Autor |
Wiadomość |
Volkir
Pisarzyna
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Precz z cesarzem! |
|
Wbrew pozorom, od czasu do czasu jeszcze piszę . Czasem najdzie mnie ochota i dla przyjemności coś nabazgrzę.
- Artegus Fors, skazany na śmierć poprzez ścięcie głowy za liczne występki, głoszenie herezji, osłabianie pozycji cesarza, sprzeciwianie się władzy oraz próby zamachu stanu. Człowiek ten, wyrządził wielkie szkody naszemu imperium, zagrażając umiłowanemu przez nas cesarzowi, łapał i zabijał urzędników, żołnierzy, a nawet prostych ludzi, wiernie oddanych władcy. Artegusie, przyznajesz się przed śmiercią do zarzutów tobie postawionych?
Zawrzała w nim złość, nie dość, że cesarz terroryzował tutejszą ludność, a urzędników przekonywał do swojej racji wysokimi łapówkami, to jeszcze teraz karze mu się przyznać!
- Plwam na twe zarzuty! – krzyknął i splunął.
- Widzicie zatem, jakiż to łotr, że nawet przy wyższym urzędniku porządnie zachować się nie potrafi. Zabiłby mnie, bez skrupułów, jeno go liny wiążą. Człowiek ten niebezpieczny, w naszym imperium takim tylko śmierć i potępienie! Czyście ze mną?- Zapanowała cisza. Wszyscy bowiem, wiedzieli kim jest Fors. Na własnej skórze doświadczali tyranii szerzonej przez cesarza. Artegus i jego sprzymierzeńcy walczyli ze złem, jakie panowało w kraju, ich celem było obalenie władcy i zaprowadzenie ładu oraz pokoju. W imperium, ceną za takie poczynania była śmierć.
- CZYŚCIE ZE MNĄ? – Zawołał głośniej, czerwony ze złości urzędnik. Był fanatykiem, jednym z najwierniejszych podwładnych cesarza, więc nie słysząc odpowiedzi musiał ją od ludu wymusić. Groźny ton podziałał, tłumy zawołały, aprobując śmierć Artegusa.
- Niech więc się stanie.- Powiedział po cichu i skinął katowi. Ten poprowadził Forsa w stronę dyb i uwięził go w nich. Skazaniec czekał na śmierć dzielnie, nie okazywał ni krzty strachu. Wszystko wokół umilkło, żaden mieszkaniec Agizy nie odezwał się nawet słowem. Tylko ptaki śpiewały, roznosząc żałobną pieśnią wieść o nadchodzącej śmierci niedoszłego wybawiciela tej krainy. Zakapturzony kat podniósł prosty, valeriański miecz, używany w tym mieście do ścięć od setek lat. Artegus wziąwszy ostatni, najsłodszy oddech, pogodził się ze śmiercią.
Wtem na plac wbiegł strażnik ze strzałą w plecach. Ostatkiem sił wyskrzeczał, coś o najeźdźcach i nieudanej obronie. Nie dokończył mówić, bo druga strzała przeszyła go na wylot. Zapanowała panika, chaos ogarnął całe miasto. Ludność nie była pewna, kto atakuje Agizę. Kat, chcąc dokończyć dzieła śmierci, już miał ukrócić Artegusa o głowę, gdy nagle bełt świsnął w powietrzu. Trafił między żebra, w prawe płuco. Oprawca upadł na ziemię z mieczem w ręku. Na podest, gdzie uwięziony był Fors, wpadł rosły wojownik na koniu. Zamachnąwszy dwuręcznym mieczem, odciął głowę osłupiałemu urzędnikowi. Zeskoczył z konia, i podał skazańcowi miecz kata. Uwolnił go, z powrotem wskoczył na konia i zniknął w ferworze walki, która właśnie rozgorzała. Artegus chwycił miecz najpewniej jak umiał i sam ruszył do boju o wolny Uldahar. Trup ścielił się gęsto, miejscy strażnicy padali raz po raz, przewaga najeźdźców była widoczna gołym okiem. Widząc bliskie zwycięstwo atakujących, mieszkańcy chwycili za wszystko co nadaje się do walki i ruszyli do boju, jeszcze bardziej przerzedzając szeregi strażników. Fors podbiegł do obrońcy w dużym, zdobionym hełmie. Jego ubiór, informował o wysokiej pozycji w śród straży, a czerwony od krwi miecz, dawał do zrozumienia, że jest także świetnym wojownikiem. Z zimną krwią, podszedłszy powoli, Artegus uderzył z pełną siłą. Strażnik sparował cios i kontrował, płytko tnąc Forsa w bok. Ten nie pozostał mu dłużny, kopnął go w brzuch i pchnął mieczem, przebijając na wylot. Wydając swój ostatni, błagalny oddech, strażnik upadł na ziemię. Skazaniec nie zamierzał poprzestać na jednym trupie. Podbiegł, do młodego żołnierza, prawdopodobnie nowicjusza, o czym świadczyły jego szaty i trzęsące się ręce. Bez żalu ani litości, powstaniec ciął go w ramie, lewą nogę i tętnicę szyjną. Już miał biec po następną ofiarę, gdy nagle głuchy łoskot rozniósł się po jego czaszce. Ręce zadrżały, nogi mimowolnie ugięły się. Upadł na twarz, wszystko wokół wirowało. Choć nic nie widział, słyszał zniekształcone krzyki umierających wojaków, szczęk mieczy i zbroi. Nagle wszystko umilkło. Był w niezmierzonej pustce, sam, zagubiony we własnym umyśle.
* * *
-Artegus, ARTEGUS ! Wstawaj, do cholery! – krzyczała Erva, ciemnowłosa elfka, o niezwykle jasnej karnacji – Już po wszystkim, wygraliśmy! Rozumiesz ? Wygraliśmy, Agiza jest nasza!
-Daj mu spokój, Erv, wiele dziś przeszedł. Niech wypocznie, to wtedy z nim porozmawiasz.
Długoucha odeszła wolnym krokiem, jakby mając nadzieję , ze Fors zdąży się obudzić.
Kiedy zniknęła, Artegus zaczął odzyskiwać przytomność. Otworzywszy oczy, ujrzał pogodne niebo i plac pełen namiotów i wojowników, zdejmujących zbroje i opatrujących rany sobie i towarzyszom. Z oddali słychać było krzyki i zawodzenia rannych żołnierzy. Niebo zaczęły przesłaniać kłęby dymu, z podpalonych wcześniej budynków. Mieszkańcy Agizy chodzili uśmiechnięci, zadowoleni ze zwycięstwa najeźdźców. Nagle na plac wjechał zdyszany jeździec. Zszedł z konia i podbiegł do wysokiego mężczyzny, siedzącego przed największym namiotem na placu.
-Melduję, że, że widziałem wroga. Ktoś musiał zbiec, z północy nadciągają posiłki.
-Jasna cholera. Ilu?
-W granicach pięciuset…
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Czw 22:30, 07 Cze 2012 |
|
|
|
|
Wyrośnięty
Bazgroła
Dołączył: 26 Kwi 2012
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: mężczyzna
|
|
|
|
Ja tam nie przepadam za heroic'ami. Chociaż sam muszę się przyznać, że heroic to taka odskocznia od mojego ubóstwianego Low Fantasy. Gratuluję Ci serdecznie opisu walki. Niezmiernie mi się spodobał. Sam wymodziłbym coś tak okropnego, że...
Zauważyłem błąd... TAK... ;]
| | -Artegus, ARTEGUS ! Wstawaj, do cholery! |
Spacja przed znakiem interpunkcyjnym...
| | Rozumiesz ? |
Znowu...
Twe opowiadanie oceniam na:
7/10.
Mojego zdania nie ma co brać pod uwagę, bo jestem tak początkujący jak to tylko możliwe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Pią 20:41, 08 Cze 2012 |
|
|
Lux
Gość
|
|
|
| | Człowiek ten, wyrządził wielkie szkody naszemu imperium |
Bez przecinka.
| | Zawrzała w nim złość, nie dość |
Kropka, nie przecinek.
| | Zabiłby mnie, bez skrupułów |
Bez przecinka.
| | - CZYŚCIE ZE MNĄ? – Zawołał głośniej |
Z małej litery po myślniku.
| | - Niech więc się stanie.- Powiedział po cichu i skinął katowi. |
Zły zapis dialogów. Było to już na forum wałkowane z 1000 razy, więc nie będę szukał odpowiedniego linka. Poszperaj jeśli Cię to interesuje.
| | Ten poprowadził Forsa w stronę dyb |
W dybach ścięcie? No rozumiem - fantastyka, ale minimum logiki trzeba zachować.
| | Ostatkiem sił wyskrzeczał, coś o najeźdźcach |
Bez przecinka.
Tyle. Cóż, wiem, że to ot tak dla siebie pisane, ale mimo wszystko nie zachwyca. Fabuła... nic szczególnego, a brak jakichkolwiek opisów mogących w jakikolwiek sposób pomóc autorowi w wyobrażeniu sobie otoczenia psuje ją jeszcze bardziej.
Ponadto przecinki: wydaje się często, że stawiane zupełnie na chybił-trafił. Błędnie zapisane dialogi też kłują w oczy, bo pamiętam, że kiedyś sporo pisałeś, a takich rzeczy się nie powinno zapominać.
Opisy - to po pierwsze. Resztę w sumie możesz olać, skoro piszesz tylko dla rozrywki. Bo interpunkcja trudna, fabułę stworzyć konkretną też ciężko, więc musiałbyś sporo czasu poświęcić. A, jeszcze dialogi. Poszperaj na forum. Pięć minut roboty i się nauczysz. Na pewno będzie to lepiej wyglądało, jakbyś chciał komuś z branży pokazać swój tekst.
Powodzenia!
|
|
Pią 23:08, 08 Cze 2012 |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|