Autor |
Wiadomość |
Lux
Gość
|
Wysoki Ostrza |
|
Zamieszczam początek opowiadanka, które właśnie zacząłem pisać. Mogę nadmienić, że to dzieje się w świecie Najemników, ale w zupełnie innym miejscu. Ktoś może kojarzyć, bo kilka razy pojawiało się w całym tekście. W każdym razie mam nadzieję, że nadaje się do czytania. Także powodzenia ;D
Ogromne, marmurowe kolumny zalśniły kiedy minęły ich pierwsze szeregi konduktu żałobnego. Drogocenne kamienie pobłyskiwały odbijając światła pochodni. Wysadzone nimi ogromne podpory wysokiego stropu wyglądały niczym żywe istoty spoglądające na mijających ich przechodniów tysiącami błyszczących oczu. Błękitne, czerwone i zielone iskierki łączyły się ze sobą tworząc gamę wspaniałych barw. Potężne żyrandole wywieszone między kolumnami kołysały się leniwie na srebrnych łańcuchach. Pojedyncze lampiony dawały jedynie słaby poblask nadając Komnacie Umarłych jeszcze większego majestatu i klimatu niezwykłej zadumy.
Kondukt minął pierwsze skrzyżowanie dróg i ruszył dalej znów wchodząc między kolumny i ożywiając je blaskiem pochodni. Gdzieś obok szumiał strumień spływający prosto do zbiornika zbudowanego tak, aby przez jego szklane ściany dało się dostrzec wysadzane brylantami dno. W potężnej sali nie było żadnych okien, ale jej konstruktorzy nie chcieli burzyć panującej tu atmosfery żywym światłem.
Kondukt nawet na chwilę nie zatrzymał się przed kolejnym skrzyżowaniem kamiennych dróg, ani przy następnym i jeszcze następnym. Krasnoludy wciąż szły z pochylonymi głowami i prawicami złożonymi na sercu. Pierwsza kroczyła Starszyzna podpierając się długimi, drewnianymi laskami. Wstęgi i ozdoby poruszały się i pobrzękiwały przy każdym zetknięciu laski z ziemią. Dalej kroczyli wojownicy z Żelaznej Gwardii dźwigając na swych barkach wspaniałą, kamienną trumnę. Jej wieko wykonano z mieszaniny srebra i złota. W miejscu, gdzie znajdowała się twarz umarłego rzemieślnicy umieścili okrągłą wstawkę z wypolerowanego Kryształu Górskiego. Dało się przezeń dostrzec srogą twarz ostatniego Króla Szczytów, Doriga II Długobrodego. Jego broń wkuto w ściany kamiennej trumny, a żelazny hełm umieszczono na samym jej końcu, ponad głową władcy.
Za trumną kroczyli równym krokiem żołnierze batalionu Żelaznej Gwardii, który to służył królowi Dorigowi II jako przyboczna straż. Pierwszy z wojowników dźwigał ogromny sztandar z godłem w kształcie królewskiej korony. Pozostali ściskali w dłoniach potężne bojowe młoty.
Za Żelazną Gwardią podążali dwaj synowie króla, książęta, którzy mieli wkrótce rywalizować ze sobą o władzę nad potężnym krajem krasnoludów zamieszkującym Wysokie Ostrza, największy łańcuch górski na całym znanym świecie. Teraz jednak synowie zmarłego władcy nie rozmyślali o nadchodzącym pojedynku, ale o wspaniałym ojcu, który żył ponad 128 lat.
Mówiono, że Dorig II zmarł przedwcześnie, bo nie dożył sędziwego wieku, który zaczynał się od 130 lat. Wielu jednak doskonale wiedziało, że ich wspaniały władca zapewnił swym ziomkom bezpieczeństwo i dostatek w przeciągu zaledwie 39 lat władzy. Dlatego właśnie teraz za ostatnim szeregiem Żelaznej Gwardii podążał wielki tłum poddanych Doriga, mieszkańców wspaniałej stolicy potężnego państwa krasnoludów – Argrim-Gar. Nie śpiewano jednak żadnych pieśni, ani nie dęto w rogi. Każdy szedł w posępnym milczeniu z prawicą złożoną na sercu pogrążony w swoich własnych myślach.
Kondukt żałobny zatrzymał się, gdy drogę zagrodziła im ściana. Wszyscy unieśli głowy spoglądając z wielkim szacunkiem na Ścianę Królów. Znajdowały się na niech złote tarcze z imionami umarłych władców. Poukładano je na kształt drzewa genealogicznego. Za tarczami kryły się wąskie jamy, w których umieszczono trumny pozostałych władców.
Wszyscy spojrzeli w górę, gdzie jedna ze złotych tarcz została otwarta i ział ciemny otwór. Starszyzna ruszyła krętymi schodami w górę, a tuż za nimi kroczyli Gwardziści dźwigając kamienną trumnę. Wszyscy zebrani uklękli jak na komendę przed swym zmarłym władcą tak, jakby wstępował on na tron, a nie miejsce ostatniego spoczynku. Starszyzna zatrzymała się przy otworze. Członkowie Żelaznej Gwardii powoli, z namaszczeniem umieścili trumnę władcy w otworze. Pierwszy zniknął w niej hełm, potem przejrzysta płyta, przez którą wciąż dało się dostrzec posępną twarz króla. W końcu rozległ się donośny odgłos uderzenia i grób władcy zupełnie zniknął w ciemnym otworze.
-Pożegnajmy króla Dorgia II Długobrodego, osiemdziesiątego szóstego władcę Wysokich Ostrzy!- zawołał jeden ze Starszych unosząc wysoko swą laskę.
Krasnoludy zebrane u stów Ściany Królów musieli zadzierać głowy, by dostrzec swych braci zebranych na szczycie schodów, który zaczynały się przy tarczy symbolizującej pierwszego władcę Wysokich Ostrzy, krasnoluda, którego imienia nie znał nikt, ponieważ w kronikach został zapamiętany, jako Pierwszy.
Nagle rozległ się cichy dźwięk rogu. Wszyscy zebrani spojrzeli w stronę niewielkiej wieżyczki, na której szczycie znajdował się potężny roztrąb ogromnego instrumentu. Basowe brzmienie wypełniło całą Komnatę Umarłych. Po chwili dźwięk się urwał. Starsi zatrzasnęli grobowiec. Jeden zatrzasnął wieko złotym kluczem, który pozostawił po sobie sam Pierwszy. Na miejsce, w którym znajdował się zamek umieszczono diament. Ceremonia dobiegła końca.
Morin powoli zszedł szerokimi stopniami z poziomu mieszkalnego i zagłębił się między stragany kupieckie, szyldy oraz sklepiki. Był jedynym synem Berina Ironice'a, co było dość dziwnym zjawiskiem, bo rzadko się zdarzało, by krasnoludzkie rodziny miały zaledwie jednego potomka. Oczywiście bywały wyjątki, a Morin był właśnie jednym z nich. Miał już 46 lat i powinien zacząć szukać sobie wybranki losu, ale on wybrał tą drugą drogę, jaką zawsze miał krasnolud płci męskiej. Wstąpił do armii i dzięki wpływom ojca – który był wysokim urzędnikiem na dworze króla Doriga II – awansował na tyle wysoko, by w końcu zostać przyjęty w szeregi Żelaznej Gwardii. Tam już nie działały ani wpływy, ani znajomości, czy pieniądze. W szeregach tej elitarnej jednostki wojownicy musieli wykazać się zarówno siłą i męstwem, jak i mądrością oraz sprawiedliwością. Krasnoludy bardzo ceniły sobie honor dlatego zdecydowanie reagowały na przejaw jakiejkolwiek niesprawiedliwości. To dlatego ich społeczność inne ludy uznawały za idealną, chociaż znały ją jedynie z legend i mitów. Przyjęła się jednak idea, że zamieszkujący Wysokie Ostrza długobrodzi są symbolem uczciwości.
A Morin uchodził za niezwykle uczciwego. To również wyniósł z domu rodzinnego, bo ojciec wpoił mu część zasad dotyczących urzędników królewskich. Pośród krasnoludów ta pozycja wcale nie była uważana za fałszywą i złą, ale wręcz przeciwnie. Poddani wiedzieli, że królewscy referenci prawdziwie służą swemu władcy – przez co i samemu ludowi – a nie knują spiski za plecami monarchy. Oczywiście były wyjątki, ale ci szybko tracili zaufanie zdradzając się ze swych niecnych zamiarów i równie szybko dostawali surową karę. Dzięki temu społeczeństwo krasnoludów żyło we względnym pokoju.
Oczywiście wojny były również częścią życia codziennego, jednak zazwyczaj działy się z dala od rodzimy miast. Wciąż toczono batalie z olbrzymami, ogrami, czy potężnymi yeti. Zdarzały się nawet zatargi z krasnoludami, które zamieszkiwały dolne partie gór porośnięte lasem, ale te konflikty zazwyczaj równie szybko cichły ponieważ brodaci mieszkańcy Wysokich Ostrzy nie ścierpieliby przedłużającej się bratniej walki.
-Witaj, Morinie!- zawołał jeden ze sprzedawców wychylając się zza lady.- Jak mija dzień?
-Cóż, niedawno się rozpoczął, mości Grorinie- odparł Morin przeczesując palcami długą, rudą brodę.- Odpowiem ci, gdy będę wracał, bo wtedy zdobędę nieco szerszą wiedzę na ten temat.
Grorin roześmiał się uderzając wielką ręką w blat.
-Zajrzyj do mnie później- rzekł za odchodzącym Morinem.- Mam na zapleczu coś rozgrzewającego.
Morin roześmiał się i lawirując między stłoczonymi wokół niewielkiego posągu braci i sióstr ruszył dalej. Dzień niedawno wstał więc do potężnego miasta znajdującego się wewnątrz góry dopiero teraz wpadały promienie słoneczne przez potężne okiennice wykute z wypolerowanego Kryształu Górskiego. Mimo mrozu panującego tak wysoko w górach miasta zawsze były ciepłymi miejscami. Skalne ściany skutecznie broniły ich również przed mrozem.
Morin zatrzymał się przed drewnianymi drzwiami ozdobionymi złotymi okuciami.
-,,Między młotem, a kowadłem”- przeczytał szyld znajdujący się nad wejściem.- ,,Broń i zbroje u Thordena.”
Rudobrody krasnolud uśmiechnął się i pchnąwszy drzwi wszedł do środka. Niewielkie dzwoneczek wydał cichy dźwięk, gdy trąciły go ciężkie wrota. Morin rozejrzał się po sklepiku i uśmiechnął się. Na ścianach wisiała różnoraka broń poczynając od krótkich, acz szerokich mieczy, a kończąc na ogromnych młotach bojowych, które Thorden dostarczał nawet Żelaznej Gwardii.
Morin spojrzał na ladę, ale nie dostrzegł za nią swego przyjaciela. Podszedł do niej i oparł się o drewniany blat. Tuż przed nim znajdowały się wielkie szafy z różnego rodzaju zbrojami, czy kolczugami. W koncie stało kilka tarcz opierających się o masywną pawęż. Morin podniósł z blatu niewielki dzwoneczek i zadzwonił.
-Spóźniasz się, przyjacielu- rzekł sam do siebie marszcząc noc.
-Już, już!- rozległo się wołanie zza drzwi prowadzących na zaplecze.- Kogo tak licho pędzi?!
-A nie przypominasz sobie, stary brodaczu, kogo miało przynieść?- zapytał Morin śmiejąc się.
Wtem skrzypnęły drzwi i otwarły się z taką siłą, że wyrżnęły z łoskotem o najbliższą szafę.
-Morin!- zawołał Thorden ocierając sadzę z twarzy.- Wybacz, zapomniałem o tobie na śmierć.
-Nic się nie martw, stary druhu- odparł Morin wciąż się śmiejąc.- Spodziewałem się tego i wszystko zaplanowałem tak, aby się nie spieszyć. Mamy czas, więc spokojnie oczyść się z tej sadzy i doprowadź do ładu.
-Jasne!- odparł Thorden znów znikając w korytarzu.- Wiesz, zacząłem kuć coś zupełnie nowego. Nigdy nie zajmowałem się wyrabianiem hełmów i postanowiłem to zmienić. Dobrze przecież wiesz, jak bardzo nasze wojsko potrzebuje solidnych hełmów. Nie mówię oczywiście o Gwardii, bo wy przecież bierzecie je od Sunspencer'a, ale o najzwyklejszych w świecie wojownikach. Sam rozumiesz, ja i tak nie mam czasu na masową produkcję. To znaczy czasu, jak czasu, ale bardziej ludzi... wiesz jak to jest...
Ale Morin przez chwilę przestał słuchać bełkotu swego towarzysza. W prawdzie przyzwyczaił się już do potoku słów płynącego z usta doświadczonego kowala, ale nauczył się również ignorować jego mniej interesujące wypowiedzi. Teraz jednak z chęcią posłuchałby jego słów, bo zawsze był łakomy na nowości z płatnerskiego świata, ale jego wzrok przykuł jakiś błysk. Krasnoludy uwielbiały wszelkiego rodzaju błyskotki i ich oczy były szczególnie na nie wyczulone. Morin dostrzegł jakiś niewielki przedmiot leżący za wielką pawężą. Podszedł doń i przyklękając na jedno kolano wyciągnął z mroku krótki sztylet o prostym ostrzu. Rękojeść była wykonana w całości z Górskiego Kryształu, a w jelcu lśniło niewielki, błękitny niczym niebo, szafir. Ale Morin od razu rozpoznał, że nie jest to zwykły drogocenny kamień. Znał się na kruszcach dość dobrze i potrafił odróżniać drogie kamienie. Delikatnie potarł kryształ kciukiem i ogrzany kamień zaczął zmieniać barwy. W miejscu zetknięcia z kciukiem stał się czerwony. Morin doskonale wiedział, jakie skarby miały takie właściwości.
-Oko Golema...- szepnął ledwie słyszalnym głosem.
-I wiesz, że to wcale nie jest proste- rozległ się nagle głos Thordena, który właśnie wyłonił się z ciemnego korytarza prowadzącego na zaplecze.
Morin zerwał się na równe nogi.
-Skąd to masz?!- zawołał kładąc wspaniałą broń na ladzie.
-Ciszej!- syknął Thorden spoglądając w stronę drzwi.- Wiem, że ty zachowasz dyskrecję, ale nie wszyscy są do tego zdolni. Plotki o takim skarbie w moim zakładzie zaraz by się rozniosły.
-Skoro chcesz unikać plotek, dlaczego trzymasz go na sklepie?- zapytał zaskoczony Morin.
Thorden wzruszył ramionami.
-To przypadek- odparł z lekkim uśmieszkiem.- Podziwiałem go właśnie, gdy pojawił się jakiś klient. Co miałem poradzić. Cisnąłem go prosto w kąt, a potem o nim zapomniałem, tak bardzo zaabsorbowała mnie nowa praca.
Morin wydął wargi i przyjrzał się broni.
-Pytałeś skąd ją mam- wtrącił Thorden.- Ano to było tak. Wyruszyłem zaledwie kilka dni temu do Orkir-Gund. Po drodze napotkałem jakiś oddział naszych przemierzający granicę. Stwierdzili, że ta droga jest zbyt niebezpieczna dla kupca. Ja oczywiście potwierdziłem, ale odparłem, że umiem zadbać o siebie. Oni ucieszyli się bardzo, że nie gadają jedynie z kupczykiem, ale i wojownikiem. Rozłożyliśmy się więc razem i rozpoczęliśmy grę w kości, gdy nagle usłyszeliśmy szelest. Po śniegu ciężko jest przemieszczać się bezszelestnie, ale ten intruz był nadzwyczaj głośny. To my zaraz chwytamy za broń i za nim. Okazało się, że to olbrzym. Było z nim sporo kłopotu, sam wiesz, jak ciężko jest ich zabić. Jeden z żołnierzy zginął wtedy strącony w przepaść. W końcu jednak zdołaliśmy drania zatłuc. Zaraz zabraliśmy się za przeszukiwanie wora, który targał na plecach. Okazało się, że jest tam bardzo wiele cennych błyskotek. Każdy więc wybrał coś swojego. Ja zabrałem jakąś starą księgę, bo wydawało mi się, że sprzedam ją za duże pieniądze u jakiegoś kronikarza. Potem wróciliśmy do gry w kości. Rozeszliśmy się następnego dnia. Ja w spokoju dotarłem do Orkir-Gund i załatwiłem wszystkie sprawy. Niedługo potem zebrałem się do powrotu, gdy natknąłem się na tą księgę. Miałem akurat trochę czasu, więc postanowiłem ją przewertować. Kiedy przerzuciłem kilka stron natknąłem się na przytwierdzone do tomiszczy i skrzętnie ukryte pudełko. To właśnie w nim znalazłem ten sztylet. Byłem na prawdę zaskoczony.
Morin słuchał opowieści z zapartym tchem co chwila pocierając Oko Golema.
-Miałem ci o tym powiedzieć, ale jak wiesz wróciłem wczoraj i widzę się z tobą pierwszy raz- ciągnął dalej Thorden.
Morin powoli pokiwał głową.
-To wspaniały przypadek- rzekł, ale nagle drgnął jakby obudził się z półsnu.- Gratuluję zdobyczy... chętnie popodziwiałbym ją jeszcze z tobą, ale wkrótce zabraknie mi czasu. Wiesz dobrze, że zbliżają się wybory nowego króla, a ja mam być członkiem Białego Batalionu, broniącego księcia Torga. Jestem dowódcą regimentu, więc muszę stawić się na zebraniu z naszym kandydatem.
-Wiem, wiem- zawołał Thorden.- Przybyłeś do mnie po swoją zbroję, którą miałem naprawić i doprowadzić do odpowiedniego stanu.
-Dokładnie. Udało się?
-Oczywiście.- Thorden zniknął na zapleczu.
Morin spojrzał na sztylet i roześmiał się cicho.
-Dlaczego to kupcy zawsze mają tyle szczęścia?
Ale nie zdołał sobie nawet na to odpowiedzieć, bo właśnie przybył Thorden dźwigając przed sobą ciężki pancerz.
-Naprawiłem paski, które już prawie się pourywały- rzekł rzucając zbroję na blat.- Wymieniłem też kilka płytek w prawym naramienniku, bo były dalekie od ideału. Poza tym wyczyściłem całość i wypielęgnowałem tak, że aż się błyszczy.
Morin pokiwał głową.
-Wielkie dzięki, przyjacielu!- zawołał odpinając od pasa sakiewkę i rzucając ją na ladę.- To uczciwe wynagrodzenia za kawał dobrej roboty.
-Mam nadzieję, że uczciwe!- zawołał Thorden i dwaj krasnoludy roześmiały się.
-Miło się razem gawędzi, ale muszę już iść- wtrącił Morin.- Wkrótce zebranie, a ja muszę jeszcze to na siebie włożyć.
-Jasne- odparł płatnerz ściskając wyciągniętą prawicę.- Do zobaczenia.
Morin odwrócił się i ruszył do drzwi. Thorden zerknął na ladę, gdzie leżał znaleziony sztylet i z powrotem na przyjaciela.
-Wiesz- zawołał, nim ten opuścił sklep.- Weź to.- I rzucił zaskoczonemu Morinowi krótkie ostrze.- Mi na razie i tak się nie przyda, a jak ktoś znajdzie to w moim sklepie rozniosą się plotki. Za to ty zrobisz wrażenie na spotkaniu z księciem.
Morin wytknął broń za pas i pokręcił głową.
-Jesteś dla mnie zbyt dobry, kamracie.
Ale Thorden tylko się roześmiał.
W mordę, trochę tego jest... mam nadzieję, że przebrniecie ;D
|
|
Pon 22:37, 01 Lis 2010 |
|
|
|
|
Pisarka
Legenda pisarstwa
Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 1390
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: kobieta
|
|
|
|
Nie przeczytałam do końca, bo mam mało czasu, ale tak do połowy opanowałam. Język na 5+, interpunkcyjnych błędów raczej nie ma, opisy świetne, zwłaszcza te na początku. Rozwinąłeś się chłopie. Oby tak dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 23:11, 01 Lis 2010 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
No, doczekałem się Do roboty.
| | kolumny zalśniły kiedy minęły |
Przecinek przed "kiedy".
| | Potężne żyrandole wywieszone między kolumnami |
Zawieszone, jak dla mnie.
| | klimatu niezwykłej zadumy. |
Nie jestem pewien, czy słówko "klimat" jest najlepsze w tym miejscu... Ale nie mogę sobie przypomnieć, co pasuje lepiej.... porażka...
| | żywym światłem. |
Ja bym powiedział dziennym, ale może i "żywe światło" też jest dobrym określeniem? Nie dam głowy.
| | Pierwsza kroczyła Starszyzna podpierając się długimi, drewnianymi laskami. Wstęgi i ozdoby poruszały się i pobrzękiwały przy każdym zetknięciu laski z ziemią. Dalej kroczyli wojownicy z Żelaznej Gwardii |
Wszyscy kroczą i kroczą... Za dużo Biblii:D Ogólnie to się kwalifikuje chyba jako powtórzenie.
| | z prawicą złożoną na sercu pogrążony |
Przecinek przed "pogrążony".
| | Znajdowały się na niech |
Na NICH. Literówka.
| | dzie jedna ze złotych tarcz została otwarta i ział ciemny otwór. |
Hmm.. Może: gdzie jedna ze złotych tarcz została odsunięta(ew. otwarta, niech zostanie), a w jej miejscu ział ciemny otwór.
| | u stów Ściany Królów |
U stóp, chyba:)
| | Starsi zatrzasnęli grobowiec. Jeden zatrzasnął wieko złotym kluczem, |
Dwa razy zatrzasnąłeś, przydałby się synonim... może po prostu: zamknął?
| | sobie wybranki losu, |
Raczej wybranki serca:) Chyba, że krasnoludy mają miast serca kryształ losu.
| | a nie knują spiski |
Knują spisków. Chyba ta forma jest poprawna.
| | Odpowiem ci, gdy będę wracał, bo wtedy zdobędę nieco szerszą wiedzę na ten temat. |
Hej, to pogawędka, a nie wykład naukowy. Natychmiast proszę mi zmienić formę!
| | braci i sióstr ruszył dalej. |
Przecinek przed "ruszył".
| | Dzień niedawno wstał więc |
Przecinek przed "więc"
| | Skalne ściany skutecznie broniły ich również przed mrozem. |
W związku z tym, że nie ma porównania, poleciłbym coś takiego dodać. Np. Broniły ich równie skutecznie przed mrozem, co przed najeźdźcami, którzy nie raz stawali pod tymi murami.
| |
Rudobrody krasnolud uśmiechnął się i pchnąwszy drzwi wszedł do środka. Niewielkie dzwoneczek wydał cichy dźwięk, gdy trąciły go ciężkie wrota. |
Co? Malutki dzwoneczek? U KOWALA? Ród pedałów, czy dzisiejsze czasy? Ja bym zmienił, ale może Ty tak to widzisz...
| | zbrojami, czy kolczugami. |
Zamiast "czy" wstawiłbym "i".
| | W koncie |
Kącie:)
| | Morin podniósł z blatu niewielki dzwoneczek i zadzwonił. |
No nie, znowu? Może po prostu krzyknął? Albo uderzył w blat?
| |
-Jasne!- odparł Thorden znów znikając w korytarzu.- Wiesz, zacząłem kuć coś zupełnie nowego. Nigdy nie zajmowałem się wyrabianiem hełmów i postanowiłem to zmienić. Dobrze przecież wiesz, jak bardzo nasze wojsko potrzebuje solidnych hełmów. Nie mówię oczywiście o Gwardii, bo wy przecież bierzecie je od Sunspencer'a, ale o najzwyklejszych w świecie wojownikach. Sam rozumiesz, ja i tak nie mam czasu na masową produkcję. To znaczy czasu, jak czasu, ale bardziej ludzi... wiesz jak to jest... |
Wydaje się zbyt współczesne. Trochę bym polecił pozmieniać.
| | słów płynącego z usta |
Ust.
Uf, przeszedłem.
Muszę powiedzieć, że nie było tak dobrze, jak mógłbym się spodziewać. Pierwsza część była ogólnie dość słaba, w drugiej mocno nadrobiłeś, ale też z czasem było coraz słabiej.
Miejscami nie trafiłeś w odpowiedni język i psułeś nieco klimat, więc tekst ogólnie jest do przejrzenia i poprawy. Chociaż wiem, że to jest tylko taka "odpoczywalnia", to jak się coś robi, to chociaż w miarę na poważnie. Po prostu polecam samemu przeczytać, szczególnie te kowalowe dialogi, bo brzmią trochę... nieodpowiednio do sytuacji, epoki.
Dalej - mam pytanie, co biorą te krasnoludy, że się tak cały czas śmieją?
Żartuję, pewnie chciałeś ich przedstawić jako radosne, wesołe plemię, ale trochę przesadziłeś. Na prawdę miejscami wyglądało, jak by się czegoś najarali. Ale mniejsza o to, to drobny szczegół.
Ogólnie tekst jest niezły, choć ździebko przynudził gdzieś w 3/4. Ale tylko na chwilę, dalej jakoś poszło. Zważ też na drobny fakt, że jest 22.30 i jestem trochę śpiący:)
Ocenię go na... 8/10. W skali ogólnej. Jak na Ciebie, to nie dam więcej niż 5/10. Wybacz niską notę, ale chcę być zwyczajnie szczery i nie chcę chwalić, jeśli nie ma za co.
A trochę jest, bo pomysł ciekawy(znam go w całości, więc...)
I na pewno kawałek dalej będzie o stokroć lepiej, bo i akcja się zacznie i trochę ciekawych, nowych rzeczy...
Tyle. Nie jest tak źle, ale jak na Ciebie to mogło by być lepiej.
I wreszcie forum powróciło do korzeni, do tego, do czego służyć powinno - wzajemnej pomocy pisarzy. A nie tylko jakieś głupie, lub mniej głupie konkursy, gry, zabawy...
Nie mówię, że to jest złe, ale nie po to się tutaj zbieramy, nieprawdaż?[/quote]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pon 23:32, 01 Lis 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
Wielkie dzięki za ocenę. Faktycznie muszę to jeszcze przejrzeć co najmniej raz. W każdym razie nie wiem, czy się uda, bo to faktycznie jest tylko taka odskocznia od Najemników. W każdym razie sądziłem, że będzie lepiej. Dalej nie wiem, czy coś pójdzie, bo jakoś znowu brakuje weny. Postaram się jeszcze coś naskrobać, ale niczego nie gwarantuję.
W każdym razie jeśli jest źle, to się boję o Najemników, bo ostatnio napisałem ze 3 rozdziały w ogóle bez weny i w kiepskich warunkach. W dodatku taki ciężko moment i nie wiem, jak wybrnąć. W każdym razie nie przedłużam. Jeszcze raz dzięki za sprawdzenie, ocenę itp.
|
|
Pon 23:54, 01 Lis 2010 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Żaden problem. Może źle się wysłowiłem, ten fragment jest na prawdę niezły. Ale jak na Ciebie średnio.
A o trudnym fragmencie napisz na mailu, może coś pomogę? Wiesz z doświadczenia, że wspólne burze mózgów bardzo pomagają.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 8:52, 02 Lis 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
Pewnie, że napiszę, ale już chyba jakoś dam radę jakoś z tego wyjść, bo mam pomysł także mam nadzieję będzie ok. Ale i tak napiszę ;D
I jeszcze raz dzięki za odpowiedzi.
|
|
Wto 11:40, 02 Lis 2010 |
|
|
Gość
|
|
|
Jak dla mnie zbyt ciężkie.
|
|
Czw 15:36, 07 Kwi 2011 |
|
|
Drea
Geniusz
Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: kobieta
|
|
|
|
A mi się podoba, choć faktycznie trochę ciężkie na początku xD Ale potem przyjemnie się czyta - rewelacji nie ma, ale jest dobrze.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 17:17, 08 Kwi 2011 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|