Forum Napiszemy   Strona Główna
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Jeszcze nie jestem pewna tytułu.

 
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Powieści Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Jeszcze nie jestem pewna tytułu.
Autor Wiadomość
Filadelfia
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

Post Jeszcze nie jestem pewna tytułu.
Cześć wszystkim ! Moja przygoda z pisaniem zaczęła się już kilka lat temu. Do tej pory tworzyłam głównie eseje, niedawno przekonałam się do tego, by rozpocząć pisanie powieści. Poniżej zamieściłam jej fragment. Bardzo zależy mi na szczerych i motywujących ocenach. Zapraszam do czytania. : )


Prolog

Była może godzina szesnasta i stałam w parku, a On stał naprzeciwko mnie. Mimo kalendarzowego lata trochę padał deszcz, a na ławce nie mogłam usiąść, bo chyba była dopiero pomalowana. On od dobrych trzydziestu minut mówił coś, starał się coś mi wytłumaczyć, ale akurat na trawie leżał taki charakterystyczny liść i zastanawiałam się ile kolorów łączy w sobie jego oryginalna barwa. Siłą rzeczy, choć bardzo chciałam - nie usłyszałam tego, co miał mi do powiedzenia. Po części prawdą jest też, że nie chciałam słyszeć żadnego kolejnego zdania z Jego ust, gdy znałam już treść pierwszego.
W życiu z reguły tak jest, że wszystko co ma swój początek ma także koniec, a wraz z końcem starego zaczyna się nowe.
Mój problem tamtego popołudnia polegał na tym, że w momencie, gdy słowo „koniec” wypłynęło z ust Piotrka wiedziałam, że nie ma już odwrotu i wiedziałam, że nowa miłość nie przyjdzie szybko. Wyobraźcie sobie, że jesteście w jakimś ogromnym mieście i leżycie na stacji metra, a tłum wysiadający akurat w godzinach szczytu zupełnie Was nie zauważa i milion stóp czasem w trampkach, a czasem w okropnie kłujących szpilkach przebiega po Waszych ciałach - tak właśnie uczucie, które ludzie nazwali sobie „miłością” postępuje z ludźmi i postąpiło ze mną. To chyba usprawiedliwia moją ignorancję wobec wywodu byłego już chłopaka. Jedyne o czym w tamtej chwili myślałam to moje ciepłe łóżko, gorąca herbata, może ulubiony serial. Wcale nie miałam ochoty na Jego „przepraszam”, „zrozum”, „sama zobacz”. Stało się dla mnie zupełnie jasne, że cztery lata emocjonalnej więzi mogę położyć na trawie i zdeptać tak, jak tego fascynującego mnie jeszcze niedawno liścia. Gdyby nie kultura, którą w jakimś stopniu na pewno wyniosłam ze swojego rodzinnego domu, to po słowie „koniec” odwróciłabym się na pięcie i poszła robić coś, co warte jest choć w najmniejszym stopniu mojej uwagi. Ponieważ nauczono mnie wysłuchiwać ludzi do końca (albo chociaż stwarzać pozory, że ich wysłuchuję) , to doszłam do wniosku, że mogę dać Mu ostatnią satysfakcję i od czasu do czasu kiwałam głową na znak, że rozumiem to, co do mnie mówi i podzielam Jego zdanie.
Wtedy też odkryłam fenomen dwóch, niezwykle silnych i sprzecznych uczuć. Miłość, którą nosiłam w sobie od lat zupełnie nagle i niespodziewanie przerodziła się w nienawiść. A może po prostu tak mi się wówczas wydawało? Może nienawidząc jest łatwiej poradzić sobie z pewnymi rzeczami.

I cóż mi pozostało?

Nic nie było na swoim miejscu. Deszcz, który ciągle kropił pozwijał moją grzywkę i przypominałam teraz niedoczesanego konia. Miałam niecałe dwa miesiące na uregulowanie swojej sytuacji emocjonalnej przed pójściem na studia - całkiem sama, całkiem daleko, całkiem bez sensu. Jedynym sensownym wyjściem był ratunkowy telefon do taty, póki jeszcze było mi dane taki wykonać.
Ojcowie z reguły bardzo kochają swoje córki i tak też było ze mną, zwłaszcza, że byłam jedyną dziewczyną w tym domu, wyłączając z tej kalkulacji moją mamę. Gdyby cała sytuacja miała miejsce rok wcześniej to pewnie zadzwoniłabym po brata, który zazwyczaj dość szybko wskazywał wszystkim moim potencjalnym adoratorom ich miejsce. Gdyby… ale fakty był takie, że szczęśliwie studiował w zupełnie innym mieście i nie potrzebował dodatkowych zmartwień w postaci mnie - emocjonalnie niezdarnej młodszej siostry.
Dziesięciominutowa droga z centrum miasta do domu upłynęła mi w niezwykle przyjemnym towarzystwie miliona słonych łez spływających po moich i tak czerwonych już policzkach. W myślach dziękowałam tacie za umiejętność wyczucia sytuacji i potrzebne mi milczenie. Chyba czymś normalnym jest, że gdy dziecko płacze to rodzice zasypują je pytaniami. Dzięki Bogu w tej chwili nie miałam tego problemu, ale wiedziałam, że gdy tylko mama zobaczy mnie w domu, to spadnie na mnie tuzin wypowiedzi zakończonych znakiem zapytania, a może nawet i wykrzyknikiem. Starałam się doprowadzić do jakiegoś stanu, wyjęłam z torby puder i nałożyłam go tak dużo, by zakrył wszystkie czerwone plamki na mojej twarzy i wszystkie potencjalne miejsca, w których plamki mogły powstać na nowo.
Cudem przemknęłam przez korytarz do swojego pokoju odpowiadając ciche „ok” na wszystkie zadane mi pytania i pokazując na twarzy najbardziej sztuczny i wymuszony uśmiech na świecie.
Kiedy któraś z moich koleżanek rozstawała się z chłopakiem albo kiedy prowadziłam z którąkolwiek z moich cioć rozmowę na temat rozstań to podsumowanie zawsze było jedno i takie samo: „Martusiu, rozstania bywają trudne.” Prawda jest taka, że człowiek nie bardzo ma ochotę na wiarę w coś, czego nie odczuł na własnej skórze. Teraz, kiedy byłam już oficjalnie sama (bo nie samotna), miałam stuprocentową pewność, że koleżanki, ciotki, babki i cała reszta miały racje. Czy On też tak cierpiał? Niemożliwe. Pewnie popił albo znalazł sobie już jakiś towar zastępczy.
I kiedy spojrzałam za okno to uwierzcie - świat robił wszystko by przekonać mnie o niezwykłym uroku życia. Deszcz - jak na zawołanie - przestał kropić, na niebie pokazało się przepiękne, popołudniowe słońce, które zachęcało do spaceru.
Raczej nie należę do tych dziewczyn, które po upadku z ogromnej wysokości podnoszą się po kilku sekundach, otrzepują i idą dalej. Wiedziałam, że powrót do pionu po upadku, jakim była utrata Piotrka trochę mi zajmie, ale byłam gotowa walczyć o dawną, szczęśliwą siebie. Świat się nie kończył i musiałam mieć tego świadomość. Dla mnie świat dopiero się zaczynał…


1.

-Właściwie oprócz komputera, książek, lodówki i łazienki to nie potrzebuję nic do życia – powiedziała pod nosem Maja spoglądając kątem oka w moją stronę.
-Ja może faceta – odpowiedziałam znudzona.
-No tak, może żeby Cię ktoś wreszcie przytulił – odburknęła moja współlokatorka z szyderczym uśmieszkiem na twarzy.
To był cud, że trafiłam akurat na nią. Z rodzinnego Pławna na studia musiałam przenieść się aż do Torunia, ponad 250 kilometrów od domu. Nie znałam nikogo – szukałam spokojnego kąta do nauki. Znalazłam Maję. Wariatka. Studentka malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych, istota całkowicie odzwierciedlająca koncepcję nadczłowieka Friedricha Nietzschego. Oderwana od ziemi, kompletnie pozbawiona uczuć dziewczyna, choć w dzisiejszym świecie może to i lepiej.
Biurko, dwuosobowa sofa, żelazny drążek na ubrania, niewielki regał na książki - cały mój pokój. No i ja, studentka pierwszego roku prawa, całkowita ruina emocjonalna. Choć od mojego rozstania (a raczej porzucenia mnie) z Piotrkiem minęły dobre dwa miesiące to nie byłam w najlepszej kondycji - bywały bardziej przyzwoite dni. Studia stanowiły jedyny ratunek. Starałam się myśleć wyłącznie o książkach, czekających mnie egzaminach. Starałam się, co nie znaczy, że mi to doskonale wychodziło. Po prostu żyłam, egzystowałam. Nie chciałam intensywnie zagłębiać się w nowe znajomości, ani przez chwilę nie pomyślałam o podjęciu próby budowy nowego związku.
No i Maja. Przy niej uczyłam się bycia „zimną”, w pewnym sensie trenowała mój charakter. Przechodziłam swego rodzaju transformację osobowości. Wkraczałam w świat przepisów, kodeksów i norm, wybuchałam przerażająco głośnym śmiechem słysząc słowo „miłość”. Nie jestem przekonana, czy była to tylko i wyłącznie wina rozstania - chyba po prostu zaczynałam rozumieć reguły rządzące tym światem. Z każdym dniem orientowałam się, że coraz mniej miejsca jest na uczucia i ludzkie odruchy, a coraz więcej na „wyścig szczurów” i zwyczajne zaspokajanie fizycznych potrzeb.
Maja miała zwyczaj prowadzenia długich, czysto egzystencjalnych monologów, krytycznie wypowiadała się na temat mężczyzn – twierdziła, że jedyny facet, z którym mogłaby się przespać to wokalista Queen – Freddie Mercury. Skoro nie żył to automatycznie wywnioskowałam, że do końca studiów na pewno będę mieszkała z dziewicą.
-Nawet nie, wystarczy, że zaspokoi moje fizyczne potrzeby. – odpowiedziałam obojętnym tonem. – Czy Ty się kiedyś w ogóle zakochasz?
-Czy ja się kiedyś zakocham? Ja?! – Maja dławiła się ze śmiechu. – Tak szczerze, powiedziałam kiedyś mamie, że nie wierzę w miłość. Wierzę jedynie w zauroczenie, które później po prostu przeradza się w przyzwyczajenie i chyba tylko to przyzwyczajenie pozwala ludziom tyle czasu ze sobą wytrzymać, bo ja nie wierzę, że miłość może tak długo trwać. – jej szczupłe ciało wywijało się na kanapie ze śmiechu.
Całkowicie rozumiałam co miała na myśli. Powodem, dla którego krytykowała mężczyzn i drwiła z miłości wcale nie były niepowodzenia – Maja była naprawdę ładna, czasem nawet zazdrościłam jej długich blond włosów i nóg „jak u modelki”. Ona po prostu tak uważała i czasem tak uparcie broniła swoich poglądów… odnosiłam wrażenie, że nigdy, przenigdy się nie zmienią.
-No… ale sama zobacz, jest tyle małżeństw, które szczęśliwie trwają. To dowód na to, że ludzie potrafią się jednak wspierać i trwać razem. – próbowałam walczyć ze stanowiskiem współlokatorki.
-Posłuchaj głupia. Nikt poza rodzicami nie powiedział szczerze, że mnie kocha, a uwierz mi, słyszałam to więcej niż milion razy. Facet to tylko facet, a związek to ubezwłasnowolnienie. Czy mam Ci znowu to tłumaczyć? Nie można chcieć robić za kogoś wszystkiego, a czasem miałam wrażenie, że jeszcze chwila i facet zacznie za mnie oddychać. Nie mogę się schylić, bo się przemęczę, nie mogę wyjść z koleżankami, a jak już gadam z innym chłopakiem to swojego rzekomo nie kocham. A zresztą, nigdy go nie kochałam. Nie zamierzam nikogo szukać i Tobie też nie polecam. Mamy taki świat, w którym jeśli chcesz zwrócić na siebie uwagę to rozkładasz nogi – i po problemie. Ujęłam to i tak delikatnie. Ciężko mi sobie wyobrazić bycie dziewczyną, która sypia z kim popadnie, ale przecież sama obserwujesz jak jest i ile jest takich osób, i to przecież nie tylko kobiety. Mężczyźni królują w „zaliczaniu”. A tak zupełnie między nami… najbardziej zaskakuje mnie pewność siebie takiego faceta, który jest święcie przekonany, że kiwnie palcem a ja do niego polecę. Uwierz mi, mam go tak głęboko, że nawet Ty nie jesteś w stanie sobie tego wyobrazić. Ja rozumiem, że jesteśmy tylko ludźmi. Jeśli jesteś niewyżyta to sypiaj z facetem, ale sypiaj z jednym albo kup sobie wibrator – będziesz miała problem z głowy. Prawda jest taka, że mężczyźni to cwane bestie. Teraz ślinią się na Twój widok, a na żonę będą szukać cnotki, sama zobaczysz. Oni nigdy nie przestaną, nigdy nie przestaną patrzeć na nas w ten obrzydliwie biologiczny sposób. – Maja aż drżała z nerwów i zaczęła wymachiwać rękoma na wszystkie strony. – Przecież Ty nie przeżyjesz w tym świecie, zaginiesz, zostaniesz zadeptana przez ciemną masę niezaspokojonych seksualnie mężczyzn. Ty mi mówisz o trwaniu, wsparciu? Słowo „miłość” już dawno powinno przestać dla Ciebie istnieć. Miłość? Nie rozśmieszaj mnie. Litość ! Nie miłość. – blondynka opadła na kanapę wyraźnie wykończona monologiem i spojrzała na mnie z politowaniem.
-Maja, nie wierzę. Też jesteś człowiekiem. Nie masz żadnych, absolutnie żadnych potrzeb związanych z mężczyznami? Nie chcesz być przytulana, całowana, kochana, dopieszczana? – starałam się drążyć temat, dowiedzieć czegoś więcej.
-Mam, kto w naszym wieku ich nie ma? Na litość boską, ale nie mieszaj w to uczuć. Jeśli chcesz faceta – miej go, ale nie dopuszczaj zbyt blisko. Trzymaj dystans, bo inaczej nawet ja nie posklejam Ci później serca. Z nimi musisz być egoistką, wyznacz granice, ustal zasady, jasne, przejrzyste.
Wiedziałam, że ona ma rację. Kiedy wcześniej poznawałam chłopców to zawsze urzekała mnie jakaś cecha ich charakteru, czasem mieliśmy wspólne zainteresowania, potrafiliśmy dyskutować na przeróżne tematy, patrzyłam na nich pod kątem stałego związku. Teraz obserwowałam wygląd, traktowałam facetów jak obiekty, które może byłyby w stanie zaspokoić mnie seksualnie. Ciągle zwracałam uwagę na ich charaktery i zainteresowania, ale nie chciałam się z nimi wiązać, trzymałam ich na dystans jako kolegów, tylko pobieżnie sprawdzałam, czy nie mam styczności z kompletnymi idiotami.
To jasne, że mężczyźni kręcili się wokół mnie. Byłam dość ładną brunetką, miałam trochę ponad 1,70cm wzrostu, nie groziła mi otyłość no i przede wszystkim - byłam całkiem mądra, choć dla nich to chyba najmniej się liczyło. Na zajęcia chodziłam w spódnicach trochę przed kolano i marynarkach, często zakładałam szpilki, bo uczelnia wymagała od nas eleganckiego stroju. Widziałam wiele razy jak męska część grupy - zupełnie nieświadoma mojej spostrzegawczości - spoglądała na moje kształtne piersi. Widziałam, jak wodzili tępym wzrokiem za moimi nogami, jak przysuwali się żeby poczuć mój zapach. Cieszyło mnie to, traktowałam to jak swego rodzaju zemstę na płci męskiej, byłam świadoma tego, że jestem pożądana, ale nie zamierzałam kolejny raz być porzucona.
I tak mijały mi kolejne dni studenckiego życia, upajałam się pełnymi nieszczęścia męskimi spojrzeniami, ignorowałam wszelkie propozycje, czasem dawałam jednemu czy drugiemu satysfakcję w postaci kilkuminutowej wymiany zdań. Wierzyłam, że bronię samej siebie. Ciągle czułam starą ranę i chciałam uchronić się przed kolejnym rozczarowaniem. Wiedziałam, że jeśli dam komuś chociaż cień szansy na zdobycie mnie, to skończy się to tylko i wyłącznie na seksie - niekoniecznie dobrym. Reguła była prosta: chłopcy nie pragnęli niczego stałego, niczego poważnego, niczego, co trwałoby dłużej niż pół semestru.
Nie pamiętam wszystkich, którzy próbowali zwrócić na siebie moją uwagę, co nie znaczy, że było ich jakoś przeraźliwie dużo - miałam po prostu niezbyt dobrą pamięć do imion.
Właściwie jedyną osobą, która kompletnie ignorowała moją fizyczność był Konrad. Nigdy nie przyglądał mi się dłużej niż przez kilka sekund, nigdy też nie obdarzył mnie żadnym uszczypliwym komentarzem, właściwie to nawet go nie znałam. Nie zauważyłam by kiedykolwiek zbliżył się do mnie na niekomfortową odległość. Przeszło mi przez głowę, że może być gejem. Nie to, żebym była nietolerancyjna albo żeby jakoś specjalnie interesował mnie ten typ – byłam po prostu zwyczajnie ciekawa – jak kobieta.
Na pierwszy rzut oka nic nadzwyczajnego: wysoki brunet, brązowe oczy. Szczupły, ale nie wychudzony, chyba miał jakieś mięśnie. Ubrany przeciętnie, dżinsy, koszula, skórzane sztyblety, skórzana aktówka.

Wyróżniała go nieobecność.

Obdarzał mnie obojętnym spojrzeniem średnio raz dziennie, miałam wrażenie, że w ogóle nie słucha wykładów i właściwie to jest mu wszystko jedno co studiuje. Czasami dochodziłam do wniosku, że chociaż siedział na sali kilka rzędów przede mną, to myślami znajdował się w zupełnie innym miejscu. Chyba z nikim się nie przyjaźnił – nigdy nie zauważyłam, żeby szedł na piwo z Michałem albo Tomkiem, nie szczerzył się do żadnej z dziewczyn, on właściwie – zupełnie tak jak ja – tylko egzystował.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 17:15, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Pisarka
Legenda pisarstwa
Legenda pisarstwa



Dołączył: 05 Sie 2008
Posty: 1390
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

Post
Jak dla mnie to jest bomba po prostu. Gramatycznie wszystko się zgadza. Może gdzieś jakiegoś przecinka mi brakowało, ale to nie są jakieś rażące błędy. Stylistycznie super. Podejście bohaterki bardzo mi się podoba. Narracja również dobra. Łatwo się czyta. Czekam na więcej Smile


Post został pochwalony 0 razy
Pią 18:24, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Filadelfia
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

Post
Bardzo dziękuję, mam nadzieję, że nie zabraknie mi chęci do pisania. : )


Post został pochwalony 0 razy
Pią 18:37, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
As602
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 516
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: mężczyzna

Post
Uciekaj z tego forum. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:04, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Filadelfia
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

Post
Eeee, dlaczego? : )


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:15, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Graphoman
Minister wielki koronny



Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
Płeć: mężczyzna

Post
Bo poszło nie po jego myśli Wink Miłego pisania


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:16, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Filadelfia
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

Post
Nie rozumiem, ale ok. : D


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:18, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Drea
Geniusz
Geniusz



Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: kobieta

Post
Mamy ostatnio niewielką rewolucję na forum. Nie zaprzątaj sobie głowy, pisz - z tego, co zdążyłam przeczytać, to całkiem nieźle piszesz, więc warto to rozwijać Smile


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:23, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Filadelfia
Nowicjusz
Nowicjusz



Dołączył: 17 Sie 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: kobieta

Post
Dziękuję, mam nadzieję, że dotrwam do końca. : D


Post został pochwalony 0 razy
Pią 20:29, 17 Sie 2012 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum Napiszemy Strona Główna » Wasza twórczość literacka / Powieści Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin