Czy powinienem dalej pracować nad tą powieścią? |
NIE |
|
0% |
[ 0 ] |
tak |
|
100% |
[ 1 ] |
|
Wszystkich Głosów : 1 |
|
Autor |
Wiadomość |
Treneiro
Nowicjusz
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
inspirowane snami(prototyp, niedopracowane) |
|
1.Koniec i początek
Był spokojny letni wieczór po ulicy szedł niewysoki chłopiec o krótkich czarnych włosach i niebieskich oczach, dobrze ubrany choć skromnie. Nie miał na sobie markowych ciuchów gdyż nie należał do ludzi którzy mogli sobie pozwolić na trwonienie pieniędzy na coś co było lepsze tylko dlatego ze miało na sobie markowy znaczek.
Michał, albowiem tak nazywał się chłopak wracał do domu powoli wcale się nie spiesząc , co zresztą wcale nie było dziwne jeśliby uwzględnić wieści jakie przynosił swej matce, a wieści te nie były zbyt wesołe. Znów wyrzucono go ze szkoły za ciągłe wagary i bójki. Przez cale popołudnie snuł się po osiedlu rozmyślając jak powie matce o swej kolejnej porażce. Chłopiec nie miał ojca , ani rodzeństwa ojciec opuścił ich gdy miał 4 lata i od tej pory żył tylko z matka, która ledwo zarabiała na ich życie. Mimo wszystko Michał starał się żyć normalnie. W szkole był wyrzutkiem często się bil, wagarował i wdawał się w kłótnie z nauczycielami, trzymał się z dala od swych rówieśników, jak i oni od niego. Był już pod domem powoli wszedł po schodach i otworzył drzwi spodziewał się od razu usłyszeć ostre słowa matki gdzie się włóczył przez cale popołudnie nie dając znaku życia ale ku swemu zdziwieniu nie usłyszał nic. Wszedł powoli do przedpokoju rozglądając się wokół. Wszystko wyglądało normalnie wszystko, poza widokiem jego matki leżącej w salonie bez ruchu. Szybko do niej podbiegł i próbował ocucić. Bezskutecznie, nie ruszała się i nie dawała znaku życia. Chłopiec szybko wybrał numer na pogotowie i powiadomił o wypadku drżącym głosem, a potem czekał, czekał za długo jak się potem okazało żeby można było uratować jego matkę. Zmarła w drodze do szpitala, przyczyna śmierci był wylew. Michał przez długi czas nie mógł się pozbierać po śmierci matki, z nikim nie rozmawiał i nikogo do siebie nie dopuszczał, w końcu trafił do domu dziecka skąd zabrała go ciotka. Nie spodziewał się, że otrzyma nowe życie, życie pełne nowych doznań, przyjaciół i nowych bliskich.
Chłopiec trafił do niewielkiego miasteczka,Zycie toczyło się tu normalnym rytmem,ludzie zajęci byli praca nie potrafili się cieszyć z małych rzeczy byli pochłonięci czymś co i tak nigdy nie mogłoby dać im szczęścia. Zapomnieli o wartościach naprawdę ważnych, zatracili sobie cześć siebie usuwając ze swego umysłu część dziecięcej mentalności, mentalności która pozwalała na zapomnienie o całym świecie i pozwalała oddać się błahym czynnościom. Dorośli zostawili swym dzieciom to czego tak naprawdę sami się bali możliwości do poszerzania swojego świata. Będąc dzieckiem nikt nie patrzył na to jakie konsekwencje grożą mu jeśli zrobi to lub coś innego a nie będzie trzymał się jasno wytyczonych granic. Michał czuł się tu nieswojo aczkolwiek nie mógł nie doceniać tego ze otrzymał drugą szanse. Za tydzień miał wrócić do szkoły, postanowiono ze przyda mu się krotka przerwa aby mógł sobie wszystko spokojnie przemyśleć i pogodzić się ze strata.
Nie rozumieli ze chłopak nigdy nie wybaczy sobie ze tego dnia wrócił później do domu, myślał ze jeśli wróciłby wcześniej jego matka by żyła. Podczas pierwszego dnia pobytu w mieście siedział w domu i nie wychylał nosa ze swojego pokoju nie zwracając uwagi na resztę świata. Drugiego dnia było tak samo. W końcu 3 dnia opuścił swój pokój zjadł śniadanie razem z ciotka i wujem ubrał się, powiedział ze idzie zapoznać się z miastem i wyszedł. Szedł wolno, bardzo wolno jak na kogoś kto niedawno ukończył 16 lat i grał w drużynie piłkarskiej. Nie zważał na mijających go ludzi, a i oni specjalnie nie zwracali uwagi na niego. Odpowiadał mu ten układ, zawsze lubił życie samotnika, choć ostatnio zaczęła doskwierać mu samotność. Miasto z pozoru wyglądało spokojnie, nic się w nim nie działo. Nie było złodziei, bandytów, dilerów narkotykowych. Ludzie mieszkający w tym uroczym miasteczku cieszyli się spokojem i każda bloga chwila której nie zakłócało nic niezwykłego. Jedynym dziwnym miejscem na które natknął się Michał podczas swej krótkiej wycieczki była ogromna ponura katedra, nie pasująca ani trochę do całego wystroju miasta. Odstraszała i jednocześnie ciekawiła niezmiernie. Jej mury były jednocześnie wysokie jak i masywne, a wrota były wręcz monstrualne.
Chłopiec zbliżył się do wrót ale jakoś nie mógł się zdobyć aby otworzyć drzwi, wiec poszedł dalej rozmyślając o tajemniczym miejscu. Wieczorem katedra całkowicie wypadła mu z głowy i zaczął wypytywać wujostwo o to co dzieje się w mieście. Odpowiedzi które otrzymał nie do końca radowały go. Z tego co powiedzieli mu ciotka i wuj miasteczko było istną oazą spokoju w której można było w spokoju umierając z nudów. Dnia 4 Michał znów wyszedł z rana z domu, tym razem od razu skierował się w stronę katedry. Stanął przed drzwiami i pchnął je mocno. Jego oczom ukazał się niecodzienny widok, ujrzał przed sobą liczne rzeźby i obrazy przedstawiające sceny religijne. Chłopak wszedł dalej coraz uważniej przyglądając się obrazom i różnym innym rzeczom ustawionym po całej długości monstrualnego kościoła. Był tak zapatrzony, że nie zauważył zbliżającej się do niego od tyłu postaci.
-Co ty tu robisz chłopcze?- powiedział starszy pan.
-Nic. Tylko się rozglądałem.- odrzekł Michał.
-W takim razie wynocha! I żebym cie tu więcej nie widział!
- Dobrze proszę pana.
Przez pozostałem dni przed pójściem do szkoły chłopak co dzień przychodził pod katedrę, lecz już nie odważył się wejść do środka lękając się starego człowieka który jak udało mu się ustalić z wypowiedzi ciotki nazywał się Jan. Jan był strażnikiem katedry, nikt mu nie płacił za pilnowanie jej, ale nikt mu też tego nie zabraniał. Staruszek robił więc to co uważał za słuszne aby zająć czymś zmęczony umysł. Przez następne dni Michał siedział w domu rozmyślając o nowej szkole, po jakim czasie znów go wyrzuca i czy może wreszcie znajdzie kolegów.
W poniedziałek rano wstał, ubrał się w miarę szybko i smętnym krokiem udał się do szkoły. Wcześniej widział ten budynek tylko z okna swojego pokoju gdyż stał na końcu ulicy na której mieszkał. Teraz miał możliwość przyjrzeć mu się z bliska był to spory gmach z dużą ilością okien. Ściany były pomalowane na zielono, a wejście było duże, dość duże aby do szkoły mogła wjechać ciężarówka , nikt nie wiedział dlaczego tak było ale nikogo też specjalnie to nie przejmowało. Chłopiec niepewnie wszedł do środka. Budynek wewnątrz wyglądał dość zachęcająco, a ludzie w środku przechodząc zdawali się nieco do niego uśmiechać. Michał udał się do szatni, szybko się przebrał i właśnie miał wyjść lecz drogę zagrodziła mu dziewczyna. Mniej więcej jego wzrostu o długich czarnych włosach, brązowych oczach i ujmującym spojrzeniu. Uśmiechnęła się do niego i weszła do szatni zostawiając chłopca z dość dziwnym wyrazem twarzy. Nie specjalnie rozmyślając nad tym zdarzeniem udał się na górę pod klasę gdzie zamierzał poczekać do dzwonka. Pierwszą jego lekcją w nowej szkole miała być fizyka. Chłopiec nie specjalnie lubił ten przedmiot ale raczej nie wypadało mu nie iść na lekcje już pierwszego dnia. Było już około 5 minut przed lekcją., a pod sala zaczęła zbierać się powoli jego nowa klasa. Nikt nie zwracał na niego specjalnej uwagi, co mu zresztą odpowiadało. Po chwili zauważył, ze zbliża się do niego dziewczyna która wpadła na niego w szatni.
-Cześć jesteś tu nowy?
-Tak,przyjechałem niedawno- odpowiedział niepewnym głosem Michał.
-Gdzie mieszkasz?-zapytała z zaciekawieniem nieznajoma piękność.
-Niedaleko szkoły. W tym niewielkim niebieskim domu.
-Och widziałam go. Jest bardzo ładny.
-Dziękuje. To dom mojego wujostwa.
-Dlaczego mieszkasz z ciocią i wujkiem?
-Nieważne. Nie chce o tym rozmawiać- powiedział rozdrażniony wspomnieniami chłopak.
-Okej nie musisz mówić. A tak w ogóle to jestem Wiktoria.
-A ja Michał.
-Mam nadzieje ze się zaprzyjaźnimy. Nie mam tu zbyt wielu kolegów od czasu gdy jednemu przyłożyłam za... w sumie nie ważne za co.
-też mam taką nadzieje- odpowiedział chłopiec.
Pochłonięci rozmową nawet nie zauważyli jak zadzwonił dzwonek
i weszli spóźnieni do klasy przepraszając nauczyciela. Usiedli razem pod koniec rzędu i wyjęli książki. Lekcja minęła szybko i nie działo się na niej nic ciekawego.
Po dzwonku wszyscy wyszli na korytarz, Michał postanowił przejść się trochę po szkole, w końcu miał tu jeszcze trochę posiedzieć, a przynajmniej do czasu aż znów go wyrzucą. Na początek postanowił udać się na hale sportową, chłopak uwielbiał grać w piłkę nożną i był w tym całkiem dobry. Owszem bywali lepsi od niego ale on swoim samozaparciem pokazywał im prawdziwe poświęcenie dla tego sportu. Nie musiał czekać długo po kilku minutach znalazł się na boisku, rzucił w kąt plecak wziął pierwszą lepszą leżącą na ziemi piłkę i zaczął żonglować. Potem zaczął uderzać na bramkę i ćwiczyć tricki których uczył się we wcześniejszych drużynach. Po kilku minutach zorientował się ze jest obserwowany, więc odłożył piłkę i podszedł do mężczyzny stojącego przy linii bocznej boiska. Spodziewał się reprymendy za wejście na hale bez pozwolenia ale miast tego usłyszał zupełnie co innego.
- Witaj. Widziałem co robiłeś z piłką. Jestem trenerem miejscowej drużyny i brakuje nam napastnika. Jeśli chciałbyś mógłbyś do nas dołączyć. Co ty na to?
-Oczywiście. Kiedy mogę zacząć?-odpowiedział uradowany chłopak.
-Jutro mamy trening. O 17 zbiórka tutaj na hali. Tylko nie zapomnij.
Michał wyszedł z hali w o wiele lepszym nastroju i udał się na swoją drugą lekcje. Pod klasą znowu spotkał Wiktorie i opowiedział jej o tym co zdarzyło się na hali. Nie wiedział czemu ale czuł jakieś dziwne zaufanie do tej dziewczyny. Po chwili rozległ się dzwonek i weszli do klasy. Reszta dnia w szkole minęła chłopcu już dość zwyczajnie. Po ostatniej lekcji udał się do domu. Wszedł szybko przez drzwi i udał się od razu do swojego pokoju aby zaznać odrobinę samotności i pomyśleć o kolejnych czekających go w tym mieście dniach. Położył się na łóżku i leżał tak przez długi czas aż w końcu zasnął, a gdy się obudził był już ranek. Szybko wstał poszedł do łazienki aby wziąć prysznic, wykąpał się, spakował książki i wyszedł. Po chwili był w szkole i siedział już w jednej z ławek lekko przysypiając podczas gdy nauczycielka omawiała przyczyny wojny secesyjnej. Na szczęście dzwonek zadzwonił i Michał mógł odprężyć się nieco podczas przerwy. Usiadł gdzieś na uboczu i zaczął jeść drugie śniadanie. Po chwili obok niego pojawiła się Wiktoria. Rozmawiali przez chwilę, a potem razem udali się do klasy. Lekcje dłużyły się jak tylko mogły, a chłopiec czekał na swój pierwszy trening w nowej drużynie. Czuł ogromną chęć sprawdzenia się więc bardzo się niecierpliwił. W końcu po ciężkim dniu i okropnym wynudzeniu się chłopak udał się do domu, zjadł obiad przebrał się w strój sportowy i wrócił z powrotem do szkoły aby oddać się swej pasji. Kiedy przyszedł na halę jeszcze nikogo nie było. Usiadł więc na trybunach i czekał. Po 10 minutach od jego przyjścia zaczęli pojawiać się chłopcy. Jedni byli w jego wieku, inni starsi, nie zwracali na niego uwagi i nie zadawali żadnych pytań skąd i czemu tu jest. W końcu nadszedł trener i oznajmił donośnym głosem, że chce przedstawić nowego zawodnika:
-To jest Michał. Przyjechał tu niedawno. Ma … no właśnie chłopcze ile masz lat?
-15- odpowiedział speszony chłopak.
-Bardzo dobrze, a więc zacznijmy trening lepiej zapoznacie się później. A teraz do roboty, rozciągnijcie się i przebiegnijcie parę kółek wokół hali.
-Tak jest trenerze- odpowiedziała chórem cała drużyna.
Chłopcy zaczęli lekkie ćwiczenia a potem przeszli do gry. Michał spisywał się bardzo dobrze i był jednym z najlepszych na boisku. Po treningu trener powiedział mu że widzi go w pierwszym składzie na meczach. Gdy wyszli z hali chłopiec nawiązał rozmowę z innymi członkami drużyny. Okazało się, że mają wiele wspólnych tematów. Najbardziej polubił Łukasza i Marka. Łukasz zaprosił go na imprezę do siebie do domu. Oczywiście Michał z góry przyjął zaproszenie. Po chwili chłopiec dodał, że może ze sobą kogoś ze sobą zabrać np. dziewczynę.
-Widziałem was razem z Wiktorią i jak na siebie patrzycie od razu widać, że się sobie podobacie przyjdź z nią. Jutro o 18 będzie u mnie prawie cała szkoła.
-Ok. Będę na pewno- odpowiedział uradowany chłopiec.
Wrócił do domu z uśmiechem na twarzy. Był szczęśliwy, co nie zdarzyło mu się już od dłuższego czasu. Odrobił lekcje, pograł trochę na komputerze i położył się spać.
Sen przyszedł szybko, śniły mu się dziwne rzeczy, dziwna postać mówiła mu, że nadszedł czas zmian i teraz wszystko będzie inaczej. Na szczęście rano chłopak nie pamiętał snu, więc poszedł do szkoły spokojnie z zamiarem zaproszenia Wiktorii na imprezę. Po pierwszej lekcji zaczepił dziewczynę :
-Cześć.
-O! Hej Michał. Co u ciebie? Słyszałam, że dostałeś się do drużyny.
-Tak, to prawda, ale nie o tym chciałem pogadać.
-O, a o czym? Stało się coś?
-Nie nic. Po prostu chciałem spytać czy wybrałabyś się ze mną na imprezę do Łukasza. No chyba, że ktoś cie już zaprosił?- spytał drżącym głosem chłopiec.
-Nie, bardzo chętnie się z tobą wybiorę. Bądź po mnie o 18 dobrze?
-Tak oczywiście- odpowiedział uradowany Michał.
Po powrocie ze szkoły wziął prysznic i naszykował swoje najlepsze ciuchy. Zamierzał dobrze wypaść przed nowymi kolegami. Zanim się obejrzał było już wpół do szóstej i musiał wychodzić aby się nie spóźnić, gdyż Wiktoria mieszkała dość daleko od niego.
Włożył na siebie letnią kurtkę i wyszedł, szedł szybko ale i tak droga zajęła mu około 20 minut. Zadzwonił do drzwi dużego domu z ogromnym ogrodem pełnym rozmaitych drzew i kwiatów. W przejściu pojawiła się miła starsza pani, która potem okazała się być babcią dziewczyny, po chwili przyszła Wiktoria. Wyglądała jeszcze piękniej niż zwykle choć ubrana była skromnie aczkolwiek elegancko. Chłopak zachwycony zdołał wybąkać tylko proste cześć i wyszli razem kierując się ku domowi Łukasza niewiele rozmawiając bo i nie było o czym. Niedaleko domu, w którym właśnie trwała impreza stała katedra, przez chwilę chłopak wpatrywał się w nią, a potem ruszył dalej. Gdy zapukali do drzwi była już prawie 19 otworzył im nieznany dotąd Michałowi chłopak przedstawiający się jako Błażej. Dom był duży i dobrze urządzony wszędzie było widać drogie meble i piękne obrazy na ścianach. Na stołach było pełno alkoholu, a ludzie wcześniej nie zwracający na niego uwagi rozmawiali z nim jak dobrzy przyjaciele. Wokół rozbrzmiewał punk rock który był ulubionym gatunkiem muzycznym Łukasza.
Po chwili zjawił się i sam Łukasz, był lekko wstawiony i czuć było od niego dymem z papierosów. Przywitał się z nimi i kazał czuć się jak u siebie w domu. Michał wcześniej nie miał kontaktów z alkoholem lecz ciągłe namowy ludzi podchodzących do niego i Wiktorii zmieniły to i wkrótce oboje byli już porządnie pijani. W końcu zostali wkręceni do gry w butelkę. Gra polegała na tym, że kręcono pustą butelką i ten na którego wskazała czubkiem po zatrzymaniu musiał wykonać jakieś zadanie lub ujawnić sekret. Chłopiec znakomicie się bawił, nowo poznani koledzy wyczyniali różne głupstwa i wygadywali głupoty pod wpływem alkoholu. W końcu butelka wskazała Michała, a koledzy stwierdzili że pora na jakieś specjalne wyzwanie coś totalnie odlotowego.
Po dłuższym namyśle wymyślono, że Łukasz będzie musiał zakraść się pod katedrę i wejść domu jej strażnika Jana który tego dnia wyjechał na parę dni i zwędzić mu jakąś drobną rzecz dla żartu np. klucze. Michał napędzany alkoholem zgodził się bez dłuższego namysłu i po chwili był już przed domem ubrany i zmierzał w kierunku domu Jana. Szedł chwiejnym krokiem powoli zbliżając się do celu po chwili dotarł do niewielkiego domku podszedł do drzwi i wyjął wytrych, który wcześniej dali mu koledzy. Dużo czasu minęło zanim udało mu się otworzyć drzwi, gdyż ledwo stał na nogach. Gdy zamek ustąpił wszedł powoli do środka rozejrzał się wokoło. Był to skromnie urządzony dom, nie było w nim wiele mebli. Chłopiec od razu zaczął szukać czegoś niewielkiego, czegoś czego brak nie zwróciłby uwagi strażnika katedry. Zauważył na stole jakieś stare klucze. Idąc w ich kierunku przewrócił się, gdy wstał zauważył, że powodem jego upadku była złamana deska. Chłopak przyjrzał się dziurze i spostrzegł, że pod podłogą coś leży wziął niewielki pakunek i schował go do kieszeni. Po chwili wziął także kapelusz i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Droga powrotna zajęła mu dosłownie chwilę, szybko wszedł do domu Łukasza i pokazał klucze, dowodząc że wykonał zadanie. Reszta domówki przebiegała spokojnie, chłopak wyszedł około godziny 23 odprowadził Wiktorię do domu i skierował się w stronę domu wujostwa. Przez całą drogę rozmyślał o paczuszce w jego kieszeni, ale postanowił, że otworzy ją dopiero w domu. Gdy dotarł w końcu na miejsce wszedł po cichu do siebie do pokoju i usiadł na łóżku wyjmując skradziony pakunek. Otworzył go pospiesznie, po chwili jego oczom ukazał się stary kawałek pergaminu. Michał rozwinął go ostrożnie. Była to jakaś mapa, pod spodem widniał napis „ Brama do nowego życia jest już blisko, teraz wystarczy tylko po nie wyciągnąć rękę”. Na rysunku widniał plan czegoś w rodzaju tajnego przejścia. Co więcej na planie był oznaczony plac na którym stałą katedra. Z tyłu mapy widniał dopisek, który mówił „Dla każdej epoki, klucz do nowego świata jest czymś innym”. Chłopiec dokładnie przestudiował mapę i ukrył ją za szafą. Postanowił sprawdzić gdzie wiedzie tajny korytarz w katedrze. Zbudził się rano męczony okropnym pragnieniem, bólem głowy oraz odruchami wymiotnymi. Ledwo zszedł z łóżka, udał się do kuchni po coś do picia, wypił wszystko co znalazł potem zjadł śniadanie i wyszedł z domu kierując się ku szkole. Po pierwszej lekcji zaczepił Wiktorię i zaczął jej opowiadać o tym co zaszło wczoraj po jego wyjściu do domu Jana:
-Znalazłem w jego domu jakąś dziwną mapę wydaje mi się, że to plan jakiegoś korytarza w katedrze. Chciałbym to sprawdzić. Pomożesz mi?- spytał chłopak.
-Oczywiście postaram ci się pomóc, ale czy nie wydaje ci się to trochę dziwne te wszystkie dopiski, o których mówisz to naprawdę jakaś niezwykła sprawa. Nie boisz się?- spytała lekko drżącym głosem dziewczyna.
-Nie. Chce to sprawdzić skoro już zaryzykowałem i zabrałem ten plan z domu strażnika to muszę się dowiedzieć co się za tym kryje- odpowiedział zdesperowany Michał.
-Kiedy to zrobimy?
-Dziś w nocy. Bądź pod katedrą o 23.
-Dobrze będę czekać.
Michał oddalił się i więcej nie rozmawiał z Wiktorią podczas przerw.
Po szkole udał się do domu i zniecierpliwiony zjadł obiad. Potem udał się do pokoju i położył na łóżku co miał w zwyczaju robić kiedy rozmyślał nad czymś ważnym.
Kiedy wreszcie nastała właściwa godzina po cichu wyszedł z domu nie budząc śpiącego wujostwa. Udał się w kierunku Katedry , szedł szybko tak, że gdy już dotarł dyszał ciężko. Po chwili zjawiła się Wiktoria. Razem przeszli przez furtkę i udali się do głównych wrót katedry.
Były zamknięte, na szczęście Michał miał klucze, które ukradł strażnikowi. Weszli powoli czując niepokój z obawy, że zostaną przyłapani na włamaniu się do katedry. W środku panował półmrok, jedyne światło dawał blask księżyca, który wpadał do środka przez monstrualne witraże. Cała katedra była wypełniona wszelakimi obrazami i posągami, na których jak zresztą na wszystkim znajdującym się w środku widniała warstwa kurzu jeden człowiek nie mógł tego wszystkiego ogarnąć. Z podłogi wyrastało wiele kolumn podpierających dach, oboje nigdy w życiu nie widzieli czegoś równie pięknego i napawającego mrokiem jak mury zapomnianej świątyni. Chłopiec wyjął mapę, korytarz znajdował się gdzieś w okolicy ołtarza. Ołtarz w porównaniu do reszty wystroju był dosyć skromny ale i tak robił ogromne wrażenie. Podeszli więc bliżej ale niczego nie dostrzegli:
-Może to tylko głupi kawał i żadnego korytarza nie ma- powiedziała kąśliwie Wiktoria.
-Poczekaj przyjże się dokładniej- odpowiedział zdesperowany chłopak.
Korytarz powinien zaczynać się w dokładnie tym miejscu, w którym stali, ale niczego nie widział. Nagle go olśniło i spojrzał w dół pod sobą ujrzał niewielki uchwyt pokryty kurzem i idealnie wpasowanym w kamienną podłogę. Musiał podważyć uchwyt scyzorykiem, który zawsze nosił ze sobą. Nie było to łatwe gdyż wyglądało na na to, że nikt nie korzystał z korytarza od lat. Po kilkuminutowych zmaganiach w końcu udało się im podnieść klapę. Pod spodem zobaczyli długie, kręte schody pokryte kurzem, których końca nie było widać. Michał szybko podbiegł do ołtarza i zapalił świece na świeczniku zapalniczką leżąca obok, następnie wrócił do przejścia. Weszli niepewnym krokiem na strome schody. Schodzili długo, bardzo długo w końcu doszli do końca schodów. Udali się korytarzem prowadzącym na wprost, po chwili doszli do niewielkiej komnaty, ze ścianami pomalowanymi dziwnymi rysunkami. Na środku pomieszczenia stał stół, a na stole niewielka skrzynka, ozdobiona pięknymi wzorami oraz napisami w nieznanym im języku. Otworzyli skrzynię wieko nie ustąpiło natychmiast, lecz było o wiele mniej kapryśne niż uchwyt od klapy. Na dnie leżała kaseta wideo. Michał podniósł ją, dokładnie obejrzał i spojrzał ze zdumieniem na Wiktorię.
-Ciekawe co na niej jest- powiedział zdziwiony chłopiec.
-Nie wiem. Wygląda na starą może wcale już nie działać. Poza tym kto jeszcze ma odtwarzacz wideo w domu- powiedziała zażenowana dziewczyna.
-Moja ciocia i wujek powinni mieć, oni lubią przechowywać starocie. Chodźmy szybko do mnie i zbadajmy ją dokładnie. Nie czuję się dobrze w tym miejscu.
-Dobrze. Tylko szybko, zimno tu.
Szli tym razem o wiele szybciej niż wcześniej, gdyż pchała ich ciekawość do tego co odnajdą na tajemniczej kasecie. W ich głowach nadal panował zamęt, a do świadomości nie mogło dotrzeć, że robią coś czego potem mogą żałować nie dosyć, że Michał okradł Jana, oboje włamali się do katedry i zabrali coś co prawdopodobnie było przez świątynie strzeżone. Było to prawie jednoznaczne ze świętokradztwem ale młodzi nastolatkowie nie zdawali sobie z tego sprawy i gnani emocjami wybiegli z katedry, o mało co nie zapominając o zamknięciu wrót. Następnie popędzili do domu Michała. Weszli po cichu na szczęście wszyscy spali więc poszli na strych poszukać odtwarzacza wideo. Strych był nieduży, mocno zakurzony i pełno w nim było gratów, szukali ponad pół godziny aż w końcu znaleźli. Zeszli na dół podłączyli sprzęt pod telewizor i włożyli zakurzoną kasetę. Zniecierpliwieni czekali aż ukaże się jakiś obraz, po kilkunastu sekundach ekran zalśnił białym blaskiem oślepiając swych widzów.
Blask był tak silny, że musieli zamknąć oczy gdyż zaczęło im się kręcić w głowach.
Po krótkiej chwili znów otworzyli oczy ale to co ujrzeli nie był ani telewizor, ani nawet pokój Michała. Byli w lesie, gęstym i ponurym lesie.
2. Nowy świat
Wokół nich wszędzie były drzewa, ogromne stare drzewa rosnące tak gęsto, że nie można było stwierdzić co znajduje się 20 metrów dalej. Wszędzie rosły dziwne rośliny nie znane ani Michałowi, ani Wiktorii. Dwoje nastolatków stało pośrodku wielkiej puszczy nie wiedząc jak się tu znaleźli, ani tym bardziej jak się stąd wydostać.
-Co się stało- spytała przestraszona Wiktoria?
-Nie mam pojęcia- odpowiedział zdezorientowany chłopiec.
-Jak to możliwe? Przecież siedzieliśmy w pokoju, zamknęliśmy oczy i nagle jesteśmy tutaj. Przecież to niemożliwe. Jak się stąd wydostać?- krzyczała dziewczyna.
-Spokojnie uspokój się jakoś się stąd wydostaniemy. Spróbujmy poszukać kogoś kto mógłby nam pomóc, no chodź i nie płacz musimy być silni.
-Dobrze, spróbuję.
-Chodźmy,tędy- powiedział zdesperowany Michał.
Pośród drzew nie widać było żadnej widocznej ścieżki, od czasu do czasu pojawiały się dziwne ślady, a z każdym krokiem chłopiec miał wrażenie, że las ich obserwuje.
Robiło się coraz później aż w końcu musieli się zatrzymać aby przenocować.
Weszli pod jakiś krzak przykryli się gałęźmi z liśćmi i zasnęli leżąc bardzo
blisko siebie. Rano obudzili się zdezorientowani, otrzepali się z rosy i postanowili
ruszyć na dalsze poszukiwania jakiegokolwiek życia. Szli w niezbyt szybkim tempie niewiele rozmawiając, gdyż z głodu bolały ich żołądki. Po drodze znaleźli niewielkie krzaki owoców, bez zastanowienia oberwali wszystkie i zjedli, częściowo ugasiło to ich głód i pragnienie. Po, krótkim odpoczynku ruszyli w dalszą podróż. Przeszli niecałe 500 metrów gdy nagle chłopiec zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać:
-Co się stało?-spytała zdziwiona Wiktoria.
-Wydaje mi się, że coś słyszę, jakby regularne stukanie. Chodźmy, ale od tej chwili bądźmy ostrożni kto wie na co możemy trafić- odpowiedział zdecydowanie chłopak.
Szli powoli często się rozglądając i nasłuchując, stukanie w drzewa stawało się coraz głośniejsze. W końcu dotarli do źródła hałasu, przed nimi wyrosła polana, a na niej jak się mogło zdawać zwykły obóz drwali, którzy karczowali las. Jednak na polanie nie było ludzi przeciwnie roiło się na niej od człekokształtnych istot o monstrualnej posturze, przewyższały znacznie wzrostem najwyższych ludzi jakich spotyka się na co dzień na swej drodze.
Ich skóra była była ubarwiona na kolor szary a na ich twarzy widniało troje oczu. Ich ciała okrywały tylko krótkie materiały przypięte tak aby zasłaniać ciało od pasa w dół. Reszta pozostawał odkryta: muskularne ramiona oraz tors. Większość z nich nosiła olbrzymie topory połyskujące w słońcu.
-Kim oni są?-spytała przerażona dziewczyna.
-Nie wiem. Ale lepiej zbierajmy się stąd zanim nas zauważą, kto wie jak są nastawieni.
-Dobrze, chodźmy byle dalej od nich.
Ruszyli w głąb lasu chwiejnym krokiem ledwo unosząc nogi nad ziemią, byli bardzo zmęczeni od wielu godzin nie mieli nic w ustach prócz leśnych jagód, które nie zabijały głodu a jeszcze bardziej go podsycały. Po godzinie marszu las znów stał się gęsty jak wcześniej, a Michał i Wiktoria z coraz większym trudem szli do przodu.
-Jeśli do jutra nie znajdziemy żadnej osady umrzemy- powiedział zrozpaczony chłopak.
-Musi nam się udać. Jeszcze z tego wyjdziemy. Zobaczysz- oznajmiła hardo dziewczyna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 1:56, 17 Lip 2012 |
|
|
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | Był spokojny letni wieczór po ulicy szedł niewysoki chłopiec o krótkich czarnych włosach i niebieskich oczach, dobrze ubrany choć skromnie. |
Kilka rzeczy:
- przecinek albo nowe zdanie od ,,po ulicy",
- dobrze ubrany? Co to ma znaczyć? Bogato czy ciepło. Lepiej coś bardziej sprecyzowanego umieścić, bo tu nie ma kontekstu, z którego można by sens wyczytać.
| | Nie miał na sobie markowych ciuchów gdyż nie należał do ludzi którzy mogli sobie pozwolić na trwonienie pieniędzy na coś co było lepsze tylko dlatego ze miało na sobie markowy znaczek. |
Pokręcone...
Totalny brak przecinków, a powinien być przynajmniej przed ,,którzy".
Po drugie z tymi markowymi ciuchami pomotane mocno. Nie zgadza się zatem poprzednie zdanie i stwierdzenie ,,dobrze ubrany". Mocno to nieprecyzyjne.
| | Michał, albowiem tak nazywał się chłopak wracał do domu powoli wcale się nie spiesząc |
Przecinek po chłopak.
| | Chłopiec nie miał ojca , ani |
Przed ani nie stawiamy przecinków z reguły, a na pewno nie stawiamy ich tak, by oddzielić z obu stron spacjami.
| | miał 4 lata |
Cztery, jeśli już. W tekstach prozatorskich piszemy raczej słownie wszelkie cyfry.
| | W szkole był wyrzutkiem często się bil, wagarował i wdawał się w kłótnie z nauczycielami, trzymał się z dala od swych rówieśników, jak i oni od niego. |
Albo dwa zdania, albo znów strasznie pokręcone przecinki. ,,W szkole był wyrzutkiem. Często..."
Najgorsze jest jednak to, że brakuje akapitów. Więcej ich, więcej. Inna ,,myśl" to powinien być akapit.
| | Szybko do niej podbiegł i próbował ocucić. Bezskutecznie, nie ruszała się i nie dawała znaku życia. Chłopiec szybko |
Powtórzenie. Szybko.
| | Michał przez długi czas nie mógł się pozbierać po śmierci matki, z nikim nie rozmawiał i |
Tutaj myślnik, średnik, ale raczej nie przecinek.
| | miasteczka,Zycie |
Cóż to za twór? ;D
Widać, że tekst raczej ani razu nie sprawdzany. Brak końcówek typu ą, ę - są tylko a, e. Literówki, a do tego nie poprawione tego typu sformułowania. Mniejsza z tym, bo poprawa wcale nie jest przed wrzuceniem wymagana, ale dużo łatwiej powiedzieć cokolwiek dobrego o tekście, gdy został już sprawdzony i jako tako się prezentuje.
| | zatracili sobie cześć siebie usuwając ze swego umysłu część dziecięcej mentalności, mentalności która pozwalała |
1. Przecinek przed która.
2. Zamiast przecinka przed ,,mentalności" powinien być średnik albo myślnik. Raczej to drugie. Ewentualnie dwukropek, ale tu nie mam pewności.
| | Za tydzień miał wrócić do szkoły, postanowiono ze przyda |
Znowu brakuje kropki nad z. Poza tym po raz kolejny powinny to być nowe zdania. Ech, jak przeczytasz to sobie na spokojnie, to zaczniesz dostrzegać wiele tego typu błędów. Zdarzają się, na początku nie unikniesz, jednak trzeba z tym jakoś walczyć.
| | Nie rozumieli ze chłopak nigdy nie wybaczy sobie ze tego dnia wrócił później do domu |
1. Brak kropek nad z przy że.
2. Przecinki! Przecież to w szkole uczą, że przed że mają stać.
3. Powtórzenie: dwa razy że.
Ok, ja się poddaję. Rzadko się zdarza, bo raczej dobijam do końca tekstu, ale tym razem będzie inaczej.
Ogółem:
Tekst pisany często ciurkiem, bez akapitów. Początek - czyli praktycznie większość - to w zasadzie same opisy, więc należy to urozmaicić. Myślniki, dwukropki, żeby to jakoś wyglądało z punktu widzenia estetycznego zachęcająco. Treść to zupełnie inna sprawa. W dzień nie zmienisz i nie ma co się tym przejmować. Powód do dumy, kiedy już przemożesz problemu. Także na początek estetyka, a głównie chodzi tu o akapity, bo takiego zbitego tekstu często nie da się przeczytać.
Druga sprawa: jeśli nie dajesz rady pisać polskich znaków na bieżąco, to wypada później sprawdzić i wszystko popoprawiać. Piszemy po Polsku i to jest obowiązek totalny wręcz. Nie ma innej rady. Ja rozumiem - raz czy dwa się może jakaś pomyłka pojawić, ale żeby praktycznie co ż, ą, ę nie było kropeczki lub kreseczki... takich numerów to nikt nie oceni pozytywnie.
Przecinki - zmora każdego pisarza. Twoja również. Nie chodzi tu o jakąś kosmiczną wiedzę, ale zwyczajną, podstawową. Przecinek przed który, przed że itp. Tego nie było.
Tyle ode mnie. Niestety tekst jest strasznie niedopracowany, nie sprawdzony, z wieloma błędami. I to odstrasza. Nie mam pojęcia na dobrą sprawę o co obija się fabuła, bo co chwila musiałem przeskakiwać koszmarne błędy albo wytykać je i opisywać.
Czyli podstawowa sprawa: sprawdzić!
Powodzenia w dalszej pracy i zachęcam do przedstawienia się w odpowiednim dziale!
|
|
Wto 13:31, 17 Lip 2012 |
|
|
Treneiro
Nowicjusz
Dołączył: 17 Lip 2012
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Dzięki za ocenę akapity miałem aczkolwiek coś się stało z plikiem, w którym miałem to umieszczone i wszystko razem z myślnikami innymi bardzo ważnymi rzeczami zostało troszkę pogmatwane, a że jest dużo błędów to już inna sprawa chodziło mi mniej więcej o to czy jest to w jakimś stopniu logiczna forma i czy nadaje się do kontynuacji, postanowiłem najpierw popracować nad ogólną treścią, a później dopiero nad szczegółowym dopracowywaniem poszczególnych treści mimo wszystko dzięki wielkie za wytknięcie moich niedopracowań
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 21:53, 17 Lip 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | chodziło mi mniej więcej o to czy jest to w jakimś stopniu logiczna forma i czy nadaje się do kontynuacji |
Logiczna, jak najbardziej. Całość zdaje się (ponieważ nie przebrnąłem od a do z) logiczna i nadająca się do czytania. Tylko odstrasza ten ogrom błędów, który nie pozwala zagłębić się w fabułę. Co nie zmienia faktu, że gdyby popracować, to już by coś z tego wyszło.
| | dzięki wielkie za wytknięcie moich niedopracowań |
Nie ma sprawy. Cała przyjemność po mojej stronie.
|
|
Śro 10:37, 18 Lip 2012 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|