *myśli, a co najmniej się stara*
Ogromnie się cieszę, ze się podobało Jak będę miała chwilę, to muszę naskrobać jeszcze jeden fragment, bo już tylko sama końcówka mi została.
No, to ja zaraz chyba napiszę coś na temat Utopii, nie będę przecież z tym przez wieczność czekać ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 22:31, 23 Sty 2011 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Mnie się tam w sumie nie spieszy i to, że przeczytałem Wojowniczkę nie ma żadnego związku z Utopią. Po prostu miałem trochę wolnego czasu i od dawna zalegające w zakładkach opowiadanie do przeczytania:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Nie 22:39, 23 Sty 2011 |
|
|
Drea
Geniusz
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Z przyjemnością i odrobiną rozrzewnienia wstawiam ostatnią część Wojowniczki Herbaty. Mam nadzieję, że ten fragment okaże się być równie dobry co poprzednie, jeśli nie lepszy. Jeśli kogoś interesuje, wstawiam też link do teledysku, na podstawie którego powstało opowiadanie.
http://www.youtube.com/watch?v=rqkSSc3WVdQ
_________________________
Przy niewielkim, kawowym stoliku, na obszytych zielonym zamszem fotelach siedzieli Pierwsza Alicja oraz małych rozmiarów biały stwór. Oboje trzymali w dłoniach porcelanowe filiżanki przepełnione herbatą. Bursztynowy napój dużymi kroplami spadał na wyszywany w ozdobne wzory dywan.
Meiko, która śmiała się do białego stworzenia zwróciła twarz w moją stronę.
- Och, witaj - uśmiechnęła się. Białe stworzenie również się uśmiechnęło, lecz na jego twarzy nie widać było tyle radości. - Usiądź, czekaliśmy.
- Czekaliście...? - spytała, lekko oszołomiona. Weszłam do środka i zasiadłam na fotelu identycznym do tego Alicji - które, nawiasem mówiąc, wzięło się chyba znikąd.
Rozejrzałam się wokół siebie. Na brązowych ścianach wisiało mnóstwo zegarów, każdy o innym kształcie i kolorze. Niektóre z kukułką, niektóre bez, niektóre nakręcane, a niektórych mechanizmu ciężko było odgadnąć. Wcale nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że napędzane są słowami - w tej krainie wszystko było możliwe.
Tam, gdzie nie było zegarów, znajdowały się regały z książkami. Gdy im się przyjrzałam, zauważyłam, że nie mają tytułów ani autorów. Odnosiłam dziwne wrażenie, że ich kartki również świecą pustkami.
Oprócz tego, na ścianach wisiały niewielkie, złote kandelabry. Co ciekawe, zawieszone zostały do góry nogami, a płomienie na końcach świec wciąż żyły i dawały jasne światło, które ogarniało całe pomieszczenie.
Przez moment zastanawiałam się, jak to wszystko jest możliwe, po czym zwróciłam się ku moim rozmówcom. Meiko, która dostrzegła, że ma moją uwagę, oznajmiła:
- To jest Mały Sen. - Wskazała dłonią białe stworzenie.
Zamrugałam gwałtownie, wstałam i dygnęłam delikatnie. Nie wiem czemu, ale odczułam taką potrzebę.
- Miło mi cię poznać. - Mały Sen uśmiechnął się.
- Mi również - odrzekłam nieco niepewnie. Położyłam sobie rękę na szyi, jak to miałam w zwyczaju czynić w chwilach zakłopotania.
- Sądzę, że należą jej się wyjaśnienia... - upomniała się Pierwsza Alicja, zwracając się do białego stworzonka.
- Z pewnością. - Mały Sen przytaknął. Odchrząknął, przykładając dłoń do ust. - Czy wiesz, dlaczego się tu znalazłaś?
Zaprzeczyłam.
- Czy spotkałaś pięć Alicji?
Kiwnęłam głową, nie rozumiejąc zbyt wiele.
- I jesteś jedyną, która była zdolna tu dotrzeć?
Znów przytaknęłam, a białe stworzonko zasmuciło się.
- To wszystko na nic... - szepnęło, a z czarnych oczu poleciało mu kilka czerwonych jak rubiny łez. Alicja pogłaskała go po głowie pocieszająco.
- Nie rozumiem... - odezwałam się i spojrzałam na nich zdezorientowana. Meiko opuściła rękę, którą uprzednio trzymała na ramieniu stworzonka.
- Mały Sen jest właścicielem i stwórcą tego świata - zaczęła dziewczyna, odstawiając na bok filiżankę z wylewającą się herbatą. - Zaczął od utworzenia pustej powłoki, czyli czegoś, na kształt skorupki, jałowej ziemi, która miała być fundamentem tego miejsca. Potem sprowadził tutaj ludzi, którzy wymyślili wszystko, co tu się znajduje. Cały ten wymiar jest dziełem ludzkiej podświadomości i wyobraźni, które nieświadomie i bezwolnie zostały zmuszone do pracy. Mimo tego, większość populacji tego kraju jest stworzona. Tak naprawdę żyje tu tylko pięć osób. Sześć, włącznie z tobą. Tylko dwie osoby naprawdę tu są. Pozostali śpią.
Milczałam, wsłuchując się w słowa Meiko.
Mały Sen otarł czerwoną łzę ręką i spojrzał na mnie swoimi pustymi oczodołami, które wydawały się być niesamowicie smutne.
- Nie chciałem być dłużej sam, dlatego pozwoliłem ludziom tworzyć świat. Urzeczywistniały się ich marzenia, ale w podświadomości wiedzieli, że nic nie przychodzi za darmo. Tak więc, za spełnienie swych mrzonek również musieli zapłacić. Widać cena była zbyt wielka, bo w swojej podróży nikt oprócz ciebie nie dotarł do kresu. Eksperyment się nie udał. Czas go zakończyć.
Nie wiedziałam, co też stworzenie może mieć na myśli, jednak po chwili zrozumiałam.
- Chcesz zniszczyć to miejsce? - spytałam.
On kiwnął głową.
- Ty je zniszczysz - odparł, przechylając białą główkę w bok.
- Ja? - spytałam, mając nadzieję, że się przesłyszałam.
- Ty.
Chwilę tak siedziałam, z otwartymi ze zdumienia ustami.
- Co się stanie z szóstką żywych?
- Dwoje z nich zostanie wypchniętych do swojego świata.
- A pozostali?
Zapadła cisza, która wszystko mi wyjaśniła.
- Nie. - Na takie warunki nie mogłam się zgodzić.
- To nic pewnego. Być może zwyczajnie się obudzą - zaprotestował Mały Sen.
- Ale co jeśli...
- Nie mam na to wpływu. Lepiej, żeby to się stało, niż mieliby tutaj zwariować do końca.
Zacisnęłam zęby i spuściłam wzrok. Miałam z zimną krwią zabić czwórkę ludzi.
- Nie umrą. - powiedziała biała istotka patrząc na mnie czarnymi oczodołami.
- Nie możesz tego wiedzieć.
- Już za późno na cofnięcie decyzji.
Spojrzałam na niego z błaganiem w oczach.
- To nic trudnego. Po prostu musisz użyć wyobraźni. Musisz za pomocą świadomości stworzyć coś na tyle potężnego, aby zrównać wszystko z ziemią. Masz tą moc - rzekło stworzenie i dotknęło białą rączką mojej dłoni. Na jej wierzchu pojawił się dziwny, fioletowy znak, który przypominał połączenie wszystkich czterech znaków karcianych.
Uniosłam rąbek purpurowej sukni i dygnęłam na pożegnanie. Wychodząc, spojrzałam na Mały Sen.
- Nie będziesz samotny?
- Będę.
Wyszłam z pomieszczenia i znalazłam się na wielkiej łące pomiędzy miastem a lasem. Zamknęłam oczy. Miałam już wizję, musiałam ją tylko przywołać. Pozbyć się wyrzutów sumienia i użyć siły woli, która w tym świecie mogła być tak niszcząca...
Usłyszałam huk dobiegający z daleka. Na błękitnym niebie pojawiły się czerwone skazy, niczym strzępki porwanego materiału. Słońce powoli zachodziło, ale przestworza nie ciemniały, zamieniały się jedynie z niebiesko-białych w złoto-czerwone.
Wtem, spod cienkiej linii horyzontu wypełzł czarny dym.
Im większą odległość pokonywał, tym prędzej zmierzał w moim kierunku. Miał kolor smoły, a wił się jak wąż, niesiony na skrzydłach wiatru. Prawie jak czarna chimera, jego ryk wstrząsał posadami tego świata.
Dym biegł coraz szybciej. Pędził niczym huragan, zmiatając wszystko co się na niego napatoczyło. Zdmuchiwał domki z powierzchni ziemi, wielki zamek zatrząsł się i załamał, jego ściany rozpadły się w drobny mak, niemalże uciekając przed ciemnym oddechem, który pachniał końcem wszystkiego. Drzewa uginały się i łamały, czarny popiół wirujący w powietrzu opadał na trawę i podpalał. Koło życia i śmierci - żyjący zostają zabici, nieżywi zabijają żyjących.
Już prawie wszystko zostało zniszczone. Wszystko spowijała ciemność, która zawierała w sobie smak tego wszystkiego, co niegdyś tu istniało. Smak ludzkich marzeń, smak zniszczonych marzeń, niczym nieustępująca gorycz na języku.
Wśród nielicznych tańczących jeszcze płomieni, zobaczyłam niską, białą postać. Jej czarne usta otworzyły się i wyszeptały jeden, niemy wyraz.
„Dziękuję.“
Wtem wszystko znikło, a mnie porwał czarny dym.
***
Podniosłam ociężałe powieki i oślepiły mnie mocne lampy, które mogły świecić w ten sposób tylko w szpitalu.
- Obudziła się! - usłyszałam krzyk.
Po rozmowie z lekarzami i rodzicami dowiedziałam się, że od dwóch dni byłam w śpiączce. Pacjentka obok mnie obudziła się kilka minut wcześniej. Z tego co się dowiedziałam, była modelką. Rozmawiała ze swoją menadżerką, opowiadając jej o tym, że jeszcze kilkanaście minut temu znajdowała się w jakimś bardzo dziwnym świecie. Miała długie, turkusowe włosy, związane w dwa kucyki.
__________________________
Mam nadzieję, że się podobało, zapraszam do oceniania - rzecz jasna, jeśli komuś się chce xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 8:49, 16 Lut 2011 |
|
|
Gość
|
|
|
Przeczytałem całość, żeby miało to jakiś sens. Wyszło z 13 stron z wordzie, ale co to dla takiego chwasta jak ja
Nie lubię wymieniać błędów interpunkcyjnych i innych takich gówienek. Specjalnie się nad nimi nie skupiałem, więc może wcale ich w tym ostatnim fragmencie nie ma.
Czytając, momentami było ciężko. Kreowanie bohaterki - nad tym bym popracował, bo za nic nie mogłem jej zrozumieć. Jest taka nijaka, a jej teksty czasami są takie powalające... Całe opowiadanie, od początku do końca to chaos i pędzenie oby do przodu, tysiąc rzeczy na sekundę opisanych tak, że nie można sobie porządnie tego wszystkiego wyobrazić. Czasami brakowało logiki, czasami były niedopowiedzenia. Na przykład, gdzieś tam na początku była droga pełna krwi, czy coś, Twoja urocza wojowniczka posmakowała jej trochę palcem i od razu wiedziała cóż to za substancja. Pytanie ode mnie - jak smakuje krew i czy ma aż tak wyraźny smak, by nie można jej było pomylić z kałużą choćby kiepskiego soku pomidorowego? No i wyobraźnię ma słabą, skoro wymyśliła coś tak oczywistego do zniszczenia tego świata. Ja tam bym stworzył wielkiego, wszechmocnego kota ninja, który by wszystko rozpiździł xD
Ogólnie to średnio mi się podobało, sorry. Ale zadatki na coś lepszego masz, więc pisz dalej, a mną, wybrednym chwastem, się nie przejmuj
|
|
Śro 18:39, 16 Lut 2011 |
|
|
Drea
Geniusz
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
Po kolei xD
Kreowanie bohaterki - fakt, jest nijaka. W sumie nie zastanawiałam się nad tym za bardzo, ona nawet w mojej wyobraźni była nijaka. Gdybym pisała z trzeciej osoby może wyszłoby inaczej, ale tak wyszło jak wyszło - chciałam, żeby była takim sobie przeciętnym człowiekiem, który odczuwa wszystko w podobny sposób co pozostali.
Tysiąc rzeczy na sekundę - to również fakt, sama również zdążyłam to zauważyć. Kwestia była taka, że gdybym tak nie pędziła, to zapewne wyszłoby z tego coś znaaaaacznie dłuższego, a bez przesady - aż tak tej Wojowniczki nie lubię. Coś dłuższego wyjdzie zapewne z Tajnego Projektu, który jest aktualnie w realizacji.
Brak logiki i niedopowiedzenia - również prawda, czasem mi się zdarza. Ale zazwyczaj nie są to jakieś wielkie błędy, tylko małe usterki, które da się łatwo naprawić.
Co do tej drogi, to ja raczej od razu rozpoznałabym krew... Ale w sumie nie byłam jeszcze w takiej sytuacji jak Wojowniczka, więc sto procent pewności nie mogę mieć.
Sok pomidorowy jest zbyt słony na krew, ma jaśniejszy kolor i zbyt gęstą konsystencję xD
A co do tego wszech-zniszczenia, to fakt, wyobraźni może nie ma nadzwyczajnej XD ale bardziej chodziło mi o upchanie tutaj jeszcze trochę tego apokaliptycznego patosu, że to tak ujmę. A kot ninja faktycznie oryginalny, chociaż gdyby to był, dla przykładu, mors ninja, to miałabym więcej śmiechu
A że Ci się nie podobało - nie masz przecież żadnego obowiązku wielbienia moich tekstów, więc no problem XD
A skoro twierdzisz, ze mam zadatki na coś lepszego, no to się cieszę ^-^
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:01, 16 Lut 2011 |
|
|
Gość
|
|
|
Dobrze, że to zauważasz, no i że na krytykę jesteś pozytywnie nastawiona. Czekam więc na ten Tajny Projekt
|
|
Śro 19:08, 16 Lut 2011 |
|
|
Drea
Geniusz
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
No, trochę sobie jeszcze poczekasz, bo zapowiada się długie. A ja sobie postanowiłam, że wrzucę na forum dopiero jak już skończę, więc trochę czasu z pewnością minie. Ale będę się starać, żeby moja skromna twórczość z czasem stawała się coraz lepsza
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:17, 16 Lut 2011 |
|
|
Gość
|
|
|
Żeby była coraz lepsza Musisz pisać nie "dla ćwiczenia" tylko najlepiej jak potrafisz. Odchodzić od stołu żeby zapisać myśl, przegapiać po to wzór na chemii. Nie chodzić spać prędzej niż skończą się pomysły, wierzyć w to co piszesz i o tym nie mówić. Nie mówić bo wyczerpiesz natchnienie na kłamane zalety albo stracisz gorliwość na fałszywą skromność. Nie mówić!!! Rzucić to co piszesz od dawna i uczyć się tworzyć nowe rzeczy. Nie dotykać elfów, krasnoludów, nie ośmieszać cukierkowym kiczem niezwykłej surowości natury i szlachetnych żywiołów uczczonych przez dwóch wielkich mistrzów których nazwisk nie zna połowa forumowiczów. Kicz i gówno, tak wulgarne i niekulturalne. Nie dotykać takiego fantasy! Nie dotykać! Masz tworzyć, Pisać a nie stawiać litery!
Masz się przejmować. Masz drzeć kartki nie giąć i wyrzucać, nie odkładać! DRZEĆ. Masz oszaleć i wtedy albo zostaniesz grafomanką albo pisarką.
Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pon 20:01, 21 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Pon 19:57, 21 Lut 2011 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|