Autor |
Wiadomość |
Samson
Nowicjusz
Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraśnik Płeć: mężczyzna
|
|
Coś nowego |
|
Witam, na tym forum jestem nowy i chciałem przedstawić fragment mojej powieści. Jest to fragment, który nie jest do końca dopracowany (zwłaszcza w końcówce).
Ciekawy jestem opinii.
Blackwood. Mała mieścina mieszcząca w sobie trzydzieści tysięcy mieszkańców. Jej objazd zajmuje raptem dwadzieścia minut.
Jednak tyle czasu w zupełności wystarczy, aby potencjalny turysta mógł zatrzymać się po drodze na drinka, obiad, zakupy, czy nocleg.
Właśnie kwestia noclegów najbardziej pobudzało miasto do nocnego życia. Nie chodzi tutaj o samą możliwość spędzenia nocy w gustownym motelu.
Główną rolę będzie odgrywać to co jest bezpośrednio pod nim. „Krypta” jest miejscem określanym przez potencjalnego mieszkańca jako zwykły bar.
Przez dzieciaków jako „miejsce do którego nie wolno nam chodzić”. Osoby starsze uważają z kolei że „to siedlisko szatana”, że „powinni tego zabronić”. Jednakże to co miałoby być zabronione do dzisiaj owiane jest tajemnicą. To wiedzą tylko starsi mieszkańcy Blackwood. Chociaż z drugiej strony istnieją pewne domysły przez środowisko licealistów, którzy bezpośrednio uczestniczą w krzewieniu zła. Co miałoby być tym złem? Alkohol? Papierosy? Narkotyki? Seks? Dla rodziców rozhukanych dzieciaków – na pewno. Jednak nie dla nich samych. To tutaj mogą oderwać się od szarości codziennego życia.
Od szkolnej rzeczywistości, która zatruwa im każdy dzień. Od nadąsanych nauczycieli, którzy nie potrafią ich zrozumieć. To tutaj mogą robić to na co naprawdę mają ochotę. Oddawać się urokom cielesnych rozkoszy przy podwajaniu zmysłowych doznań. Blackwood prawie każdej nocy tętni życiem. Życiem, którego bieg jest nadany przez prawa egzystencji „Krypty”.
Tom nie przepadał za rozrywkami oferowanymi przez nocny bar. Jednym z głównych tego powodów był brak posiadania dominującej budowy ciała, dzięki której byłby w stanie wyegzekwować własną rację, prawie u każdej osoby, jaką napotka na swojej drodze. Kolejnym problemem był brak komunikacji z otoczeniem, ponieważ nie potrafił nadawać na okrągło o samochodach i ciałach, niby to rozpalonych dziewczyn. Nie posiadał także gustownych ubrań, które pomagałyby mu być zauważalnym wśród większej zbiorowości. Był zwykłym chłopakiem o przekraczającym zaledwie metr i siedemdziesiąt centymetrów wzroście. Jego chuda, choć owalna twarz, była zazwyczaj zasłonięta przez kępę długich włosów, opadających na ramiona. Spod przydługiej grzywki dało się jedynie dostrzec niesymetrycznie duże oczy w porównaniu do czoła i maleńkiego, piegowatego nosa. I właśnie rozmiar jego oczu był głównym powodem posiadania długich włosów. W dzieciństwie bowiem, wśród szkolnych rówieśników, mówiono na niego „bazyliszek”. Rodzina miała zwyczaj nazywać go „sokole oko”. Najmłodsza siostra, będąc przesycona literaturą bajkową, mówiła na niego „szalonooki”. Natomiast w liceum określano go, jako...
- Wytrzeszcz! Nie wiedziałem, że się tutaj zjawisz! - gruby, niski chłopak obdarował Tom'a szerokim, tłustym uśmiechem.
- Mówiłem żebyś tak na mnie nie mówił, Bob – Tom trzymając ręce w kieszeniach, odważnie przyjął powitalne klepnięcie w plecy. Choć mało brakowało a wpadłby na stojących u wejściu ludzi.
- Spoko! Nie denerwuj się, Wytrzeszcz! Dzisiaj bawimy do rana, jest zakończenie wakacji.
Tom od początku wiedział jak to się skończy dla Bob'a. Otóż żadnej imprezy, na której jest Bob, nie można zaliczyć do udanej, jeżeli jego grube cielsko nie będzie ozdabiać parkietu. Jego dysproporcja masy do ilości wypitego alkoholu była charakterystyczna dla wszystkich klientów „Krypty”. Chociaż istnieje również pewna symetria. Sześć piw, które Bob wlewał w siebie angażowało sześć osób do wytężonej pracy. Bowiem ta ilość alkoholu wystarczy, aby cztery osoby musiało zgarniać Bob'a spod stolika. Natomiast jego upadek zazwyczaj powoduje, oprócz głośnego łoskotu, także posunięcie co najmniej pięciu sąsiednich stolików, rozlewając stojące na nich trunki. Stąd też następne dwie osoby muszą zająć się doprowadzaniem sąsiednich stolików do porządku. Na świecie musi istnieć równowaga. Ktoś musi sprzątać, aby inni mogli się porządnie napić.
Fioletowe neony, ułożone w foremny kwadrat, przez który przechodziły dwie przecinające go osie, naświetlały z sufitu każdy biały fragment, jaki pojawił się w środku „Krypty”. Następne mieściły się na trzech potężnych filarach, oświetlając erotyczną czerwienią cały parkiet. Najbardziej wyróżniające, bo jaskrawo-zielone, były umieszczone na krawędzi lady od baru, który rozciągał się wzdłuż parkietu, zaludnianego coraz bardziej nowymi osobami. Powiększająca się gęstwina ludzi nie przeszkodziła jednak, aby Tom zauważył wysoką postać, o krótkich blond włosach, która opierając się o krawędź lady, obserwowała parkiet popijając piwo z butelki.
- Siema, Jack! - Tom zamachał ręką w powietrzu na powitanie. Chwila, i był już przy kumplu ze szkolnej ławki – Długo tutaj jesteś? - zapytał, po czym pstryknął palcami, aby przywołać barmana.
- Nie całe dziesięć minut, ale już zdążyłem wziąć na celownik kilka niezłych towarów. Stary, to będzie cudowna noc! Ostatnia taka impreza, gdzie wśród osób panuje jeszcze klimat wakacji, dzikość natury, która pozwala ściągać z siebie niepotrzebnie zakrywające ciało ubranie. Popatrz na te nogi, plecy, ręce...
- Co podać? - dobrze zbudowany barman, wycierając literatkę po ostatnim kliencie, wsunął swoją głowę między chłopaków.
- Dwie takie cizie – odpowiedział Jack, obserwując wchodzące na parkiet dziewczyny.
- Przykro mi, nie sprzedajemy – zagadnął barman. W związku z tym, że zauważył w ręce Jack'a zakupiony produkt, odwrócił się teraz w stronę Tom'a i podniósł nieznacznie brwi.
- Yyyy... może soku? ...pomarańczowego – odpowiedział zmieszany Tom, uśmiechając się delikatnie.
- Daj spokój! Dzisiaj jest noc pełna wrażeń! Napij się. Browar dla mojego kumpla! - Jack cisnął pieniądze na ladę, odsuwając tym samym barmana – Jeżeli dzisiaj nic nie wyrwiesz, to normalnie cię zastrzelę!
Rytm muzyki pozwalał wszystkim klientom „Krypty” zapaść w lekki trans. Mocne uderzenie bitu z głębokim basem-house, stworzył na parkiecie monolit złożony z kilkunastu młodych mężczyzn i kobiet. Kolana uginające się w rytm uderzenia, torsy wijące się jak węże, spazmatyczne ruchy rąk-niczym porażone prądem – pozwalały uzyskać na parkiecie efekt jednego, ruchomego ciała. W świecącej od filarów czerwonej poświacie, to ciało złożone z setki rąk i nóg, wyglądało jak jedno wielkie, bijące serce. Odpowiednia dawka alkoholu, wysublimowany bit w tempie sto dwadzieścia pięć, sprawia, że młody człowiek zapomina o wszelkich problemach tego świata. Na czas trwania utworu kreuje w głowie swoją własną rzeczywistość. Rzeczywistość, do której nikt nie może wejść. Jest to jego prywatna przestrzeń, w której jest sobą, a którą inni nazywają po prostu tańcem. Dlatego tak bardzo spragnieni nocnego życia są licealiści szkoły imienia Jeffersona, przy ulicy Whitehouse. „Krypta” jest ich drugim domem. Tym prawdziwym.
Spocone ręce lepiły się do Tom'a, niczym pijawki żądne krwi. Właściwie takie doświadczenie przeżywał każdy, kto choć na chwilę wyszedł na parkiet. Przeciskając się przez tłum, Tom szukał wśród rozpalonych ciał swojego miejsca. Zawsze był zdystansowany do pełnego uniesienia się muzyce. W takich miejscach wolał być incognito. Mimo delikatnego zawrotu głowy po pierwszym piwie, dobrze wiedział do którego miejsca pragnie się udać. Prostopadła ściana do baru była idealnym miejscem, z którego mógł obserwować wszystko co dzieje się zarówno na parkiecie, jak i przy ladzie. Mijając ostatni filar i stoisko DJ'a był prawie na miejscu. Do pokonania została mu ostatnia grupa rozbawionych ludzi. Jeszcze tylko kilka muśnięć obcych rąk o jego ciało i...
- Kelly?! - Tom nie wierzył własnym oczom. W miejscu, które wydawało mu się być zarezerwowane wyłącznie dla jego osoby, teraz było zajęte przez osobę, której nigdy w tym miejscu by się nie spodziewał. Samotna, podpierając się rękoma, obserwowała tłum ludzi. Niczym zagubiona sarna szukająca drogi do domu. Nie pasowała tutaj. Tom patrzył się na nią przez moment, który pozwolił mu dostrzec w jej oczach głębokie zamyślenie. Wydała mu się taka niewinna, jakby nie pasowała do tego miejsca. Jakby chciała stąd uciec. Czuł się z nią totalnie zsolidaryzowany. Miał wrażenie, jakby ich myśli szły w tym samym kierunku; jakby ich serca biły w tym samym tempie; jakby ją czuł całym sobą; jakby ją znał od zawsze. Obserwował ją, prowokując jej wzrok.
- No dalej... Popatrz się...
Stało się. Błękitnooka dziewczyna obdarzyła swoim zwierciadłem duszy twarz młodzieńca. Tom patrzył się w jej oczy, niczym w dwie perły odnalezione przez gorliwego poszukiwacza skarbów. Teraz był tego pewny. Zakochał się w Kelly do szaleństwa. I właśnie w tym momencie chciał temu szaleństwu dać upust. Zaczął stanowczo zmierzać w jej kierunku. Ona nie spuszczała z niego wzroku. Był coraz bliżej. Wydawało się, iż zaraz obsypie ją tysiącami określeń, które choć w minimalnym zakresie oddadzą jej urok. W głowie miał zaś totalną pustkę. Pełna improwizacja, której w tym momencie tak bardzo pragnął. Nie ważne co powie. Ważne, aby iść dalej; aby iść za ciosem; aby się nie poddawać; aby...
- Zaraz na mnie wpadniesz, Tom!
Pięknooka dziewczyna wysunęła przed siebie ręce, aby powstrzymać zaślepionego chłopca.
- Może wystarczy na dzisiaj alkoholu? - spytała, trzymając jeszcze przez chwilę wyprostowane przed siebie ręce, na które opadł Tom.
- Ja... yyy.... Przepraszam... - nie widział co powiedzieć. W sumie mało go obchodziła ta pustka w głowie. Zazwyczaj, kiedy widział Kelly i zmuszał się do działania w jej kierunku, nie wiedział co powiedzieć, jak się zachować. Tym razem posiadał podobne odczucie, stąd też można uznać iż to kwestia przyzwyczajenia. Po prostu stał i patrzył się na nią jak otępiały.
- Chcesz coś mi powiedzieć, czy będziesz się tak gapił przez cały czas? - dziewczyna skrzyżowała ręce na piersi i podniosła nieznacznie prawą brew, nadając swojej twarzy wyraz zniecierpliwienia. Tom odetchnął głęboko, po czym powoli zaczął nieśmiało dukać własne myśli.
- Chciałem... Ja... Ci...
- No... - zniecierpliwiona dziewczyna zaczęła wchodzić mu w słowo, starając się nadać tempa tej rozmowie. Niestety, nie wie, że tylko spowalnia proces wypowiedzi Tom'a – No, co chciałeś?
- No... Ja.... Chciałem... - nagle obok nich zadawało się słyszeć zawołanie
- Kelly !
We dwoje spojrzeli w stronę przedzierającej się między tańczącymi ludźmi postaci. Tak, to był moment, który można uznać w pewnym sensie za spełnienie marzeń Tom'a. Oboje patrzyli w tym samym kierunku. Różnił ich natomiast sposób tego spojrzenia. Im bardziej Mark zbliżał się do nich, pokonując kolejne bariery stworzone przez wijące się kończyny ciał, tym większy uśmiech pojawiał się na twarzy Kelly, czego nie można było stwierdzić u Tom'a. Jego wyraz twarzy przypominał raczej ostatni jesienny liść spadający na podmokły chodnik, który zapewne zaraz zostanie rozdeptany przez beztroskiego przechodnia.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 0:42, 21 Lut 2012 |
|
|
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
| | Mała mieścina mieszcząca |
Nie powtórzenie, ale słabo wyglądają dwa wyrazy o podobnej budowie obok siebie.
| | Główną rolę będzie odgrywać to co |
Przecinek przed "co".
| | Główną rolę będzie odgrywać to co jest bezpośrednio pod nim. | ]
Pod miastem, czy pod motelem? Bo w sumie nie wiadomo.
| | Jednakże to co |
To samo co wyżej, przecinek przed "co".
| | miałoby być zabronione do dzisiaj owiane jest tajemnicą. |
Przecinek przed "do"...
| | Chociaż z drugiej strony istnieją pewne domysły przez środowisko licealistów |
Tu jest rodzaj skopany. Albo słowa brakuje.
Ja bym wstawił chociażby "wysnuwane" przed "przez" i wszystko by grało.
| | dominującej budowy ciała |
Co, przepraszam?
| | własną rację, prawie u każdej osoby, |
Bez przecinka.
Nie doczytałem. Dwa główne powody - trza się do wyjścia szykować i tekst po prostu nijak mnie nie wciągnął.
Cóż tu rzec? Trochę problemów z interpunkcją masz, trochę źle użytych zwrotów. Jak dla mnie, szczególnie na początku za krótkie zdania.
Do tego wkurzający nawyk zaczynania każdego kolejnego zdania ostatnim słowem z poprzedniego.
Na ten przykład... " czy nocleg.
Właśnie kwestia noclegów"
Takie przeciąganie od wątku do wątku, nieco topornie wyglądające. A na pewno denerwujące za X przeczytanym razem.
Poza tym nie ma tragedii. Trochę przeciągasz opisy, trochę takiej pustej gadki wstawiasz, ale to chyba kwestia gustu.
Nie oceniam, bo nie mam podstaw, może w dalszej części teksu to jakiś majstersztyk. A może nie, pozostawiam innym(taki żarcik, bo nikogo w sumie nie ma) do oceny.
Graphoman
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 7:23, 21 Lut 2012 |
|
|
Samson
Nowicjusz
Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraśnik Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Dzięki za odpowiedź Właśnie na Twojej opinii mi głównie zależało
Fakt, że czasami brakuje mi słów i wychodzi błazenada leksykalna
Mam na myśli tworzyć tekst w miarę humorystyczny, stąd metafora np. "dominującej budowy ciała", gdzie chodzi o krzepkiego mężczyznę (w przypadku bohatera jest na odwrót).
Także jeszcze raz dzięki !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 11:39, 21 Lut 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | Mała mieścina mieszcząca w sobie trzydzieści tysięcy mieszkańców. |
To samo, co powiedział Young.
| | Główną rolę będzie odgrywać to co jest bezpośrednio pod nim. |
Czas przyszły chyba tu nie gra...
| | „Krypta” jest miejscem określanym przez potencjalnego mieszkańca jako zwykły bar. |
Potencjalnego? Coś tu nie gra. Potencjalny, czyli... ewentualny. Już chyba ładniej to brzmi. Oj, to już Twoja prywatna sprawa, jak to zapiszesz. Zwracam tylko uwagę, żebyś się temu jakoś bliżej przyjrzał.
| | Jednakże to co |
Mówił Young, więc ja to po prostu zaznaczę.
| | posiadania dominującej budowy ciała |
Zgadzam się i w tym wypadku z Youngiem.
| | dzięki której byłby w stanie wyegzekwować własną rację, prawie u każdej osoby |
Tu chyba bez przecinka.
| | Jego chuda, choć owalna twarz, była |
Bez przecinka przed była.
| | Otóż żadnej imprezy, na której jest Bob, nie można zaliczyć do udanej |
Nie wiem, czy tutaj przecinek przed nie jest potrzebny. Trudno powiedzieć, przemyśl to jeszcze, bo ja nic nie podpowiem. Chyba dobrze, ale...
| | Stąd też następne dwie osoby muszą zająć się doprowadzaniem sąsiednich stolików do porządku. |
Tutaj chyba mogłoby się postawić ,,ich" zamiast ,,sąsiednich stolików", ale przemyśl to jeszcze, bo do końca nie wiem.
| | Na świecie musi istnieć równowaga. Ktoś musi sprzątać, aby inni mogli się porządnie napić. |
Tutaj musi kwalifikuje się jako powtórzenie.
| | Najbardziej wyróżniające, bo jaskrawo-zielone, były umieszczone na krawędzi lady od baru, który rozciągał się wzdłuż parkietu, zaludnianego coraz bardziej nowymi osobami. |
Strasznie rozwlekłe zdania. Czasami nie wiadomo o co chodzi, jeśli zaserwujesz kilka takich po kolei. Poza tym chyba za bardzo się rozwodzisz nad mało istotnymi opisami. Choć z drugiej stronie mamy tu dział książki, więc niby to nie jest błąd.
| | Chwila, i był już przy kumplu ze szkolnej ławki |
Oj, tu bez przecinka.
| | Nie całe dziesięć minut |
Niecałe razem.
| | dobrze zbudowany barman, wycierając literatkę po ostatnim kliencie, wsunął swoją głowę między chłopaków. |
Trochę powala ilość przymiotników. Każdy musi być taki, czy owaki? Wiadomo, faktycznie jest, ale to tekst literacki, tutaj zwraca się uwagę na to, co najważniejsze.
| | - Yyyy... może soku? ...pomarańczowego |
Ten wielokropek przed ,,pomarańczowego się nie nadaje chyba. Koniec zdania był, więc tutaj trzeba zacząć od początku.
| | Kolana uginające się w rytm uderzenia, torsy wijące się jak węże, spazmatyczne ruchy rąk-niczym porażone prądem – pozwalały uzyskać na parkiecie efekt jednego, ruchomego ciała. |
Raczej bez myślnika, bo tu nie trzeba niczego oddzielać. To jest jedno, ciągłe zdanie.
| | Rytm muzyki pozwalał wszystkim klientom „Krypty” zapaść w lekki trans. Mocne uderzenie bitu z głębokim basem-house, stworzył na parkiecie monolit złożony z kilkunastu młodych mężczyzn i kobiet. Kolana uginające się w rytm uderzenia, torsy wijące się jak węże, spazmatyczne ruchy rąk-niczym porażone prądem – pozwalały uzyskać na parkiecie efekt jednego, ruchomego ciała. W świecącej od filarów czerwonej poświacie, to ciało złożone z setki rąk i nóg, wyglądało jak jedno wielkie, bijące serce. Odpowiednia dawka alkoholu, wysublimowany bit w tempie sto dwadzieścia pięć, sprawia, że młody człowiek zapomina o wszelkich problemach tego świata. Na czas trwania utworu kreuje w głowie swoją własną rzeczywistość. Rzeczywistość, do której nikt nie może wejść. Jest to jego prywatna przestrzeń, w której jest sobą, a którą inni nazywają po prostu tańcem. Dlatego tak bardzo spragnieni nocnego życia są licealiści szkoły imienia Jeffersona, przy ulicy Whitehouse. „Krypta” jest ich drugim domem. Tym prawdziwym. |
Patrz, jakie to długie. Rozumiem, że powieść, ale od początku nic konkretnego się nie dzieje, a zamęczasz czytelnika kolosalnymi opisami, gdzie mnogo od powtórzeń, ale nie słów, a stwierdzeń. Dwa razy chyba pokazałeś, że na zebranych te bity działają. Za dużo! Raz z powodzeniem wystarczy. Czytelnik rozumne zwierze z reguły, więc pojmie za pierwszym razem.
| | Tom patrzył się w jej oczy, niczym w dwie perły odnalezione przez gorliwego poszukiwacza skarbów. |
Przed ,,niczym" chyba przecinka nie stawiamy... ale mogę popełnić gafę, bo nie wiem.
| | Ważne, aby iść dalej; aby iść za ciosem; aby się nie poddawać; aby... |
Raz na jakiś czas jak takiej formy użyjesz, to jeszcze nie jest źle, ale jak dwa razy praktycznie pod rząd, to się rzuca w oczy. Wcale nie pozytywnie. Przynajmniej mi.
| | - Ja... yyy.... Przepraszam... - nie widział co powiedzieć. |
Choroba, znowu nie wiem. Ale chyba będzie z dużej litery po myślniku. Nie jest to w końcu jako takie określenie dialogu.
| | Niestety, nie wie, że tylko spowalnia proces wypowiedzi Tom'a |
Mieszasz czasy...
| | Jego wyraz twarzy przypominał raczej ostatni jesienny liść spadający na podmokły chodnik, który zapewne zaraz zostanie rozdeptany przez beztroskiego przechodnia. |
Zakończyłeś akurat ładnie ;D
Ok, tyle błędów. Wiesz, nie wszystko to jakieś pewniaki, że od razu trzeba zmieniać, ale warto się po prostu przy sprawdzaniu dwa razy zastanowić.
Co rzuca się w oczy? Ano to, że przedstawiłeś historię kolesia w dyskotece, który chce się spotkać z dziewczyną, coś jej powiedzieć i wreszcie mu się nie udaje. Co w tym złego? Okropnie rozwlekłeś dość prostą fabularnie historyjkę! Właśnie to najbardziej nie leży. Masa opisów, które odwracają uwagę od i tak nie dość skomplikowanego głównego wątku. Efekt jest mierny, jeśli chodzi o fabułę. Nie wiem, jak chcesz to dalej poprowadzić, bo to przecież książka, a nie wspomniałeś, czy tekst ów jest prologiem, czy gdzieś ze środka go wyrwałeś. To istotne jeśli chodzi o ten dział. Bardzo istotne, bo trudno się odnieś.
Dajmy na to, że tekst jest prologiem. W takim wypadku wychodzi bardzo słabo, bo w ogóle nie przyciąga uwagi. Nie widać tu potencjału w dalszym ciągu. W ogóle nie widać tu niczego, co mogłoby sugerować dalszy ciąg, a to bardzo źle. Jeżeli zaś tekst jest wyrwany ze środka... to istnieje pewna nadzieja, że reszta całości przekazuje bardziej interesującą fabułę. Bo wierz mi, nie było tu niczego nadzwyczajnego.
Ok, na koniec jeszcze jedno muszę dodać. Nie wyjaśniłeś w ogóle prawie niczego o intencjach głównego bohatera. Skoro nie pojawiał się w tej melinie praktycznie nigdy, to dlaczego tym razem się zjawił? Dla Kelly? Ok, można snuć domysły, aleś tego nie wyjaśnił. Skoro więc nigdy tu nie wstępuje toteż wątek przez Ciebie przedstawiony zdaje się zupełnie paradoksalny. Pomyśl nad tym.
I tyle chyba ode mnie. Ostatecznie dobrnąłeś do końca.
Również pozdrawiam i życzę owocnych łowów pisarskich.
|
|
Wto 13:08, 21 Lut 2012 |
|
|
Samson
Nowicjusz
Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraśnik Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Drogi Lux, jest to fragment wyrwany z drugiego rozdziału W pierwszym jest wytłumaczenie, dlaczego znalazł się w "Krypcie".
Wrzucam specjalnie fragmenty bez kontekstu, ponieważ chciałbym, żeby te, których nie jestem pewny, traktować jako krótką historyjkę (co Ty zrobiłeś).
Dla mnie osobiście ważniejsza będzie opinia danych fragmentów, których po prostu nie jestem pewny i traktowanie ich jako oddzielnych historyjek
Co do rozwlekłości... Mam taki styl, że dużo opisuję, często myśli bohatera lub otoczenia. Zwracała mi na to uwagę, jeszcze w liceum, nauczycielka od polskiego, kiedy pisałem pewne opowiadanie. To jest mój błąd intelektualny, albo nie wiem jaki jeszcze... Chodzi o to, że ciężko mi czasami nadać pewnej dynamiki tekstu... Może faktycznie nie powinienem traktować czytelnika jako niedomyślną jednostkę... Zapewne to podejście zostało mi z czasów studiowania filozofii No ale mniejsza z tym. Dziękuję za uwagę, dla mnie najważniejsze jest to, że nie zjechany zostałem przez Ciebie ani Younga za styl, bo to by mnie zasmuciło najbardziej. Od interpunkcji zawsze jest korekta, więc jest to niezmierne ważna rzecz dla pisarza, jednak brak jej idealnej znajomości nie skreśla go jako autora, styl natomiast tak... Oczywiście można go wypracować, ale styl to nie gramatyka czy ortografia, nie jest kwestią czysto techniczną (chyba że się chce pisać jak King - schematami językowymi).
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 14:51, 21 Lut 2012 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
| | Mam na myśli tworzyć tekst w miarę humorystyczny, stąd metafora np. "dominującej budowy ciała", gdzie chodzi o krzepkiego mężczyznę (w przypadku bohatera jest na odwrót). |
Super, super, że chcesz tworzyć tekst humorystyczny, ale:
a) "dominująca budowa ciała" jako taka nie istnieje w ogólnie rozumianym języku. Dlatego jeśli już, powinieneś to wyjaśnić.
b) A skąd ja mam wiedzieć, że u bohatera jest na odwrót? Napisałeś, że jest osiłkiem, to ja w to wierzę, nie mam obok zdjęcia, żeby sprawdzić to co mówisz.
Takie zabiegi są fajne, tylko trzeba to zrobić umiejętnie. Na przykład przejść do opisu:
"X był człowiekiem słusznej postury, co szczególnie podkreślały wiotkie ramiona, kruche kości i zapadnięte policzki."
Chociaż i to nie wychodzi za bardzo. Chodzi mi tylko o przekazanie myśli.
| | Drogi Lux, jest to fragment wyrwany z drugiego rozdziału W pierwszym jest wytłumaczenie, dlaczego znalazł się w "Krypcie".
|
Eee... to bardzo źle. Każdy tekst ma(lub powinien mieć jakąś ciągłość, wiec wyrwane z kontekstu rozdziały nie są za dobre, jeśli chodzi o pokazywanie tego innym ludziom.
Oczywiście w każdej dłuższej opowieści zdarzają się przeniesienie w inne miejsca akcji, dygresje i osobne wątki. Ale na początku książki tego raczej nie ma, jak sądzę.
| | Dla mnie osobiście ważniejsza będzie opinia danych fragmentów, których po prostu nie jestem pewny i traktowanie ich jako oddzielnych historyjek |
Nieraz tak się nie da, bo jak już mówiłem - ciągłość.
Do tego nie uprzedziłeś, żeś takie coś zrobił. W takiej sytuacji większość ludzi posądzi Cię o jakieś wydziwianie z tematem, niedokończenie, czy słabe rozpoczęcie.
Tym bardziej, że wstawiasz to w dziale "książka", gdzie raczej wstawia się najpierw prologi, czy pierwsze rozdziały.
No bo cóż mi powie zdanie: "X podszedł do Y i zrobił to co zawsze robił w piątki po południu". Takie zdanie może się pojawić w pewnym momencie opowiadania historii, każdy czytający od początku wie o co chodzi, a człek dostający tekst wyrwany z kontekstu uzna to za błąd.
Dobra, powtarzam się, ale mam nadzieję, że wiesz o co chodzi.
| | Co do rozwlekłości... Mam taki styl, że dużo opisuję, często myśli bohatera lub otoczenia. Zwracała mi na to uwagę, jeszcze w liceum, nauczycielka od polskiego, kiedy pisałem pewne opowiadanie. |
Dobra, dobra, taki styl i super. Ale nad tym trzeba pracować.
Najlepszy przykład pisał chwilę temu - Lux pisał okropnie rozwlekłe teksty, miliony dygresji i monstrualne opisy, często jakichś politycznych zagrywek i postanowień. Nie powiem, czasem ciężko się takie coś czytało.
A teraz? Pracował, pracował i wyszedł na prostą. Skrócił zdania, ograniczył wszechobecny wcześniej patos, tworzy dynamiczniejsze teksty. I choć nie jest idealnie, bo chyba nigdy nie będzie(u nikogo, nie oszukujmy się), to praca nad sobą jest nieodzownym elementem bycia pisarzem. Czy paskudnym grafomanem, za jakiego się uważam;)
| | więc jest to niezmierne ważna rzecz dla pisarza, jednak brak jej idealnej znajomości nie skreśla go jako autora, styl natomiast tak... Oczywiście można go wypracować, ale styl to nie gramatyka czy ortografia, nie jest kwestią czysto techniczną (chyba że się chce pisać jak King - schematami językowymi). |
Hmm... Mógłbym się nie zgodzić. Od idealnej znajomości ortografii, interpunkcji, gramatyki są językoznawcy, którzy tylko temu czas i uwagę poświęcają. My, chcąc pisać faktycznie możemy nieco mniej uwagi przykładać do zapisu, chociaż jest on bardzo ważny.
Nikt nie umrze z powodu nie postawienia przecinka(chyba, że podług przykładu "Zabić, nie oszczędzić", a "Zabić nie, oszczędzić"), ani napisania chmura przez "h". To się wychwyci podczas korekty(którą jednak powinieneś był zrobić przed wstawieniem;).
Styl natomiast cały czas się zmienia, ewoluuje, jest przez nas doskonalony. Poza tym zupełnie inny sposób narracji pojawia się w innych tekstach tego samego autora. Najczęściej zmiana gatunku dość mocno wpływa na styl.
Nie można porównać sposobu pisania np. mnie, kiedy pisać zaczynałem, a stanu obecnego, po X latach pisania.
Jednak z odpowiednią ilością pracy można w sumie dopiąć swego, niezależnie o co chodzi.
Chyba, że chodzi o swoistą "iskierkę", która gdzieś tam błyszczy w każdym tekście danego autora i pozwala na jego rozpoznanie. Ale to chyba każdy mimowolnie jakoś wplata i każdy ma inną.
Ostatnio usłyszałem od kolegi, że jak drastyczny mój tekst by nie był, od pierwszych zdań mu się mordka szczerzy, bo taki mam sposób pisania;) Nie wiem na ile to prawda.
| | Dziękuję za uwagę i pozdrawiam ! |
To ja nie będę gorszy, też podziękuję i pozdrowię!
A nawet podpis dodam!
Graphoman.
P.S. Mam nadzieję, że ktoś dobrnął do końca;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Wto 16:42, 21 Lut 2012 |
|
|
Tomek
Nowicjusz
Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
| | dominującej budowy ciała |
| | Co, przepraszam? |
| | a) "dominująca budowa ciała" jako taka nie istnieje w ogólnie rozumianym języku. Dlatego jeśli już, powinieneś to wyjaśnić. |
Nigdy nie daj się zwieść takim uwagom!
Nic tu nie trzeba wyjaśniać. Jest to określanie idealne w tej sytuacji. I nie ma lepszego. Wykazałeś się bardzo dobrym wyczuciem w doborze tego słowa. Kto tego nie rozumie, psuje tylko to, co jest esencją dobrej książki. Czyli celność sformułowań.
| | Kolejnym problemem był brak komunikacji z otoczeniem, ponieważ nie potrafił nadawać na okrągło o samochodach i ciałach, niby to rozpalonych dziewczyn. |
Bardzo trafne spostrzeżenie. Pamiętam z mojej młodości ile to, co poniektórzy w tej materii dokonali. To się nigdy nie zmienia.
| | - Przykro mi, nie sprzedajemy – zagadnął barman. |
,,zagadnął” – nie pasuje, ponieważ to on był zagadywany. – Uśmiechnął się barman.
| | Mijając ostatni filar i stoisko DJ'a był prawie na miejscu. |
No tu mnie ubawiłeś. Co ten DJ sprzedawał? - mijając konsoletę – po prostu.
| | podniosła nieznacznie prawą brew |
,,Prawą” – niepotrzebne. Wdajesz się w szczegóły.
| | - No... - zniecierpliwiona dziewczyna zaczęła wchodzić mu w słowo, starając się nadać tempa tej rozmowie. Niestety, nie wie, że tylko spowalnia proces wypowiedzi Tom'a – No, co chciałeś? |
Tu rzeczywiście mylisz czasy – nie wiedziała.
Odnośnie rozwlekłości tekstu. Dobra książka wymaga wprowadzenia. Autor stopniując napięcie, buduje atmosferę. Przykładem dzieło Alexa Haleya – ,,Korzenie”, gdzie wprowadzenie trwa 100 stron. Ale późniejsze emocje dzięki temu są prawdziwe, bo autor ma je do czego odnosić.
Miałeś dobrą nauczycielkę. Dzisiejsza młodzież chciałaby, żeby od razu wpadł Chuck Norris i wszystkich rozwalił.
Co do interpunkcji, to oczywiście rzecz ważna, ale nie przeceniajmy jej roli. Inaczej człowiek bez skończonej polonistyki nie mógłby niczego napisać. Wydawnictwa zabierają autorom 90% zysku, więc chyba za coś biorą tą kasę. A korektorzy z pewnością nie chcieliby iść na zieloną trawkę.
Twój tekst jest obiecujący i mam nadzieję, że rozwinie się w jakąś ciekawą i niezwykłą historię.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 0:38, 23 Lut 2012 |
|
|
Samson
Nowicjusz
Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraśnik Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
I a propos pisania, dokończyłeś Tomaszu tę książkę "Niebezpieczna jej uroda..." ?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Samson dnia Czw 1:55, 23 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Czw 1:50, 23 Lut 2012 |
|
|
Tomek
Nowicjusz
Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Usiłuję ją wydać, ale jest dość kontrowersyjna i nie jest to łatwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 10:50, 23 Lut 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | Usiłuję ją wydać, ale jest dość kontrowersyjna i nie jest to łatwe. |
A jeśli można zapytać: publikowałeś już coś w czasopismach, czy może w jakiś konkursach startowałeś?
|
|
Czw 11:08, 23 Lut 2012 |
|
|
Tomek
Nowicjusz
Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Nie. Jestem debiutantem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 11:47, 23 Lut 2012 |
|
|
Samson
Nowicjusz
Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraśnik Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
A ile Ci stron ostatecznie wyszło ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 12:34, 23 Lut 2012 |
|
|
Tomek
Nowicjusz
Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
A4 - 236. W formacie typowo książkowym to podobno wychodzi 390.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 13:07, 23 Lut 2012 |
|
|
Samson
Nowicjusz
Dołączył: 21 Lut 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Kraśnik Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
I ostatnie pytanie bo to mnie ciekawi, czy rozmiar czcionki zależy od Ciebie ?
Jaki jest dopuszczalny rozmiar ?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 13:58, 23 Lut 2012 |
|
|
Tomek
Nowicjusz
Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 29
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
Ja sobie wybrałem dwunastkę i z tego co zauważyłem, taka jest dobra. Ale myślę, że jedenastka, która pojawia się w Wordzie automatycznie, tez może być. Jeszcze jedna rada. Pisząc w Wordzie masz pod ręką synonimy. Czasami jakieś słowo pasuje, ale czujesz, że to jest nie to. Sprawdzasz je i z reguły znajdujesz coś, czym trafiasz w dziesiątkę. A idealnie dobrane słowo bardzo poprawia wymowę tekstu. Tak jak u Ciebie z tą dominującą budową ciała.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 19:43, 23 Lut 2012 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|