Autor |
Wiadomość |
Lux
Gość
|
Księga Pięciu Kręgów |
|
Będę tu wstawiał fragmenty tego wspaniałego dzieła, ot tak do poczytania, kto się trochę bronią interesuje.
Nie wiedziałem w jakim to temacie zamieścić, ale po każdym fragmencie będzie się może jakaś dyskusja zawiązywała, więc może być tutaj.
O ZNAJOMOŚCI ZALET BRONI W SZTUKACH WALKI
Rozważając różne zalety narzędzi wojownika, przekonujemy się, że dla każdej broni nadejdzie czas i sposobność do okazania się przydatną.
Broń noszona u boku, czyli krótki miecz, użyteczna będzie zwłaszcza w ograniczonej przestrzeni lub w bliskich starciach, gdy przeciwnika masz tuż przed sobą. Długiego miecza można w zasadzie używać w każdej sytuacji. Halabarda zdaje się gorzej od włóczni sprawdzać na polu bitwy. Włócznia to awangarda, halabarda - straż tylna. Przy takim samym stopniu wyszkolenia wojownik z włócznią jest nieco silniejszy.
Użycie tak włóczni, jak i halabardy zależy od okoliczności; żadna z tych broni nie przydaje się w dużym tłoku. Nie są nawet odpowiednie przy pojmaniu jeńców ; powinny być zarezerwowane do stosowania na polu bitwy. Są nieodzowne w walce pozycyjnej. Jeśli mimo wszystko nauczysz się używać ich w zamkniętej przestrzeni, nie okażą się bardzo przydatne, będziesz bowiem musiał skoncentrować się na błahych szczegółach i zejdziesz z prawdziwej drogi.
Łuk także jest bronią sprawdzającą się na polu bitwy, odpowiednią do przeprowadzenia strategicznych ataków i odwrotów. Strzały z łuku można oddać szybko, bezzwłocznie po sygnale z szeregów lansjerów lub innych wojowników, zatem broń ta okazuje się szczególnie przydatna w bitwach na otwartym polu. Nie jest jednakże użyteczna przy obleganiu zamków ani w sytuacjach, kiedy nieprzyjaciel oddalony jest o więcej niż 40 jardów.
W czasach obecnych nie tylko łuk, lecz i inne sztuki więcej mają kwiatów niźli owoców. Są to umiejętności bezużyteczne w razie rzeczywistej potrzeby.
Wewnątrz murów zamkowych nic nie może się równać z bronią palną. Także na otwartym polu przed rozpoczęciem bitwy broń palna ma wiele zalet. Lecz gdy szeregi już zwarły się w boju, broń ta nie jest odpowiednia.
Jedną z zalet łuku jest to, że można śledzić tor strzał, co jest rzeczą korzystną. Niedogodność broni palnej polega na tym, że toru pocisku zobaczyć nie można. Należy to dokładnie rozważyć.
Gdy zaś chodzi o konie, nie mogą być narowiste, a muszą być wytrzymałe.
Mówiąc ogólnie o narzędziach wojownika, jego koń powinien świetnie galopować, jego krótki i długi miecz powinny doskonale ciąć, jego włócznia i halabarda doskonale przeszywać, a łuk i strzelba powinny być mocne i precyzyjne.
Nie powinieneś mieć słabości do żadnego szczególnego rodzaju broni. Zbyt wiele znaczy to samo, co za mało. Nie naśladuj innych, zgromadź tyle broni, ile Ci odpowiada. Upodobania i uprzedzenia szkodzą zarówno dowódcom, jak i żołnierzom. Konieczne jest myślenie pragmatyczne.
|
|
Śro 17:47, 07 Lip 2010 |
|
|
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Ciekawe, szkoda tylko że większość z tego jest dla mnie wiadoma i oczywista.
Można wiedzieć co to dokładnie jest i skąd to masz?
Ciekawi mnie to, bo może być bardzo przydatne w scenach batalistycznych, ale również jako źródło wiedzy i materiał na ARDĘ
A właśnie skoro rozmowy to i dyskusja: Jaki zestaw broni preferujesz.
Bez żadnego przeznaczenia, po prostu wyruszasz w podróż w świecie Twoich Najemników i co zabierasz?
Czym Ci się najlepiej włada?
Ja bym rozważył miecz dwuręczny, albo chociaż długi, miecz jednoręczny lub długi i tarczę, do tego łuk, biorąc pod uwagę że broń palna jest droższa i mniej skuteczna niż dziś, poza tym amunicje do łuku mogę zrobić niemal wszędzie bez specjalnego wyszkolenia podstawową strzałę zrobię z kawałka drewna.
W broniach drzewcowych nie gustuję i dopóki bym nie był konno cały czas to nie zdecydowałbym się na taką broń, jest użyteczna tylko do trzymania przeciwnika na odległość, walki w zaułku, w mieście, albo w dużej grupie(falanga).
Ogólnie jak bym był konno to spisa i miecz długi. Nie za ciężki, umożliwiający manewry, ale i wystarczająco długi by nie musieć się zbytnio wychylać z siodła.
Jak u Ciebie?(miała być dyskusja, żeby nie było rzekomego offotpu:)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 18:40, 07 Lip 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
Zaczynam od początku tym razem.
Księga Pięciu Kręgów to dzieło japońskiego mistrza miecza Musashiego Miyamoto. Nigdy nie przegrał walki na miecze w swoim życiu, a pod jego koniec walczył już tylko drewnianą bronią, bo nie chciał zabijać. Ale i tak były matoły, co szły do niego i wyzywały na pojedynek, a on ich masakrował drewnianym mieczem, gdzie oni mieli żelastwo.
Spisał swoje nauki właśnie w Księdze Pięciu Kręgów, którą dostałem na jakieś urodziny, czy coś takiego. Świetna książka, tak samo, jak i Sztuka Wojny Sun Tzu.
A jaką broń bym preferował? Miecz półtoraręczny (najprawdopodobniej katana), oczywiście łuk, sztylet (coś w rodzaju japońskiego wakizashi), oraz krótki nóż w cholewie. Broń drzewcowa też stanowczo nie, bo jest mało poręczna w wyprawach. Jak było w tym fragmencie broń drzewcowa nadaje się wyłącznie na ple bitwy.
Jeśli jechałbym konno wyposażenie byłoby podobne. Takie dość uniwersalne. Zbroja, jeśli już to lekka, żeby nie ograniczać ruchów.
A jeszcze bym wziął kiełbasę swojską ;D
W moim ekwipunku raczej wszystko w miarę lekkie, więc w walce nastawiam się bardziej na ruchliwość niż branie na siebie ciosów.
PS Następnym razem postaram się znaleźć jakiś ciekawszy fragment.
|
|
Śro 19:28, 07 Lip 2010 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Właśnie, o zbroi nic nie napisałem.
Ja właśnie wolę być mocno uzbrojony. Oczywiście o ile jadę konno, na piechotę to tylko półpancerz, jakiś basinet, albo taki fajny hełm... teraz nie pamiętam nazwy, ale wydłużony, zachodzący w okolice nosa z cienką szparą na oczy i od zbroi odchodzi jeszcze taki fragment ochronny szerszy, zakrywający dolną część twarzy. Lekkie i daje sporą ochronę.
Znalazłem: Salada
Trochę nie w klimacie Japonii niestety, ja lepiej znam się na Europejskim uzbrojeniu.
Ale już reasumując co bym wziął na pewno na pieszą wyprawę:
Półtoraręczny miecz, łuk, tarczę, półpancerz dostosowany do Selady, Seladę, prowiant, wypchany mieszek:)
Do tego może spodnie w stylu przeszywanicy razem z pancerzem kolczym.
No i obowiązkowy sztylet na niespodziewane ataki.
Swoją drogą dość ciężkie by to wszystko było...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Śro 19:39, 07 Lip 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
PIĘĆ RODZAJÓW GARDY
Pięć rodzajów gardy to pozycja górna, pozycja środkowa, pozycja dolna, garda prawa i garda lewa. Chociaż gardę można podzielić na pięć rodzajów, wszystkie służą zabijaniu ludzi. Nie ma innych rodzajów gardy poza tymi pięcioma.
Jakiej byś nie wybrał gardy, nie uważaj jej za pozycję obronną; uważaj ją za część aktu zabijania.
Wybór małej lub dużej gardy zależy od sytuacji; wybierz to, co jest najbardziej korzystne.
Pozycja górna, środkowa i dolna to gardy pełne, natomiast dwie boczne, to gardy płynne. Gardy prawa i lewa użyteczne są tam, gdzie nie ma miejsca nad głową czy z jednej ze stron. Czy wybrać prawą, czy lewą gardę zadecydujesz w zależności od sytuacji.
Ważną rzeczą na tej ścieżce jest to, by uświadomić sobie, iż najdoskonalszą gardą jest pozycja środkowa. Pozycja środkowa to właśnie to, o co w gardzie chodzi. Rozważ to na przykładzie sztuki wojennej na dużą skalę: w środku ma swą siedzibę generał, a za generałem idą cztery pozostałe gardy. Należy to dogłębnie rozważyć.
Kolejny fragment z księgi Musashiego Miyamoto. Ciekawe ze względów praktycznych, bo w temacie Zlotu pisaliśmy trochę o gardach.
|
|
Pią 10:49, 09 Lip 2010 |
|
|
Graphoman
Minister wielki koronny
Dołączył: 29 Sie 2008
Posty: 1888
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Ciekawe. Zupełnie inne podejście niż przy długim mieczu(dwuręcznym).
Ale faktycznie, gość ma rację.
Na prawdę bardzo ciekawa książka, dzięki że zamieszczasz co jakiś czas.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 15:41, 09 Lip 2010 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
Ciekawa, ciekawa, chociaż ciężko czasami to wszystko pojąć. Są np. opisane podstawowe techniki i ciężko uwierzyć, że coś takiego może mieć w ogóle miejsce w walce. Trzeba mieć niesamowicie szybkie nie tylko ręce, ale i oczy.
Zaraz coś jeszcze wstawię.
PIĘĆ TECHNIK FORMALNYCH
TECHNIKA PIERWSZA
W technice pierwszej przyjmujesz gardę w pozycji środkowej, z końcem ostrza wymierzonym w twarz przeciwnika. Przy zwarciu z przeciwnikiem, gdy ten uderza długim mieczem, sparuj cios odbijając go w prawo. Gdy przeciwnik uderzy ponownie, podbij koniec jego miecza z powrotem w górę; miecz Twój odbije się ku dołowi, pozostaw go w tej pozycji, dopóki przeciwnik znów nie zaatakuje, a wówczas tnij od spodu w ręce przeciwnika.
Tych technik formalnych trudno jest pojąć z samego tylko pisania o nich. Pięć technik formalnych należy ćwiczyć z mieczem w dłoni.Poprzez tych pięć zarysów szermierki poznasz mą sztukę szermierczą, a i techniki stosowane przez przeciwników staną się oczywiste. Dlatego musisz wiedzieć, że nie ma więcej niż pięć rodzajów gardy w szermierczej metodzie Dwóch Mieczy. Trening i praktyka są nieodzowny.
Potem wstawię następne techniki formalne, ale teraz pozostanę przy tej. Właśnie wydaje się niepojęte, jak można podczas błyskawicznej wymiany ciosów zaatakować ręce przeciwnika. Jest to straszliwie trudne, ale jak pisze Miyamoto, nie da się tego pojąć z samego czytania. ,,Praktyka jest nieodzowna".
Gdzieś dalej w księdze jest fajny sposób na wytrącenie przeciwnikowi miecza z ręki. Ciekawe, jak to się sprawdzi w przypadku broni piankowej, ale myślę, że zbyt wielkiej różnicy nie będzie.
I na koniec taka anegdotka o życiu mistrza Miyamoto. Już wcześniej pisałem, że nie przegrał żadnej walki i trzeba też wspomnieć, że nie było nigdy tak doskonałego szermierza, jak on... nie, jeden był. Nazywał się Munenori Yagyu (również napisał podobną księgę ,,Księga przekazów rodzinnych o sztuce wojny", którą też posiadam ;D). I właśnie ci dwaj najlepsi szermierze kiedyś się spotkali w jakiejś karczmie, cze w tym podobnym miejscu. Barman przeraził się widząc ich obu w swoim loku (wiadomo, co mogło z tego wyjść), więc rzucił im propozycję, by zamiast mierzyć się na miecze zagrali ze sobą w Go. Dwaj wojownicy przystali na to i zaczęli grać. Ponoć była to wspaniała partia, ale nikt nie mógł przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W końcu obaj zerwali się z miejsc i w karczmie zapadła cisza. Żaden z nich nie wyciągnął jednak miecza. Obaj wyszli i odeszli w przeciwnych kierunkach pozostając niepokonanymi.
|
|
Pią 16:20, 09 Lip 2010 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|